Wyborcy lubią, jak im się obiecuje. Nawet, jeśli wiadomo od początku, że tych obietnic się w pełni nie zrealizuje. To nie przeszkadza. Ludzie chcą mieć nadzieję i mają nadzieję
Bronisław Komorowski zasłynął swoją szczerością oraz licznymi powiedzeniami, którymi tłumaczył świat. Do jego najsłynniejszych wypowiedzi należało słynne “prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni” (o Lechu Kaczyńskim), ale też zasugerowanie prezydentowi Barackowi Obamie, że żona przyprawia mu rogi czy też “pocieszanie” powodzian stwierdzeniem, że woda ma to do siebie, że się zbiera a potem odpływa do morza. Zakończył prezydenturę słynnym “chodź szogunie!” i włażeniem na krzesło w japońskim parlamencie.
Ale nic to. Bronisław Komorowski goszcząc w Radiu Zet, wyłożył redaktorowi Bogdanowi Rymanowskiemu istotę polityki Koalicji Obywatelskiej, zwłaszcza w kwestii obietnic wyborczych.
“Wyborcy lubią, jak im się obiecuje. Nawet, jeśli wiadomo od początku, że tych obietnic się w pełni nie zrealizuje. To nie przeszkadza. Ludzie chcą mieć nadzieję i mają nadzieję” – oznajmił.
I wszystko jasne – Zjednoczona Prawica spełniając wyborcze obietnice odebrała ludziom nadzieję. To tłumaczyłoby ośmioletnią nagonkę i tłumaczenie przez partyjnych kolegów byłego prezydenta oraz zaprzyjaźnione z nim media, że pod rządami PiS Polska stała się “krajem beznadziei”. Na co tu mieć nadzieję, jak władza robi to, co zapowiedziała? A nie robi tego, czego nie obiecywała. Z powyższego wynika, że gdyby tak PiS obiecał 500+, potem tej obietnicy nie dotrzymał, ludzie byliby szczęśliwi, bo mieliby nadzieję, że ktoś kiedyś to zrobi.
Donald Tusk inaczej – naobiecywał swoim wyborcom 100 konkretów i nie spełnił praktycznie ani jednej z tych obietnic. Ba! Przestał nawet ukrywać, że je spełni. Dzięki temu Polacy mają nadzieję i się uśmiechają, co potwierdziła parę dni temu była premier Ewa Kopacz. Polacy po prostu lubią być oszukiwani przez polityków. To im daje nadzieję.
Nic dziwnego, że liczni komentujący “docenili” logikę wywodu pana byłego prezydenta Komorowskiego. Zdumiewa tylko jedno – dlaczego strategia zawiodła w przypadku samego Komorowskiego i Polacy nie wybrali go na drugą kadencję?