Z ceremonii otwarcia Igrzysk XXXIII Olimpiady pozostało tylko oburzenie po napluciu przez organizatorów w twarz chrześcijanom parodiowaniem Ostatniej Wieczerzy. Tłustą parodię Maryi otoczyli transwestyci i drag queen, wśród których było dziecko. Media pokazujące już słynne kadry pominęły tożsamość didżejki miksującej przy stole. Wiemy, kim jest!
To Barbara Butch, znana bywalcom paryskich dyskotek “królowa nocy”. To francuska Żydówka (z Żydów aszkenazyjskich), lesbijka i aktywistka na rzecz promocji… tłuszczu. Na świat przyszła i wychowała się w tradycyjnej żydowskiej rodzinie – ojciec, pochodzenia marokańskiego, jest malarzem pokojowym, matka, Żydówką aszkenazyjską, sekretarką. Jak pisze francuska prasa – karierę zaczynała w barach w Montpellier, by w 2008 roku wrócić do Paryża, gdzie pięła się po szczeblach kariery w Rosa Bonheur, a następnie w innych prestiżowych miejscach, takich jak Machine du Moulin Rouge. Jako zdeklarowana lesbijka, od dawna daje występy dla “społeczności LGBTQ+” i promuje je “w mediach i portalach społecznościowych”. Ale nie tylko. Walczy też z krytykowaniem otyłości, co obecnie nazywa się “ciałopozytwnością”. Ciała zawsze miała dużo, więc postanowiła zawalczyć nie tylko “o prawa LGBT”. Co prawda lekarze twierdzą, że otyłość jest niezdrowa i skraca życie, ale ona ją promuje.
W lutym 2020 roku zapozowała więc nago na okładce “Téléramy” z pytaniem „Ale dlaczego odrzucamy grubych [ludzi]?”. Nawet Facebook i Instagram ocenzurowały tę okładkę. Ale np. Jean Paul Gaultier wybrał ją na ambasadorkę swoich perfum „La Belle Intensive”. Francuzki, słynne z nienagannych figur, są urabiane na zaprzestanie diet czy uprawiania sportu, żeby utrzymać sylwetkę. Barbara walczy o promocję tłuszczu, pardon – ciałopozytywizm. Aby to podkreślić, przed swoimi występami pisze na ciele czarnym markerem: „gruba” i „lesba”. Wyjaśnia to następująco: „Fakt, że rejestruję na sobie obelgi, jakich codziennie doświadczam w sieci lub w życiu codziennym, pozwolił mi je na nowo przywłaszczyć i zamienić w prawdziwą władzę”.
No i jak się okazuje – można. Można nawet zostać gwiazdą imprezy promującej sport. Oczywiście sama zainteresowana nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia, a na Instagramie pod swoim zdjęciem parodii Maryi zamieściła wpis mówiący, że jej celem “celem “jest zjednoczenie ludzi, gromadzenie ludzi i dzielenie się miłością poprzez muzykę, abyśmy wszyscy tańczyli i sprawiali, że nasze serca biły zgodnie! Muzyka brzmi lepiej z nami wszystkimi!”. No to właśnie pokazała swoją tolerancję i sympatię dla ludzi!