INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

06:33 | niedziela | 02.02.2025

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Krwawe święto w Sandomierzu

Czas czytania: 5 min.

Kartka z kalendarza polskiego

2 lutego

Zbrodniarz ukarany

1 lutego 1944 Franz Kutschera mógł zostać ogrodnikiem. Został zbrodniarzem. W Warszawie wprowadził terror szokujący nawet jak na niemieckie możliwości. Polacy ukarali go za...

Koniecznie przeczytaj

2 lutego 1260

Święto Ofiarowania Pańskiego, zw. w Polsce świętem Matki Bożej Gromniczej jest obchodzone w Kościele katolickim od … roku. Jednak w 1260 roku w Sandomierzu miało szczególnie dramatyczny przebieg.

- reklama -

Rozbita na dzielnice Polska zmagała się wtedy z II najazdem mongolskim. Mongołowie pod wodzą pod wodzą Burundaja spadli na Polskę na przełomie 1259 i 1260 roku. Nakreślony przez Burundaja plan taktyczny został w pełni wykonany, zdobyto wozy z łupami, jasyr szacowany na blisko 10 tys. ludzi oraz dobra w postaci zwierząt domowych. Powiódł się także plan polityczny. Armia Burundaja zniszczyła sojusz antymongolski, załamała politykę zbliżenia polsko-ruskiego oraz ostatecznie uzależniła Ruś Halicko-Włodzimierską od Złotej Ordy. Wszystko to zostało osiągnięte bez większych strat własnych. Akcja zbrojna Burundaja obnażyła niemoc Kościoła i papieża w ich działaniach nad stworzeniem silnego międzynarodowego bloku wymierzonego przeciwko Złotej Ordzie. Polityka papieska wobec Rusi Halickiej w pośredni sposób spowodowała najazdy mongolskie na Litwę, Ruś i Polskę, wywołując osłabienie gospodarcze i polityczne tych krajów. I niestety, najazd ten bardzo pomógł Krzyżakom w budowie ich państwa.

Sandomierz był jednym z tych miast pod mury których dotarli znani z dzikiego okrucieństwa i straszliwej skuteczności najeźdźcy. Doświadczyli tego już w czasie I najazdu Mongołów, a ten był tym gorszy, że wraz z Mongołami na miasto ruszyli wspierających ich Rusini, Litwini i Połowcy. Oblegający używali machin miotających i taranów. Załoga broniła się skutecznie, ale do czasu. Tragiczny błąd popełnili mieszkańcy miasta. W zamian za obietnicę bezpiecznego opuszczenia Sandomierza wydali gród oblegającym go Mongołom.

Po wkroczeniu do grodu, Mongołowie zerwali warunki rozejmu, dokonali selekcji ludności, młodych biorąc w jasyr, a pozostałych mordując, zaś sam gród złupili i puścili z dymem. Z tamtych tragicznych godzin zachował się przekaz o dominikanach sandomierskich. Do Sandomierza dominikanie przybyli w 1226 roku, w 1260, kiedy Mongołowie oblegali gród, w Sandomierzu posługiwało 49 zakonników. Wszyscy zostali zamordowani. Według sandomierskiej legendy dominikanie zdążyli odprawić nabożeństwo, i do końca spowiadali wiernych, udzielali komunii, prowadzili zbiorowe modły. Umierali śpiewając pieśń Salve Regina. Takie przebieg wydarzeń przedstawił w swoim „Liber beneficiorum” Jan Długosz. Opisując męczeństwo dominikanów sandomierskich, wskazał liczbę zakonników zamordowanych w czasie najazdu na 46 oraz że zginęli śpiewając pieśń „Salve Regina”. Dwa inne źródła opisujące poczynania Tatarów podczas tego najazdu to: „Kronika wielkopolska” i „Latopis ruski”. W obu tych przekazach los zakonników nie jest opisany wyraźnie. Latopis podaje, że Tatarzy najpierw zdobyli miasto Sandomierz, które było usytuowane w pobliżu kościołów św. Pawła i św. Jakuba, a dopiero dzień lub dwa później, 2 lutego 1260 r., poddał się sam gród. Mimo obietnic, że wszyscy, którzy się tam schronili, wyjdą z życiem, żołnierze Burundaja wymordowali całą ludność zgromadzoną w kolegiacie, na jej zboczach i na nadwiślańskich łąkach. Z kolei w „Latopisie ruskim” czytamy: „Mnisi z księżmi i diakonami odprawiali nabożeństwo, odśpiewali Mszę świętą i przyjęli Komunię świętą, naprzód sami, potem szlachta z żonami i dziećmi i wszyscy od małego do największego wyspowiadali się […], gdyż było mnogo narodu w grodzie. Potem zaś wyszli z grodu ze świecami i kadzidłami […], a płacz wielki i szlochanie; mężowie płakali żon swoich, matki dziatek, brat brata, a nie było nikogo, kto by się zmiłował. A ustępujących z miasta […] jęli Tatarowie wszystkich mordować, mężów wespół z niewiasty, i nie pozostała z nich żywa dusza”.

- reklama -

Niewiele wiemy o młodości przeora sandomierskich dominikanów, bł. Sadoka. Prawdopodobnie w 1217 studiował w Bolonii, gdzie spotkał Dominika Guzmána, wyniesionego później na ołtarze założyciela Zakonu Kaznodziejskiego (dominikanie), który przyjął go do zakonu. W 1221 roku został wysłany wraz z bł. Pawłem Węgrzynem na Węgry i do Panonii w celu założenia nowej prowincji zakonnej. Był później misjonarzem na Mołdawii i Wołoszczyźnie wśród Kumanów i przeorem klasztoru w chorwackim Zagrzebiu, potem wrócił do Polski i został przeorem w Sandomierzu. Według legendy na dzień przez najazdem lektor czytający wspomnienia świętych na dzień następny wyczytał bezwiednie zdanie: „W Sandomierzu wspomnienie przeora Sadoka i współtowarzyszy dominikanów męczenników”. Jeszcze mniej wiemy o jego towarzyszach. Liczby podawane w stosunkowo późnych przekazach nie są stałe i nie zdradzają trwałej tradycji. Najczęściej jednak mówi się o czterdziestu dziewięciu. Nie ma też pewności co do ich imion. Co więcej – przez całe wieki nie odnaleziono nawet ich szczątków, co zresztą było przeszkodą w beatyfikacji zakonników, ostatecznie dokonanej w 1807 roku, po trwającym przez całe wieki kulcie. Dopiero w 1959 r. prof. Leszek Sarama, po przeprowadzeniu na terenie klasztoru św. Jakuba w Sandomierzu wykopalisk, znalazł wspólną mogiłę, a w niej ok. 330 szkieletów osób różnego rodzaju wieku i płci. Znaleziono przy nich groty i strzały. Znaleziono również klamry od pasów, co by wskazywało na szkielety zakonników, których pochowano zapewne we wspólnej mogile

W 1845 roku Syrokomla poświęcił błogosławionym dominikanom wiersz, w którym czytamy:

Wtem z trzaskiem wrota kościelne pękły,
Tatar, co wyszedł zwycięzcą z bitwy,

- reklama -

(…) Wyrżnąwszy w zamku naród przelękły,
Wpadł z dzikim wrzaskiem na dom modlitwy.
Jedni już łupią ołtarze Boże,
Drugich zbójecka wściekłość rozżarza,
I utłuszczone krwią polską noże
Wpychają w piersi sługom ołtarza.
Tryskają z piersi krwawe fontanny
I białe szaty szkarłatem broczą.
Święci pod noże idą ochoczo,
I kończą z pieśnią do Marji Panny:

„A owo po ziemskiem wygnaniu tułaczem,
Gdy pójdziem na wieczność służebną gromadką,
Niech Jezus nad naszym zlituje się płaczem,
Niech Jego Najświętsze oblicze obaczym!
Ukaż nam Twe Dziecię, o Matko!
Na łonie Chrystusa, światłością odziani,
Odetchną strapieni, umarli ożyją,
Lecz módl się za nami, o Matko! o Pani!
O słodka Dziewico, Maryjo!“

Rzeź zakonników po zdobyciu Sandomierza przez Tatarów literacko przedstawił Karol Bunsch z rozdziale otwierającym powieść Powrotna droga. Piosenkę o męczeńskiej śmierci zakonników stworzył również Jacek Kowalski („Męczennicy Sandomierscy”).

Obraz w kaplicy błogosławionego Sadoka i 48 Towarzyszy w kościele św. Jakuba w Sandomierzu, miejscu ich męczeńskiej śmierci

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Zbrodniarz ukarany

1 lutego 1944 Franz Kutschera mógł zostać ogrodnikiem. Został zbrodniarzem. W Warszawie wprowadził terror szokujący nawet jak na niemieckie...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx