Z zapowiedzi Tuska wynika jedno – Siemens już zaciera łapki z radości, że wreszcie będzie miał gdzie upchnąć swój złom i jeszcze na tym zarobi.
W Warszawie odbyła się długi wyczekiwana i szumnie zapowiadana konferencja prasowa Donalda Tuska “Polska. Rok przełomu”. Jak przystało na konferencję prasową premiera, dziennikarze zostali posadzeni w oddzielnym pomieszczeniu, na Tuska mogli popatrzeć przez szybę, nie mogli zadawać pytań, za to mogli trzymać na kolanach laptopy. I słusznie, bo jeszcze wyrwałby jakiś kryptopisior i zadał premierowi nieuzgodnione wcześniej pytanie. Zamiast żurnalistów, premiera słuchała starannie dobrana publiczność, a w pierwszym rzędzie zasiadł jeden z najbogatszych Polaków, właściciel InPostu Rafał Brzoska.
– Rok 2025 będzie przełomowy dla polskiej gospodarki – poinformował nDonald Tusk. Z właściwą sobie skromnością porównał siebie i swój rząd do Bolesława Chrobrego – pierwszego króla Polski, co biorąc pod uwagę, że Tusk był już “królem Europy” jest chyba jakąś degradacją. – Chrobry wykazał się wówczas wielką odwagą, sprytem politycznym, wizją i jestem przekonany, że to, co zostało w naszej historycznej pamięci, to przede wszystkim to, że Polska wówczas awansowała do pierwszej ligi państw europejskich – przekonywał Tusk. – Tak naprawdę trochę wzorem Bolesława Chrobrego postanowiliśmy – i to jest chyba nasze takie narodowe wzajemne zobowiązanie – rozpocząć nowy etap – mówił. Jak na historyka, to kiepsko u Tuska ze znajomością historii, zwłaszcza jeśli chodzi o pierwszych Piastów. Bolesław Chrobry raczej nie wykonywał niemieckich rozkazów jak Tusk Scholza, co przyznał sam rozkazodawca.
Dalej popłynęły już takie bzdury, że nieobecność dziennikarzy wydaje się w pełni zasadna. – Do 2030 roku powinniśmy potroić przeładunki w polskich portach – mówił polityk, którego ugrupowanie zadbało o zwijanie a nie o rozwój polskich portów. – Według ostrożnych szacunków możemy liczyć na wzrost przeładunków kontenerowych we wszystkich polskich portach – opowiadał, nie podając, czyje to szacunki tak podają. Tusk stwierdził też Polska potrzebuje więcej taniej energii i tę mają nam zapewnić… farmy wiatrowe na Bałtyku, pomimo, że energia z wiatru jest niewystarczająca, co na własnej skórze sprawdzili Niemcy na potęgę uruchamiający elektrownie węglowe. Za to rząd musi podjąć „bardzo konkretne decyzje dotyczące stabilnych, gwarantowanych dostaw energii dla tych wszystkich, którzy chcą w Polsce inwestować”. Siemens już zaciera łapki z radości, że wreszcie będzie miał gdzie upchnąć swój złom i jeszcze na tym zarobi.
To jednak nie koniec, bo Donald Tusk najwyraźniej zainspirowany Trumpem W Warszawie odbyła się długi wyczekiwana i szumnie zapowiadana konferencja prasowa Donalda Tuska “Polska. Rok przełomu”. Jak przystało na konferencję prasową premiera, dziennikarze zostali posadzeni w oddzielnym pomieszczeniu, na Tuska mogli popatrzeć przez szybę, nie mogli zadawać pytań, za to mogli trzymać na kolanach laptopy. I słusznie, bo jeszcze wyrwałby jakiś kryptopisior i zadał premierowi nieuzgodnione wcześniej pytanie. Zamiast żurnalistów, premiera słuchała starannie dobrana publiczność, a w pierwszym rzędzie zasiadł jeden z najbogatszych Polaków, właściciel InPostu Rafał Brzoska.
– Rok 2025 będzie przełomowy dla polskiej gospodarki – poinformował nDonald Tusk. Z właściwą sobie skromnością porównał siebie i swój rząd do Bolesława Chrobrego – pierwszego króla Polski, co biorąc pod uwagę, że Tusk był już “królem Europy” jest chyba jakąś degradacją. – Chrobry wykazał się wówczas wielką odwagą, sprytem politycznym, wizją i jestem przekonany, że to, co zostało w naszej historycznej pamięci, to przede wszystkim to, że Polska wówczas awansowała do pierwszej ligi państw europejskich – przekonywał Tusk. – Tak naprawdę trochę wzorem Bolesława Chrobrego postanowiliśmy – i to jest chyba nasze takie narodowe wzajemne zobowiązanie – rozpocząć nowy etap – mówił. Dalej popłynęły już takie bzdury, że nieobecność dziennikarzy wydaje się w pełni zasadna. – Do 2030 roku powinniśmy potroić przeładunki w polskich portach – mówił polityk, którego ugrupowanie zadbało o zwijanie a nie o rozwój polskich portów. – Według ostrożnych szacunków możemy liczyć na wzrost przeładunków kontenerowych we wszystkich polskich portach – opowiadał, nie podając, czyje to szacunki tak podają. Tusk stwierdził też Polska potrzebuje więcej taniej energii i tę mają nam zapewnić… farmy wiatrowe na Bałtyku, pomimo, że energia z wiatru jest niewystarczająca, co na własnej skórze sprawdzili Niemcy na potęgę uruchamiający elektrownie węglowe. Za to rząd musi podjąć „bardzo konkretne decyzje dotyczące stabilnych, gwarantowanych dostaw energii dla tych wszystkich, którzy chcą w Polsce inwestować”. Siemens już zaciera łapki z radości, że wreszcie będzie miał gdzie upchnąć swój złom i jeszcze na tym zarobi.
Być może populizm Tuska zadziała na jego wyborców, ale eksperci nie mają złudzeń – to było kolejne “100 konkretów” i nic więcej. Tak ocenił wystąpienie premiera m.in. Norbert Maliszewski, były szef Rządowego Centrum Analiz, który na X konferencję Tuska ocenił następująco: “0 wiarygodności. Trzeba porównywać jabłka do jabłek, czyli podawać proc. PKB. 650 mld w roku 2025 to około 16,5 proc. PKB. Trzeba podać więcej konkretów, czyli problem z komunikacją, albo to jest wydmuszka PR (wystarczy porównać stopę inwestycji z poprzednich lat, 0 przełomu). Konkrety to rozmowy z Google? Inwestycje w kolej – to proszę sprawdzić plan w CPK? “Pracujemy na funduszem”? Chwyt z zaangażowaniem @RBrzoska? Strategia, w której D Tuska podaje jako miernik poczucie szczęścia, awans do pierwszej dziesiątki. Polska musi być silna, rozwijać się, stąd potrzebna mocna publiczna presja, aby to nie było kolejne 100 konkretów.”
“Tusk prezentuje właśnie strategię gospodarczą rządu no i wychodzi z tego ponura dystopia. PDT w centrum strategii stawia deregulację gospodarki, to zadanie publicznie przekazuje miliarderowi Brzosce, który z uśmiechem podejmuje rękawice. Rozwój dla najbogatszych, PO w pigułce” – napisał rzecznik partii Razem Mateusz Merta.
Wygląda więc na to, że Tusk nikogo nie porwał swoją przemową i brakiem konkretów. Ale co pogadał, to jego. Najważniejsze, że nikt nie mógł go zapytać, ilu nam “inżynierów i lekarzy” dostarczy celem ubogacenia kulturowego.
QyNQhxrCsKO