Za jedyne 330 tys. miasto Warszawa tworzy rabatki na Ursynowie. Czy pobiją one słynne, choć już nieistniejące lapidarium z usypanego na kupę gruzu?
Idzie wiosna, Warszawa się zazieleni. Jak wiadomo, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski jest wielkim zwolennikiem Zielonego Ładu i dzielnie walczy ze zmianami klimatu. Tak dzielnie, że aż poleciał na szczyt klimatyczny do Brazylii, a Warszawę zapisał do C40 Cites – zrzeszenia miast, które planują, że ich mieszkańcy nie będą jedli mięsa, za to będą kupowali 3 sztuki ubrań rocznie i zaniechanią podróży samolotowych. Warszawa już zmierza w zielonym kierunku.
Oto Zarząd Zieleni m.st. Warszawy zajął się realizacją projektu Budżetu Obywatelskiego “Zielone skwery na Ursynowie”. “Głównym celem projektów jest zmniejszenie istniejącego w Warszawie zjawiska miejskiej wyspy ciepła poprzez likwidację materiałów, które pochłaniają więcej promieni słonecznych, niż odbijają, a następnie oddają energię, podwyższając temperaturę otoczenia” – zapowiadał Zarząd Zieleni. Mieszkańcy Ursynowa mogą już obejrzeć efekty. Na przykład na skrzyżowaniu ulic ul. Gandhi z ul. Dereniową oraz ul. Stryjeńskich z ul. Belgradzką. Za 330 680 zł powstały tam “rabaty” w kształcie łezek. Na razie bez kwiatów, ale za to już wysypane trocinami, które stały się jednym z symboli stolicy, na równi ze słynnym “kiblem im. Rafała TRzaskowskiego”. Ponoć za te fundusze powstaną jeszcze co najmniej cztery takie rabatki. Dopytywani przez dziennikarzy mieszkańcy, już stwierdzili, że są zachwyceni i wprost marzą, żeby móc wylegiwać się latem w tym morzu traw, które wyrosną na nowych strefach zieleni. Słomianego misia za pieniądze podatnika jeszcze nie ma, ale to zapewne tylko kwestia czasu.

