Afroamerykańskie gangi narkotykowe wykorzystują antyrasistowskie protesty do krwawych porachunków. Gdy świat opłakuje Georga Floyda zabitego przez policjanta, w tym samym czasie Chicago stało się areną kryminalnej rzezi. Ofiarami strzelaniny pomiędzy czarnoskórymi gangami padło 75 przestępców i przypadkowych osób.
– Ze zrozumiałych względów ludzie czarnego koloru skóry są przerażeni i mają święte prawo do gniewu z powodu zamordowania Georga Floyda – pisze „American Thinker”. Portal pyta jednocześnie, dlaczego amerykańskie media głównego nurtu blokują informacje, że w tym samym czasie Afroamerykanie mordują się wzajemnie?
I to na taką skalę, że zamiast słowa mordują, lepszym określeniem jest wzajemna rzeź. W tym samym czasie bowiem, gdy przez USA przetaczała się fala antyrasistowskich protestów, Chicago stało się areną krwawych porachunków afroamerykańskich band, które od lat terroryzują miasto.
W dzień narodowego święta żalu, czyli Pamięci Żołnierzy Amerykańskich, którzy walcząc z nazizmem, a więc najokrutniejszą formą rasizmu zginęli na frontach II wojny światowej, w Chicago doszło do gangsterskiej rzezi.
Podczas walk ulicznych, które rozpętały się pomiędzy afroamerykańskimi dilerami narkotyków, od strzałów broni palnej zostało rannych 50 osób. Kolejnego dnia ofiarami dintojry padło kolejnych 23 czarnoskórych. Od pocisków zginęło 5 przypadkowych, a więc zupełnie niewinnych osób.
– Niestety pokojowy protest afroamerykańskiej społeczności Chicago przeciwko bandyckiej przemocy na ulicach miasta przeszedł niezauważony. Wiodące media były zajęte relacjonowaniem zamieszek po śmierci Floyda – zauważa „The American Thinker”.
Tymczasem rzeź w Chicago była nie mniej lub nawet bardziej tragiczna. Od pocisków bandytów zginęła afroamerykańska dziewczynka. Pięcioletnie dziecko zamordowali etniczni bracia, gdy bezskutecznie próbowała się ukryć za dorosłym na ostrzeliwanej ulicy.
Sytuacja stała się tak niebezpieczna, że czarnoskóra burmistrz Chicago Lori Lightfoot, skrytykowała czarnoskórego szefa policji: „za niepodjęcie dostatecznych wysiłków na rzecz ochrony bezpieczeństwa mieszkańców”.
Portal gorzko podsumowuje dysproporcję pomiędzy oburzeniem z powodu śmierci Georga Floyda a etnicznymi realiami Ameryki. – Rzezie podobne chicagowskiej trwają w afroamerykańskich dzielnicach naszych miast 365 dni w roku. Nikt jednak nie wyraża z tego powodu najmniejszego oburzenia – kończy „The American Thinker”.