INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

16:21 | czwartek | 25.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Co to jest homo sovieticus?

Czas czytania: 5 min.

Kartka z kalendarza polskiego

25 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Kartka z polskiego kalendarza: środa, 10 maja 2006

Piotr Szubarczyk

- reklama -

Przed 16 laty umarł pewien Rosjanin, który wyrodził się z masy posłusznych poddanych czerwonego cara. Świat zawdzięcza mu genialny opis pewnego gatunku człowieka, wyhodowanego w warunkach bolszewickiego terroru. Nazwał go homo sovieticus – człowiek sowiecki. My, Polacy, powinniśmy o nim szczególnie pamiętać, ponieważ homo sovieticus wyrządzi nam wiele szkód. Niestety, ten gatunek żyje w Polsce do dziś.

Koszmarnym fenomenem XX wieku, przeniesionym w nasz wiek, było przywiązanie milionów ludzi do zbrodniczego systemu sowieckiego. Takie przywiązanie obserwujemy do dziś nie tylko w Rosji i na Białorusi, ale także w innych częściach byłego Związku Sowieckiego i w dawnych, podporządkowanych Sowietom „demoludach”. Polski nie wyłączając!

Skąd się to wzięło – mimo morza zbrodni popełnionych przez szatański system? Ofiary komunizmu na całym świecie szacuje się na około 100 mln ludzi!

- reklama -

System bolszewicki wykształcił – poprzez zastraszenie i jednoczesną indoktrynację – homo sovieticusa, politycznego masochistę i tchórza! Po raz pierwszy terminu tego użył moskiewski socjolog, sowiecki dysydent Aleksander Zinowjew. Pamiętajmy o tym człowieku!

Urodził się w Moskwie, 3 lata po rewolcie bolszewickiej. Był filozofem i socjologiem. W roku 1976 został wydalony ze Związku Sowieckiego jako „wrag naroda” (wróg ludu). Miał szczęście, mógł trafić do łagru, pomogło mu to, że był już na Zachodzie jako socjolog i dysydent znany, a stosunki sowiecko – amerykańskie były wtedy poprawne. Do Rosji wróci dopiero w latach 90. Kontynuował prace nad fenomenem socjologicznym, jakim był „nowy sowiecki człowiek” – dzieło komunistycznej pedagogiki, propagandy i terroryzującej społeczeństwo policji politycznej…

Zinowjew zdiagnozował jego najważniejsze „właściwości”, które – zwłaszcza w Sowietach – decydowały o reakcji ludzi na rzeczywistość stworzoną przez komunistów. Homo sovieticus musiał sobie poradzić w „nowym”, opresyjnym, niebezpiecznym świecie Czeka, NKWD i KGB. Wykształcił odruchy i zachowania, które umożliwiały mu przetrwanie, jednak w naszych czasach hamują budowę społeczeństwa demokratycznego, podmiotowego, twórczego. Homo sovieticus nie wierzy bowiem w trwałość przemian, budzą się w nim stare lęki i przyzwyczajenia. Ma pretensje do całego świata i żal za utraconą młodością, którą sterał budując absurdalny komunizm, niczym mitologiczny Syzyf.

- reklama -

Terminu homo sovieticus używał często na polskim gruncie ks. Józef Tischner (np. w książce Etyka solidarności i Homo sovieticus, Kraków 1992), przez co uznano go za „specjalistę” od tego zagadnienia. To bzdura! Tischner nie rozumiał samej istoty sprawy. Rozgłos zdobył nie jako „kapelan <Solidarności>” (członkowie „S” z rzadka tylko rozumieli, co do nich mówi…), raczej dzięki temu, że promowało go środowisko „Gazety Wyborczej”. Swoje mętne, raczej dialektyczne niż ewangeliczne wywody, okraszał wątpliwą góralszczyzną… Pisał o homo sovieticusie, że to człowiek przyzwyczajony do komunistycznej formuły państwa, oczekujący, że od państwa otrzyma pracę, opiekę socjalną, zdrowotną i inną – w zamian za płacenie podatków; że trzy wartości były dla niego szczególnie ważne: praca, udział we władzy [!], poczucie własnej godności [!].

To oczywiste bzdury! Istotą „człowieka radzieckiego” był jego skrajny pasywizm i lęk, bardzo niebezpieczny z punktu widzenia interesów całego społeczeństwa. Na pewno nie „udział we władzy” i nie „poczucie własnej godności”! Poczucie godności było u człowieka sowieckiego względne, miało swoje granice, które wytyczał instynkt samozachowawczy i lęk przed władzą. Nieznane mu było pojęcie honoru (sowiecka propaganda drwiła z tego, uznała honor za przeżytek!) czy wewnętrzny nakaz obrony wartości.

Gdybyśmy chcieli skorzystać z analiz Aleksandra Zinowjewa, to należałoby zdefiniować homo sovieticusa jako człowieka podporządkowanego grupie (jeszcze lepszym określeniem byłoby „stado”), nie wychylającego się, pozbawionego ambicji kreowania świata wokół siebie, ponieważ ten świat został już „wykreowany”.

Człowiek sowiecki ucieka od wolności i odpowiedzialności, co jest wspólną cechą ludzi z różnych systemów totalitarnych. Cechuje go koniunkturalizm i skrajny oportunizm, graniczący z cynizmem. Jest uniżony wobec silnych i wpływowych, pogardza słabszymi lub przynajmniej ich lekceważy, wyrównując na nich upokorzenia, jakich doznaje ze strony silniejszych. Boi się samodzielnego myślenia i działania, gorączkowo szuka „instrukcji” dla stada: jak powinno myśleć o różnych sprawach – i dostosowuje się do tych „instrukcji”.

Jest zniewolony intelektualnie, imponuje mu mętna „dialektyka marksistowska”, ponieważ jej nie rozumie (nikt jej nie rozumie…). Przyjmuje jej zasady jak prawdy wiary i szczerze wierzy, że coś zamienia się w coś innego, a wszystko razem zmierza do doskonałego komunizmu, “tolerancji” (w rzeczywistości jego postawa zaprzecza tolerancji) i “równości”…

Naczelną zasadą „człowieka radzieckiego” jest bezwzględne podporządkowanie się władzy i „niepodskakiwanie”. Zasada, że „władza wie lepiej” (Naczalstwo znajet, szto diełajet…), nawet jeśli się jej nienawidzi. ONI wszystko mogą… Mądrość życiowa homo sovieticusa brzmi: Nie gowori, szto znajesz, no znaj, szto goworisz… Nie mów, o czym wiesz, ale wiedz, co mówisz…

Podstawowa praca na temat człowieka sowieckiego to książka Aleksandra Zinowjewa Homo sovieticus, wydana po angielsku w roku 1986.

Ciekawe refleksje na temat tego fenomenu znajdziemy też w słynnej Czarnej księdze komunizmu (wyd. polskie Wwa 1999).

Zdaniem Piotra Skórzyńskiego, fundamenty pod typ homo sovieticusa położył już niemiecki, XIX-wieczny marksizm:

Marks nigdy nie zaakceptował nowoczesnego rozumienia człowieka jako wolnego obywatela demokratycznej społeczności. Według niego, człowiek winien dążyć do komunizmu, nie do poprawy swego prywatnego losu. Jeśli przypomnimy sobie wrażenie niedojrzałości, jakie emanuje z wszelkich utopijnych projektów, na których Marks budował swoje myślowe konstrukcje, nie zaskoczy nas już fakt, jak dobrze poniższy opis pasuje do społeczeństwa socjalizmu realnego

Obserwujemy dziś homo sovieticusa w putinowskiej Rosji. To miernota, która gryzmoli na swoim samochodzie Z, boi się powiedzieć słowa przeciwko wojnie (nie nada, synok, nie nada…), wierzy Putinowi, tak jak kiedyś Stalinowi, i odczuwa dumę z tego, że ruskije mogą wejść do każdego państwa, kraść i mordować. Ta duma zastępuje mu własne upokorzenia. Miliony zamordowanych przez zbrodnicze sowieckie państwo rodaków nie mają dla homo sovieticusa żadnego znaczenia. Co go może przekonać do zmiany stanowiska? Siła! Tylko to rozumie!

Aleksander Zinowjew (*29 IX 1920 Moskwa †10 V 2006 Moskwa). Źródło Wiki.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy....

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx