INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

11:56 | środa | 24.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Czarna legenda bitwy pod Korsuniem

Czas czytania: 4 min.

Kartka z kalendarza polskiego

24 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

26 maja 1648 r.

Choćbyśmy bardzo chcieli, w historii Polski nie zawsze było wspaniale, a powiedzenie, że Polacy to najdzielniejsi z dzielnych, tylko ich dowództwo, oględnie mówiąc – nie zawsze staje na wysokości zadania – ma długą historię. Tak było 26 maja 1648 r. pod Korsuniem.

- reklama -

Trwało postanie Chmielnickiego – kozacki bunt przeciwko Rzeczpospolitej. Kozakami dowodził Bohdan Zenobii Chmielnicki. Głównodowodzącym wojsk polskich był hetman wielki koronny Mikołaj Potocki. Postać tego ostatniego została utrwalona w historii jako hulaki, zadufanego w sobie pijaka i niekompetentnego dowódcy, który doprowadził do gigantycznej klęski wojsk koronnych, tym większej, że zadanej mu przez źle uzbrojonych „chamów”, co dla każdego szlachcica było nie do pojęcia.

Bitwa

Dwudziestego piątego maja 1648 r. Armia polska (według jednych źródeł ok, 5 tys., według innych – ok. 7 tys. żołnierzy), dowodzona przez hetmana wielkiego koronnego Mikołaja Potockiego i hetmana polnego Marcina Kalinowskiego stanęła warownym obozem pod Korsuniem (dziś w obwodzie Czerkawskim na Ukrainie). Obóz został otoczony przez wojska kozacko-tatarskie pod wodzą Chmielnickiego i Tuhaj-beja. Dysproporcja była ogromna – wojska polskie liczyły 7 tys. żołnierzy, kozacko-tatarskie – ok. 20 tysięcy. Pomimo tego pierwsze starcie nie przyniosło rozstrzygnięcia, ale przekonało hetmana Potockiego do wydania rozkazu odwrotu. Najczęściej powtarzana wersja wydarzeń mówi, że Potocki uczynił to pomimo sprzeciwu hetmana Kalinowskiego, który był zdania, że należało odpierać ataki w obwarowanym obozie.

- reklama -

Wycofujące się wojska polskie, w nocy z 25 na 26 maja wpadły w zasadzkę przygotowaną przez silny oddział kozacki dowodzony przez Maksyma Krzywonosa. W wąwozie (zwanym Krutą Bałką), przez który biegła droga odwrotu oddziałów polskich, Kozacy wykopali głębokie rowy. W ciemności wpadły w nie polskie działa i wozy taborowe a wówczas na polskie oddziały usiłujące jakoś wydostać się z tej pułapki, uderzyli z boków i czekający na tę chwilę Kozacy. Klęska była straszliwa.  Z matni udało się wyrwać tylko 650 husarzom pod dowództwem płk. Koryckiego. Reszta poległa lub dostała się do niewoli. Dwa lata w niewoli spędzili także obaj hetmani.

Czarna legenda

Do historii bitwa pod Korsuniem przeszła jako starcie, które zapoczątkowało szereg klęsk po stornie Rzeczpospolitej, zakończonych ostatecznie rozbiorami. Głównym „winowajcą” przegranej został hetman wielki koronny Mikołaj Potocki. To on miał być pijakiem, który był bardziej zainteresowany „dziewkami” aniżeli organizacją wojsk. Bogusław Maskiewicz, doświadczony żołnierz, widział się z Potockim przed bitwą pod Korsuniem i zostawił w swoim pamiętniku taki oto zapis, uznany potem przez historyków za źródło informacji o hetmanie: – I diabła tam miał być dobry rząd, kiedy pan krakowski, (…) Mikołaj Potocki ustawnie się opił gorzałką, jako i w te czasy pijany w karecie siedział.

- reklama -

Problem w tym, że Potocki podejmował Maskiewicza jako zaufanego człowieka księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, od którego chciał uzyskać posiłki w postaci żołnierzy, więc z pewnością podejmował go szczodrze. Z drugiej stromy, przywiązanemu do Wiśniowieckiego żołnierzowi nie podobało się, że książę nie dostał hetmańskiej buławy, więc wobec hetmana niekoniecznie musiał zachować obiektywizm.

Przejazd karetą podczas odwrotu jest mało prawdopodobny, a jeśli nawet, to niekoniecznie był spowodowany pijaństwem – hetman był chory na podagrę a to bardzo poważnie utrudniało poruszanie się, łącznie z jazdą konno. Zresztą nie on jeden jeździł karocą. Stanisław Żółkiewski, któremu na stare lata odezwała się rana postrzałowa w nogę, poruszał się tylko karocą i z niej dowodził.

W dodatku pod Korsuniem, hetman Potocki został ranny – trzykrotnie został cięty szablą, w tym raz w głowę. Trudno byłoby odnieść takie rany, gdyby zalany w przysłowiową pestkę, siedział w karocy, zapewne pilnowanej przez obstawę. W dodatku żołnierze spod Korsunia składając relacje z przebiegu bitwy, nie wspominali o pijaństwie hetmana. W dodatku okazało się, że gdy hetman Potocki trafił do niewoli, nie pojawił się geniusz zdolny go zastąpić (chociaż uczciwie trzeba przyznać, że część szlachty widziała w tej roli Wiśniowieckiego). Dlatego czarna legenda hetmana Potockiego, który po pijaku dowodził polskimi oddziałami w bitwie pod Korsuniem, jest tylko i aż – legendą. Niekoniecznie zgodną z faktami.

Na klęskę wojsk polskich złożyło się kilka czynników i akurat dowodzenie przez Potockiego niekoniecznie było tym decydującym. Nie ulega natomiast wątpliwości, że klęska pod Żółtymi Wodami i Korsuniem, rzeczywiście była początkiem nieszczęść Rzeczpospolitej. Gdyby wtedy Kozacy zostali pokonani, kto wie – może nasza historia wyglądałaby zupełnie inaczej…

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy....

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx