Środa, 10 czerwca 1942 r.
Próbę ucieczki z Auschwitz podjęły co najmniej 802 osoby – 757 mężczyzn i 45 kobiet. Wśród nich najwięcej było Polaków – co najmniej 396 osób. Niemcy zastrzelili podczas ucieczki lub zatrzymali później 327 więźniów. Ucieczka udała się 144 osobom.
Auschwitz to było piekło. Ale w tym piekle były jednak najniższe kręgi – złożone wyłącznie z Żydów Sonderkommando przeznaczone do wyciągania ciał ludzi zabitych w komorach gazowych i palące ich zwłoki oraz karna kompania. Karna kompania została utworzona w Auschwitz w początkach sierpnia 1940 r. Początkowo Niemcy kierowali do niej księży katolickich i nielicznych jeszcze w obozie Żydów. Z czasem – każdego, kto w jakikolwiek sposób „podpadł”, najczęściej Polaków. Do karnej kompanii więźniowie trafiali za próbę ucieczki, kontakty z ludnością cywilną, nielegalne posiadanie żywności, pieniędzy, dodatkowej odzieży, fotografii bliskich osób, zbyt powolną, zdaniem Niemców, pracę itd. Karna kompania to było piekło w piekle. Więźniowie karnej kompanii byli całkowicie izolowani. Nie wolno im było kontaktować się z innymi więźniami ani otrzymywać listów. Wykonywali najcięższe prace fizyczne, przeważnie biegiem. Jednocześnie narażeni byli na ciągłe bicie ze strony esesmanów i więźniów funkcyjnych. Czas osadzenia w karnej kompanii wynosił od miesiąca do roku. W maju 1942 r. karna kompania została przeniesiona do Birkenau na odcinek BIb (blok 1).
Plan
27 maja 1942 r. do karnej kompanii Niemcy przenieśli ok. 400 polskich więźniów politycznych. Do Auschwitz zostali deportowani w 1941 i 1942 roku z Warszawy i Krakowa. Co kilka dni Niemcy wybierali spośród nich kilkanaście osób i rozstrzeliwali. W karnej kompanii znalazł się też późniejszy aktorAugust Kowalczyk, nr obozowy 6048. Do kompanii karnej trafił za kontakty z ludnością cywilną. W jego przypadku – dożywotnio, co w Auschwitz mogło oznaczać śmierć w każdej chwili. Inni więźniowie też mieli tego świadomość. Jedyną szansą była ucieczka – powodzenie dawało szansę na przeżycie, schwytanie oznaczało śmierć, która, o czym więźniowie byli przekonani – i tak ich czekała. Na termin ucieczki więźniowie wybrali 10 czerwca 1942 r.
Ucieczka miała szanse powodzenia, bowiem karna kompania opuszczała teren obozu w Birkenau. Zaplanowano, że po sygnale obwieszczającym koniec pracy przy budowie rowu melioracyjnego w Birkenau, oznaczającym powrót do obozu, więźniowie po prostu rzucą się do ucieczki. Plan był szalony i oznaczał, że część więźniów zostanie schwytana lub zastrzelona, ale część miała cień szansy.
Ucieczka
10 czerwca padał deszcz i szefowi karnej kompanii SS-Hauptscharfuehrerowi Otto Mollowi (później był szefem krematoriów w Auschwitz II-Birkenau) nie chciało się moknąć. Koniec pracy odgwizdał znacznie wcześniej niż zazwyczaj, kompletnie zaskakując więźniów. Większość zawahała się i zatrzymała. Ok. 50 rzuciło się do ucieczki. Kilkunastu zawrócili kapowie. W natychmiastowym pościgu zastrzelono 13 więźniów oraz zatrzymano dwóch: Tadeusza Pejsika i Henryka Pajączkowskiego. Na wolność wydostało się dziewięciu: August Kowalczyk, Jerzy Łachecki, Zenon Piernikowski, Aleksander Buczyński, Jan Laskowski, Józef Traczyk, Tadeusz Chróścicki, Józef Pamrow i Eugeniusz Stoczewski. Tych, których Niemcy nie zastrzelili, zapędzili do obozu Auschwitz. Przez obozową bramą „Arbeit Macht Frei” wmiesili oni 13 ciał zastrzelonych więźniów. Za uciekinierami ruszył pościg, aw więźniom w obozie Niemcy oznajmili, że jeśli nie zostaną złapani, za ich ucieczkę życiem zapłacą inni. Już nazajutrz Niemcy rozstrzelali 20 osób. Około 300 Polaków z karnej kompanii Niemcy zamordowali w komorze gazowej. Cztery dni później, 14 czerwca w odległości ok. 25 km od Auschwitz złapali Aleksandra Buczyńskiego i Eugeniusza Stoczewskiego. Obaj trafili z powrotem do obozu, gdzie po miesiącu zostali rozstrzelani.
Więzień numer 6048
Augustowi Kowalczykowi udało się uciec. Pierwsze godziny ukrywał się w lesie. Został tam znaleziony przez mieszkające w pobliżu kobiety, wśród nich zaledwie czternastoletnią wówczas Różę Sklorz. Pomogły mu z narażeniem życia – gdyby zostały schwytane, same trafiłyby do obozu. Dostarczyły mu… kobiece przebranie i w takim Kowalczyk poszedł dalej. Pomogły mu rodziny Lysków i Sklorzy oraz przyobozowy ruch oporu. Kowalczyk przez 7 tygodni ukrywał się w kryjówce na poddaszu jednego z domów w miejscowości Bojszowy. Później z fałszywymi dokumentami wyjechał na Górny Śląsk, dotarł do Krakowa. Do końca wojny walczył w szeregach AK. Po wojnie został aktorem, grywając także… esesmanów (m.in. w „Stawce większej niż życie”). W 1981 r. przeszedł na emeryturę. Rozpoczął działalność w Towarzystwie Opieki nad Oświęcimiem. Zaczął również wówczas jeździć po Polsce i świecie ze swoim monodramem „6804”, by opowiadać o piekle obozowego życia. Przez przeszło 30 lat tej działalności odwiedził tysiące szkół na terenie całego kraju, przekazując młodzieży świadectwo o tamtym czasie. Ostatnie 6804. wystąpienie, które symbolicznie zrównało się z jego obozowym numerem, odbyło się na terenie Auschwitz 10 czerwca 2012 roku, w 70. rocznicę jego ucieczki z obozu. Zmarł 29 lipca 2012 r. w Oświęcimiu.
A teraz / 2022 / zarządcy z
Muzeum Auschwitz-Birkenau
nie pozwalają na odprawienie
Mszy św.
Bezczelne żydostwo robi co
chce .
Tak wygląda tzw. Rzeczpospolita / bękart spłodzony przy
Okrągłym Stole /przez komunistów i okraglostolowych
” Bolków ” .