INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

06:29 | czwartek | 25.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Czarny czwartek w Poznaniu  – Romek Strzałkowski padł  

Czas czytania: 6 min.

Kartka z kalendarza polskiego

25 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Czwartek, 28 czerwca 1956 r.

Komunizm głosił, że jest systemem „mas pracujących miast i wsi”, a ludowa władza, że jest władzą robotników i chłopów – przez nich wybraną, przez nich popieraną i działającą w ich interesie oraz stanowiącą z nimi „jedność”. Jedno wielkie kłamstwo, bo to robotnicy jako piersi zbuntowali się przeciwko tej władzy. Pierwszymi zaś robotnikami, którzy bunt podnieśli, byli ci z Poznania.

- reklama -

Po śmierci Stalina i słynnym referacie Chruszczowa (1956) społeczeństwa w krajach podlegających Związkowi Sowieckiemu liczyły na poluzowanie dławiącej je pętli. Jednak, chociaż powiało odwilżą, była to odwilż kontrolowana (jak Klub Krzywego koła założony przez agenta Głównego Zarządu Informacji i bezpieki). W dodatku, o ile Zachód odrabiał wojenne straty, o tyle warunki życia robotniczych rodzin w Polsce wręcz uległy pogorszeniu. A władze robiły wiele, by jeszcze je pogorszyć. Na przykład przez trzy lata pobierały większy podatek od najlepiej zarabiających robotników – przodowników pracy i pracujących na akord, więc najwięcej zarabiających. Z jednej strony więc portrety przodowników pracy były obnoszone na pochodach pierwszomajowych i kręcono o nich filmy (np. ociekająca propagandą „Przygoda na Mariensztacie”), z drugiej tym najbardziej zaangażowanym… zabierano pieniądze. Kolejne próby zgłoszenia przez poznańskich robotników władzom swoich postulatów nic nie dawały. Czarę goryczy przelało wycofanie się władz w Warszawie z uzgodnień poczynionych z delegacją poznańskich robotników, która specjalnie przyjechała do stolicy.

Bunt

Bunt wybuchł 28 czerwca 1956 r. Pierwszy etap trwał od godziny 6.00 do 10.30. W tym czasie robotnicy zorganizowali strajk w największych zakładach miasta. Następnie wyszli na ulice formując pochód, który przekształcił się z demonstracji robotniczej w manifestację społeczeństwa, czego wyrazem było zgromadzenie się około 100 tys. mieszkańców przed Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, mieszczącym się w dawnym Zamku Cesarskim, przy obecnej ul. św. Marcin.. Robotnicy domagali się, aby władze cofnęły narzucone normy pracy, obniżyły ceny i podwyższyły płace. Był to pokojowy etap manifestacji, kontrolowany przez aktyw robotniczy. Próbowano rozmawiać z przedstawicielami Wojewódzkiej Rady Narodowej, żądano przyjazdu premiera Józefa Cyrankiewicza.  

- reklama -

Według relacji uczestników i świadków wydarzeń „Dosłownie z minuty na minutę rosła determinacja demonstrantów; nastroje stopniowo się radykalizowały. Do haseł o treści społecznej i ekonomicznej: „Żądamy podwyżki płac”, „Chcemy żyć jak ludzie”, „Chcemy chleba”, „Precz z normami”, „Jesteśmy głodni” dołączyły te otwarcie już antykomunistyczne i antyrządowe: „Precz z wyzyskiem świata pracy”, „Precz z czerwoną burżuazją”, „My chcemy wolności”, „Precz z bolszewizmem”, „Precz z komunistami”, „Żądamy wolnych wyborów pod kontrolą ONZ”, a nawet „Niech żyje Mikołajczyk”. W końcu pojawiły się też okrzyki o treści antyrosyjskiej i antyradzieckiej: „Precz z Rosjanami”, „Precz z Moskalami”, „Precz z Ruskami, Żądamy prawdziwie wolnej Polski”.

To władza strzela do robotników…

Już od godz. 9 kierownik  Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego mjr Feliks Dwojak wraz z pierwszym sekretarzem KW PZPR Leonem Stasiakiem domagali się od komendanta poznańskiej Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych, by ten wyprowadził czołgi przeciwko demonstrantom. Jednak szef Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, gen. Kazimierz Witaszewski, zakazał użycia wojska w mieście w tej fazie operacji.

- reklama -

Decyzja o użyciu wojska zapadła na najwyższym szczeblu. Na wniosek marszałka Konstantego Rokossowskiego podjęło ją Biuro Polityczne KC PZPR, obradujące od godz. 10. Wiceminister obrony narodowej, gen. Stanisław Popławski, powołał specjalną grupę operacyjną, która miała nadzorować pacyfikację miasta. Jednocześnie szef Sztabu Generalnego, gen. Jerzy Bordziłowski wydał rozkaz komendantowi poznańskiej szkoły pancernej użycia broni przeciw prowokatorom.

Po godzinie 10 nastąpił wzrost napięcia wśród demonstrantów. Z opanowanego milicyjnego  radiowozu podano informację o aresztowaniu delegacji robotniczej, która przebywała 26 czerwca w Warszawie. Demonstranci podzielili się na dwie grupy. Większa udała się pod więzienie. Wdarto się do niego i wypuszczono na wolność 257 więźniów. Delegacji jednak tam nie znaleziono, gdyż podana informacja była plotką. Część demonstrantów przystąpiła do niszczenia akt więziennych. Inni opanowali gmachy prokuratury i sądu. Akta wyrzucano na ulicę i palono, a sprzęty częściowo zdemolowano. Dokonano też zaboru broni palnej. Tłum zebrany przed gmachem sądu nie pozwolił straży pożarnej na gaszenie ognia. Zamieszki w rejonie więzienia, sądu i prokuratury trwały do godz. 12.00. Druga grupa natomiast ruszyła pod budynek Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Kochanowskiego, do którego w tym czasie przybyła grupa operacyjna UBP. Około 10.40 z tego budynku padły pierwsze strzały. Jedna z grup udała się na dworzec kolejowy celem wstrzymania ruchu pociągów.

Po południu władze komunistyczne skierowały do miasta regularne jednostki wojskowe – początkowo 10 i 19 Dywizję Pancerną,  potem dodatkowo 4 i  5 Dywizję Piechoty. Łącznie do pacyfikacji miasta komunistyczne władze wysłały  9983 żołnierzy, 359 czołgów, 31 dział pancernych, 36 transporterów opancerzonych, 6 dział przeciwlotniczych, 880 samochodów, 68 motocykli i kilka tysięcy sztuk broni. Wojsko nie miało żadnych oporów, by strzelać. Skalę zbrodni wówczas popełnionej pokazuje fakt, że w ciągu kilku godzin do robotników wojsko wystrzelało 180 tys. sztuk amunicji. Siły te prowadziły walki uliczne z grupami cywilów, uzbrojonych w 250 sztuk broni, w tym 1 rkm z rozbitych posterunków milicji i studiów wojskowych uczelni wyższych oraz butelki z benzyną. Momentami to była bitwa.

Demonstrantom udało się opanować dwa czołgi, z których próbowali ostrzeliwać gmach Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Czołgi te zostały odbite przez podchorążych OSWPiZ. Zniszczonych lub uszkodzonych zostało w sumie 31 czołgów.

Demonstrantom jeszcze 28 czerwca ok. godz. 18.30 udało się uwolnić więźniów obozu NKWD i UB m.in. dla polskich więźniów politycznych w Mrowinie. Co istotne, komuniści nie odważyli się już odbudować jego struktur.

Koniec złudzeń

Wymiana ognia trwała w różnych punktach miasta Poznania do godzin południowych 29 czerwca, a sporadycznie strzały padały do 30 czerwca. Miasto zostało oczywiście „odcięte od świata” i żadne informacje nie były podawane opinii publicznej. Opinia jednak swoje wiedziała, więc 29 czerwca wieczorem w przemówieniu radiowym premier Józef Cyrankiewicz powiedział: – Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie!

Jeśli ktokolwiek miał jeszcze złudzenia co do „odwilży”, to wydarzenia z Poznania położyły im kres.  

Nie jest znana prawdziwa liczba ofiar Poznańskiego Czerwca. Najczęściej przyjmuje się, że w toku walk i pacyfikacji miasta zginęło, w zależności od szacunków, 70osób cywilnych oraz 4 żołnierzy i 4 funkcjonariuszy UB i MOlub 57 osób (w tym 49 cywili i 8 spośród żołnierzy i aparatu bezpieczeństwa), około 600 osób (po obu stronach) zostało rannych. Najmłodsza ofiara pacyfikacji stolicy Wielkopolski, Romek Strzałkowski miał tylko 13 lat. Zgiął 28 czerwca ok. godz. 12:15. Zabiła go funkcjonariuszka UB. Jej nazwisko – Teofila Kowal, było fałszywe. Władza nadała je morderczyni dziecka, rzekomo aby obronić ją przed linczem. Po latach okazało się, że Teofila Kowal kłamała. Nigdy nie odpowiedziała za swoją zbrodnię. W 2019 r. nagrobek Romka Strzałkowskiego na poznańskim cmentarzu został celowo poważnie uszkodzony przez „nieznanych sprawców”.

Pierwszokomunijne zdjęcie Romka Strzałkowskiego

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy....

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx