11 października 1939 r.
To kolejna niemiecka zbrodnia, która poraża swoim bestialstwem, zimnym zaplanowaniem i bezkarnością sprawców. Tym razem Niemcy dopuścili się jej na mieszkańcach Krakowa i okolic.
Fort 49 „Krzesławice” stanowi element pasa austriackich fortyfikacji okalających niegdyś Kraków. Leży on ok. 13 kilometrów na północny wschód od centrum Krakowa, na wzniesieniu dochodzącym do 275 metrów n.p.m. W 1939 roku, po zajęciu Krakowa, od razu zwrócił on uwagę Niemców, którzy uznali, że świetnie będzie się nadawał na ich „potrzeby”. Potrzebą tą była masowa eksterminacja Polaków, do której przystąpili od razu i wszędzie. Świetnie wiedzieli, co robią, posługiwali się gotowymi listami proskrypcyjnymi, zaczynając od mordowania przede wszystkim inteligencji. Fort „Krzesławice” nadawał się do tego idealnie – był stosunkowo dobrze zamaskowany i niewidoczny z większej odległości. Tereny bezpośrednio sąsiadujące z fortyfikacjami były niezabudowane, a najbliższe osiedla (Krzesławice, Dłubnia, Kantorowice, Grębałów, Lubocza) znajdowały się w odległości od 800 do 1200 metrów. Ponadto fort był oddalony o zaledwie 1 kilometr od szosy Kraków-Kocmyrzów, co ułatwiało Niemcom transport więźniów na miejsce kaźni.
Przygotowania
Wkrótce po zajęciu Krakowa Niemcy pojawili się w forcie, aby wywieźć magazynowaną tam amunicję. Zgodnie z zeznaniami dozorcy fortu, Antoniego Grzesiaka, pierwszą egzekucję przeprowadzili 11 października 1939 roku.
Kolejną – 15 listopada 1939. Zgodnie z relacją tego samego świadka Niemcy rozstrzelali wówczas na terenie fortu 15 osób – w tym trzy kobiety.
Zazwyczaj przyjmuje się, że akcja eksterminacyjna w Forcie Krzesławice trwała od jesieni 1939 do listopada 1941 roku, a jej największe nasilenie przypadło na lato 1940 roku Ustalone daty przeprowadzonych tam egzekucji to: 11 października 1939, 15 listopada 1939, 14 grudnia 1939, 14 stycznia 1940, ok. 20 stycznia 1940, 29 marca 1940, 6 czerwca 1940, 29 czerwca 1940, 2 lipca 1940, 4 lipca 1940, 12 marca 1941 oraz 7 listopada 1941 roku. Czy były jeszcze inne, nie wiadomo, ale nie można tego wykluczyć.
Niemiecka pedanteria
Masowe mordy na terenie Fortu Krzesławice Niemcy przeprowadzali zazwyczaj według jednakowego schematu. Skazanych na śmierć więźniów gromadzili wcześniej w osobnych pomieszczeniach – zazwyczaj w jednej z cel na lewym skrzydle parteru bądź w celach nr 87 i 94 na I piętrze Więzienia Montelupich.
Zawsze na dzień przed egzekucją, zazwyczaj w godzinach popołudniowych, skazańców przewozili już do fortu, aby wykopali dla siebie zbiorowe groby. Transporty egzekucyjne organizowali natomiast w nocy lub we wczesnych godzinach porannych. Więźniów Montelupich wywoływali wówczas na korytarz – bez rzeczy, a czasem w samej bieliźnie. Tam wiązali im ręce za plecami (przy pomocy sznura lub drutu) bądź skuwali ich kajdankami po dwóch. Zdarzały się wypadki, gdy skazanych na śmierć kneblowali bądź oznaczali ich krzyżem nakreślonym białą kredą na plecach marynarki. Typowy transport składał się zwykle z 2-3 krytych brezentem samochodów ciężarowych, którym towarzyszyły 1-2 samochody przewożące eskortę oraz pluton egzekucyjny. W egzekucjach przeprowadzanych na terenie fortu zazwyczaj rozstrzeliwali od 30 do 50 skazańców, choć zdarzały się również przypadki mordowania pojedynczych osób. Na miejscu, więźniów rozstrzeliwali nad skrajem przygotowanych uprzednio grobów.
Wyniki przeprowadzonej po wojnie ekshumacji wskazują, że większość ofiar (395 z 440) zginęła od strzału w tył głowy. Jeśli któryś przeżył strzały plutonu egzekucyjnego, Niemcy nie zaprzątali sobie głów dobijaniem go, tylko zakopywali go żywcem. Niekiedy do zasypywania mogił zmuszali polską ludność z pobliskich Krzesławic. W skład plutonów egzekucyjnych wchodzili najczęściej funkcjonariusze niemieckiej policji ochronnej (Schutzpolizei). Zazwyczaj egzekucjami kierował SS-Unterscharführer Skrzypek. Czasami, celem zachowania pozorów praworządności, więźniów stawiali przed tzw. policyjnym sądem doraźnym (Standgericht). Skład sędziowski tworzyli zazwyczaj: krakowski komendant SD i policji bezpieczeństwa bądź upoważniony przez niego oficer (jako przewodniczący) oraz dwóch innych oficerów upoważnionych przez komendanta (jako członkowie składu sędziowskiego). Pierwsza rozprawa przed krakowskim Standgerichtem odbyła się w więzieniu Montelupich między 20 a 24 grudnia 1939 r. i dotyczyła kilkunastu więźniów przywiezionych z Wadowic. Kulminacyjny punkt jego działalności przypadł natomiast na wiosnę i lato 1940. Postępowania przed policyjnym sądem doraźnym stanowiły parodię wymiaru sprawiedliwości, gdyż Niemcy prowadzili je w trybie maksymalnie uproszczonym. Zazwyczaj rezygnowali z nawet z takich pozorów, wydając wyroki śmierci bez rozprawy.
Odkryta prawda
Niemcy dokładali wysiłków, aby zachować w tajemnicy zbrodnie dokonywane w Forcie Krzesławice. Rodziny zamordowanych fałszywie informowano, że ich bliskich wywieziono na roboty do Rzeszy bądź powiadamiając o śmierci krewnego podawano fałszywą przyczynę zgonu (np. atak serca). Bardzo szybko ludność Krakowa odkryła jednak prawdę o przeprowadzanych w forcie egzekucjach. Na drodze prowadzącej do miejsca straceń znajdowano grypsy wyrzucane przez skazańców, w których zawiadamiali oni rodziny, iż są wiezieni na śmierć. Na terenie fortu mieszkańcy okolicznych miejscowości odnajdywali natomiast rozmaite drobiazgi należące do ofiar, a czasem również krew i fragmenty ciał.
Ekshumacja przeprowadzona na miejscu straceń w 1945 roku pozwoliła odnaleźć szczątki 440 ofiar niemieckiego terroru – w tym osiemnastu kobiet. Wiek zamordowanych wahał się od 15 do 70 lat.
Bezkarność sprawców
Jeśli chodzi o sprawców tej zbrodni, to jak w większości przypadków, była ona żadna albo minimalna. W 1947 r. Brytyjski Trybunał Wojskowy w Hamburgu skazał Brunona Müllera na karę 20 lat pozbawienia wolności za zbrodnie popełnione w końcowym okresie wojny. W 1953 Müller został przedterminowo zwolniony. Zmarł w marcu 1960.
Walter Huppenkothen zamieszkał po wojnie w Niemczech Zachodnich, gdzie skazano go na karę siedmiu lat pozbawienia wolności za udział w prześladowaniach członków niemieckiego antynazistowskiego ruchu oporu. Po wyjściu na wolność (1959) był cenionym specjalistą w dziedzinie prawa gospodarczego. Zmarł w 1979 w Lubece. Za zbrodnie popełnione na Polakach nigdy nie został ukarany.
Ludwig Hahn przez wiele lat mieszkał w Hamburgu pod swoim prawdziwym nazwiskiem. Przed sądem stanął dopiero w 1972 i po trwającym rok procesie skazany został na karę 12 lat pozbawienia wolności. W procesie rewizyjnym hamburski sąd przysięgłych podwyższył karę na dożywotnie pozbawienie wolności (1975), wyrok dotyczył jednak wyłącznie zbrodni popełnionych przez Hahna w czasie likwidacji getta warszawskiego. Hahn wyszedł na wolność w 1983 i zmarł trzy lata później.
SS-Gruppenführer Karl Zech – Dowódca SS i Policji w dystrykcie krakowskim – popełnił samobójstwo w 1944 r.
Max Grosskopf popełnił samobójstwo w 1945. Otto von Wachter – gubernator dystryktu krakowskiego – zmarł w 1949 w Rzymie, gdzie ukrywał się w katolickim kolegium.
Dlatego Niemce lub/i/albo niemiecka UE Niemiec i pod Niemce, tzn. neue IV Rzesza niemiecka nieodwołalnie powinna płacić nam Polsce, Polakom odszkodowania, reparacje do swej /…/ śmierci!
Hell awaits!
Od jakiegoś czasu IV – V?! Rzesza niemiecka, czyli Niemce jako UE Niemiec mordują i gwałcą Europę… islamizacją, koranizacją, salafityzmem, muslim, muzułmanami, ateizmem, marxizmem, leninizmem, bolszewizmem, nową komuną, stalinizmem, rusycyzmem,
poprawnością polityczną
PC, negując jednocześnie chrześcijaństwo a nawet katolicyzm, burząc kościoły dosłownie i w przenośni… podobnie robi np. Francja, Szwecja etc.
Vide: Adam Gwiazda /Paryż, Francja/, twitter…