INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

03:32 | piątek | 22.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Niemiecka zbrodnia w małej wiosce

Czas czytania: 3 min.

Kartka z kalendarza polskiego

22 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

8 marca 1944 r.

Około 80 mężczyzn, kobiet i dzieci spłonęło żywcem. Na koniec Niemcy gruntownie obrabowali opustoszałe gospodarstwa i podłożyli ogień pod zabudowania. Niemcy spalili żywcem 93 osoby, w tym 33 kobiety i 30 dzieci poniżej 15. roku życia. Najmłodsza ofiara miała 6 miesięcy, najstarsza – 82 lata. Sprawcy zbrodni pozostali bezkarni, nie stanęli nawet przed sądem.

- reklama -

Wiosną 1944 roku Niemcy wiedzieli już, że przegrali wojnę. Ani nie zaprzestali terroru, ani mordowania Polaków. Do ostatnich godzin okupacji mordowali niewinnych ludzi. Tak było w przypadku pacyfikacji wsi Jabłoń-Dobki. Jeden z dziesiątek wiosek, których mieszkańców Niemcy wymordowali.

Jabłoń-Dobki leży w odległości około 8 kilometrów od Wysokiego Mazowieckiego. W okresie niemieckiej okupacji liczyła 18 gospodarstw i ponad 100 mieszkańców. Miejscowa ludność udzielała wszechstronnej pomocy polskim partyzantom. We wsi funkcjonowała placówka Armii Krajowej.

7 marca 1944 roku w Jabłoni-Dobkach stanął na kwaterach ośmioosobowy patrol AK. Partyzanci zostali dostrzeżeni przez żołnierzy Wehrmachtu, którzy stacjonowali w sąsiedniej Jabłoni Kościelnej. Następnego poranka do wsi przybył oddział żandarmerii z Wysokiego Mazowieckiego. Wywiązała się strzelanina, w której zginął żandarm Zygmunt Klosser, zwany przez miejscową ludność „Krwawym Zygmuntem”. Kilku innych Niemców zostało rannych. Żandarmi szybko wycofali się z Jabłoni-Dobek, a niedługo później do odwrotu przystąpili żołnierze AK. Pozostawili mieszkańców wsi na pastwę Niemców. Może liczyli, że Niemcy pomimo wszystko nie będą mścić się na cywilach.

- reklama -

Jeszcze tego samego dnia Niemcy przystąpili do pacyfikacji wsi. W skład ekspedycji karnej weszli żandarmi z posterunków w Wysokiem Mazowieckiem, Szepietowie i Czyżewie, a także żołnierze Wehrmachtu z Jabłoni Kościelnej. Pacyfikacją kierowali: komisarz gminny w Wysokiem Mazowieckiem – Otto Erit, komisarz rolny – Neuman, komendant posterunku żandarmerii w Wysokiem Mazowieckiem – Bittman, porucznik żandarmerii Gos.

Niemcy otoczyli Jabłoń-Dobki szczelną tyralierą. Następnie przystąpili do przeszukiwania gospodarstw i wypędzania ludności. Zastrzelono wtedy nawet do kilkunastu mieszkańców. Wśród ofiar były osoby, które usiłowały wymknąć się ze wsi. Zatrzymanych Polaków zapędzono na posesję Stanisława Szepietowskiego, na której zginął żandarm Klosser.  Wszystkich zamknięto w budynku gospodarczym, który następnie podpalono i obrzucono granatami. Około 80 mężczyzn, kobiet i dzieci spłonęło żywcem. Na koniec Niemcy gruntownie obrabowali opustoszałe gospodarstwa i podłożyli ogień pod zabudowania.

Tego dnia w Jabłoni-Dobkach Niemcy zamordowali poprzez spalenie żywcem 93 osoby, w tym 33 kobiety i 30 dzieci poniżej 15. roku życia. Najmłodsza ofiara miałe 6 miesięcy, najstarsza – 82 lata. Wśród zamordowanych miało się znaleźć 82 mieszkańców spacyfikowanej wsi oraz 11 osób pochodzących z innych miejscowości (Buczyno, Gierałty, Mystki-Rzym, Jabłoń-Markowięta, Jabłoń-Zambrowizna, Ruś, Szymbory-Włodki,  a także osoby z Warszawy). Smurzyński podaje również, że z masakry ocalało 22 mieszkańców Jabłoni-Dobek (siedemnastu zdołało uciec, a pięciu przebywało tego dnia poza wsią).

- reklama -

Wieś została niemal doszczętnie zniszczona –  spłonęło 17 domów mieszkalnych i 48 budynków gospodarczych. Ocalały tylko trzy gospodarstwa położone na skraju wsi. Niemcy zrabowali 42 konie, 107 krów, 145 sztuk trzody chlewnej.

Bezkarność zbrodniarzy

 Ofiary masakry pochowano we wspólnej mogile. Po wojnie wieś została odbudowana. W miejscu, gdzie stał budynek, w którym spalono mieszkańców, wzniesiono kaplicę. Zbiorowy grób oznaczono nagrobkiem i krzyżem. Po 1960 roku materiały dotyczące pacyfikacji Jabłoni-Dobek zostały przekazane przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowski w Polsce do Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu. Jednak sprawcy masakry, podobnie zresztą jak sprawcy wielu innych zbrodni popełnionych na terenach wiejskich okupowanej Polski, nie zostali nigdy nawet osądzeni, nie mówiąc o ukaraniu.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx