INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

04:27 | piątek | 22.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Śmierć prawie przed ołtarzem

Czas czytania: 6 min.

Kartka z kalendarza polskiego

22 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

Tragiczna pomyłka? Ofiara intrygi? Różnicy poglądów? Osiemdziesiąt lat temu w kościelnej kruchcie wileńskiego kościoła zginął Czesław Ancerewicz.

Większość urodzonych po wojnie Polaków całkowicie pomija jeden fakt – przed wojną znaczne obszary dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy to była Polska. Wilno i Lwów to były polskie miasta. I właśnie w jednym z tych miast miał miejsce zamach na kolaboranta niemieckiego. A wszystko zaczęło się od oskarżenia trzech ludzi, w tym dwóch znanych do dziś.

- reklama -

Kiedy Niemcy zaatakowali Związek Sowiecki i zajęli okupowane przezeń tereny, oczywiście podjęli też wydawanie kolaboracyjnej prasy. Znani pisarze – Józef Mackiewicz i Wacław Studnicki otrzymali od nich propozycję redagowania niemieckiego pisma w języku polskim. Odmówili. Propozycję przyjął Czesław Ancerewicz. W Wilnie był bardzo znaną osobą. Urodzony w 1888 roku, w czasie wojny polsko-bolszewickiej działał w polskim wywiadzie wojskowym. Potem był redaktorem i współwydawcą „Kuriera Białostockiego”. W czerwcu 1941 r. przebywając w Białymstoku, został wraz z rodziną aresztowany. Syn został zesłany w głąb ZSRS, a samemu Ancerwiczowi udało się uciec. Po wkroczeniu wojsk niemieckich, Ancerewicz został redaktorem naczelnym wileńskiej gadzinówki „Goniec Codzienny”. Podkreślić jednak należy, że „Goniec” różnił się od gadzinówek z Generalnego Gubernatorstwa – publikował „informacje” o niemieckich sukcesach na froncie, ale także dużo relacji o zbrodniach sowietów. Właśnie w „Gońcu Codziennym” Mackiewicz opublikował kilka antysowieckich artykułów, a także relację z udziału w katyńskich ekshumacjach (do Katynia pojechał za zgodą podziemia).

Na początku 1943 r. dwaj działacze PPS-WRN, Jerzy Wroński i Lucjan Krawiec, w podziemnym piśmie„Niepodległość” opublikowali artykuł „Trzej panowie z Gońca”, w którym ostro potępili Ancerewicza, znakomitego pisarza Józefa Mackiewicza i rosyjskiego emigranta Eugeniusza Kotlarewskiego. Warto zwrócić uwagę, że autorzy artykułu mieli prokomunistyczne poglądy, podczas gdy potępieni przez nich pisarze – zdecydowanie antysowieckie. Efektem nagonki był jednak wyrok podziemnego Wojskowego Sądu Spechalnego, skazujący Czesława Ancerewicza, Józefa Mackiewicza i rosyjskiego emigranta Eugeniusza Kotlarewskiego na karę śmierci. Co istotne, wbrew zasadom funkcjonowania Polskiego Państwa Podziemnego, wyrok nie został zatwierdzony przez Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka”, szef AK w Wilnie, przekonanemu o niewinności Mackiewicza. Kotlarewski dowiedziawszy się o wyroku, uciekł do Warszawy. Nie uchroniło go to przed śmiercią, bowiem został zastrzelony w niejasnych okolicznościach i właściwie do dziś nie wiadomo – przez podziemie czy przez Gestapo. W Wilnie główne niebezpieczeństwo zawisło więc na Ancerewiczu. Warto tu odnotować, że wileńska AK nie przeprowadzała zamachów na Niemców, likwidując „jedynie” ich kolaborantów – Polaków i Litwinów. Przyczyna takiego postępowania była prosta – chodziło o oszczędzenie ludności cywilnej, na którą spadłyby represje w przypadku zabicia Niemca. Tak było np. w Warszawie, gdzie prawie każdy zamach spotykał się z krwawą zemstą Niemców na ludności cywilnej.

Sergiusz Piasecki

Zamach

- reklama -

Zorganizowania likwidacji Ancerewicza podjął się Sergiusz Piasecki, z pochodzenia Białorusin, ale przed wojną oficer polskiej „dwójki”, a w czasie wojny – żołnierz Armii Krajowej. Niestety, także… narkoman (za co został z „dwójki” usunięty). W AK nie złożył przysięgi, ale skierowany do wykonywania wyroków śmierci, odznaczył się wielką brawurą. Najsłynniejszą jego akcją było przeprowadzone osobiście 13 czerwca 1943 włamanie do ochranianego przez Gestapo urzędu. Udało mu się wynieść dokumenty obciążające Zygmunta Andruszkiewicza, wileńskiego działacza Armii Krajowej, którego Niemcy schwytali kilka dni wcześniej. Wśród wykradzionych papierów znajdowało się też archiwum dokumentujące zbrodnię katyńską, sporządzone przez Józefa Mackiewicza oraz przekazany Andruszkiewiczowi, własnoręcznie podpisany przez Mackiewicza protest przeciwko posądzeniu o kolaborację z “Gońcem Codziennym”, co uchroniło go przed aresztowaniem ze strony Gestapo. Piasecki zresztą odmówił wykonania wyroku śmierci na Mackiewiczu, co uratowało życie pisarzowi. Nie miał takich rozterek wobec Ancerewicza.

Warto odnotować, że to Piasecki opracował, jakkolwiek to nie zabrzmi – technikę wykonywania wyroków śmierci. „Z odległości trzech, czterech kroków, albo i bliżej. Wystarczą dwa strzały. Pierwszy między oczy, trochę w górę, drugi pod lewą pierś. Takie strzały nie chybią. Jednocześnie trzeba wypowiedzieć formułkę: „W imieniu Rzeczypospolitej Polskiej!”. Na to wystarczy czasu. Można powiedzieć to nawet strzelając, ale głośno (…). Strzelanie z przodu jest najbezpieczniejsze. Taki atak onieśmiela wszystkich w pobliżu” – zalecał.

Powyższe słowa 16 marca 1943 r. usłyszał Czesław Ancerewicz. Wypowiedział je bezpośredni wykonawca wyroku śmierci – Sergiusz Kościałkowski ps. „Fakir”. Jak inni, był przeszkolony do wyłączenia ludzkich uczuć w momencie wykonywania wyroku i patrzenia w oczy człowieka, którego zaraz miał zabić. Ale w przypadku Ancerewicza było to szczególnie trudne. 16 marca 1943 r. wracający z pracy redaktor, postanowił wstąpić do kościoła św. Katarzyny, by się pomodlić. W przedsionku kościoła podeszli do niego egzekutorzy wyroku. „Oznajmiłem, że z wyroku sądu Rzeczypospolitej musi zginąć. Słyszał i zrozumiał. Do tego poznał mnie. Trudno. Wszedłem na drogę walki bez pardonu i spełniłem obowiązek bez drżenia. Wyszliśmy [z drugim żołnierzem AK] dość spokojnie. Kontrolowałem siebie” – relacjonował Kościałkowski. Według innej relacji powiedział do Ancerewicza: „Muszę Pana zabić”. Zgodnie z zaleceniami Piaseckiego strzelił trzy razy: dwa razy w głowę i raz w serce redaktora. Ten nie miał szans. Zginął, co było szczególnie dramatyczne – w kościele, na poświęconej ziemi, kilkanaście metrów od ołtarza i tabernakulum. Według innej wersji – Ancerewicz wiedział o wydanym na niego wyroku śmierci i do kościoła wszedł, by obserwując z kruchty wejście do swego domu, sprawdzić, czy nikt na niego nie czeka. Nie przewidział, że do wykonania wyroku może dojść w kościele.

- reklama -
Nekrolog Czesława Ancerwicza w “Gońcu Codziennym”

„Fakir”

Piasecki przeżył wojnę. „Fakir” po wejściu sowietów w 1944 roku, sam był już właściwie skazany na śmierć – NKWD polowało na takich jak on. W lutym1945 roku zorganizował oddział partyzancki. Nie było mu dane działać. Jego oddział, zaskoczony przez sowiecki zwiad w Raubiszkach koło Podgrodzia, stoczył z Rosjanami ponad dwugodzinną potyczkę, w czasie której Kościałkowski został ciężko ranny. Zmarł gdzieś w drodze do punktu opatrunkowego 4 lutego 1945 r., dokładnie w dniu, kiedy w Jałcie rozpoczynała się konferencja pokojowa, w czasie której sojusznicy Polski” Churchill i Roosevelt oddali ją w łapy Stalina. Wiosną 1945 r. jego zawinięte w koc ciało zostało ekshumowane z bezimiennego grobu i w tajemnicy przewiezione do Wilna, gdzie spoczął w rodzinnym grobowcu na cmentarzu na Rossie, dla bezpieczeństwa pod zmienionym nazwiskiem i datą śmierci.

Po latach, zarówno wyrok na Ancerewicza, jak i jego wykonanie, budzą wiele kontrowersji, a historycy uważają jedno i drugie za niesłuszne. Niestety, tragiczne pomyłki wówczas się zdarzały, a niektóre akcje do dziś budzą kontrowersje. W Wilnie taką akcją była nie tylko likwidacja Ancerewicza, ale także niemieckiej kolaborantki, zaledwie dwudziestoletniej Danuty Wyleżyńskiej, po kilku próbach zabitej 7 lipca 1943 r. O niej jednak innym razem.

Źródła:

www.muzeumzolnierzywykletych.pl

http://www.shz-mykwa.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=527:musz-pana-zabi&catid=4:aktualnosci&Itemid=4

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł
Następny artykuł
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx