22 czerwca 1941 r.
Atak sojusznika z 22 czerwca 1941 r. kompletnie zaskoczył sowiecką Rosję. Niezwyciężona Armia Czerwona zdziesiątkowana przez “szlachetny Wehrmacht” cofała się na całej linii. Sojusznicy – teraz już wrogowie – byli zgodni i znaleźli czas na jedno działanie – mordowanie Polaków. Tak było już pierwszego dnia konfliktu sojuszników w Augustowie.
W 1939 r. Augustów znalazł się pod sowiecką okupacją. Jak w wielu innych okupowanych przez sowiecką Rosję miejscowościach i tu było więzienie NKWD. Stąd wyruszały też transporty na Syberię. I tu w momencie rozpoczęcia konfliktu NKWD dopuściło się zbrodni wymordowania więźniów, których nie zdążyło wcześniej wywieźć. Ofiarą zbrodni padło około 30–34 osób.
Zbrodnia
W dniu 22 czerwca 1941 r. ciężar niemieckiego natarcia przyjęły na siebie strażnice 86. oddziału wojsk ochrony pogranicza. Wkrótce po rozpoczęciu działań wojennych dowódca oddziału, mjr G. K. Zdornoj, wydał rozkaz wymordowania wszystkich więźniów przetrzymywanych na posesji Zarządu Wodnego.
W tym czasie w celach aresztu przebywało 39 więźniów. Początkowo oprawcy planowali rozstrzelać ich pojedynczo przed budynkiem aresztu. W ten sposób zginęła pierwsza ofiara, Bronisław Guzik. Po jego zamordowaniu „pogranicznicy” postanowili jednak przyspieszyć likwidację więźniów. Idąc od celi do celi, otwierali drzwi i strzelali do bezbronnych ofiar. Nie oszczędzili nawet więźnia uważanego powszechnie za konfidenta. Po zakończeniu masakry żołnierze zamknęli areszt i wycofali się z posesji. Z powodu pośpiechu uszło jednak ich uwadze, że w celach pozostało kilku żywych więźniów (niektórzy byli ranni). Naoczni świadkowie oceniali liczbę zamordowanych na około 30 osób. Prokurator Waldemar Monkiewicz z Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w Białymstoku twierdził natomiast, że ofiarą masakry padło około 34 więźniów. W gronie ofiar znalazł się dziesięcioletni Marian Jurewicz, zatrzymany przez sowietów pod zarzutem nielegalnego przekroczenia granicy. Rosyjscy bandyci zabili także co najmniej dwie kobiety. Wszystkie ofiary były narodowości polskiej.
Mord na więźniach augustowskiego aresztu był bezprawny nawet w świetle sowieckiego prawa, gdyż żadna z ofiar nie została wcześniej osądzona. Co więcej, dopiero 24 czerwca ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria wydał obwodowym urzędom NKGB rozkaz rozstrzelania wszystkich więźniów politycznych przetrzymywanych w zachodnich obwodach ZSRR, których ewakuacja w głąb kraju była niemożliwa.
Po wycofaniu się sowieckich zbrodniarzy, mieszkańcy miasta natychmiast zorganizowali pomoc dla ocalonych więźniów. Tymczasem prawdopodobnie Niemcy próbowali wykorzystać sowiecką zbrodnię do celów propagandowych. Ocalały więzień Tadeusz Sobolewski twierdził, że odpowiednio „zainscenizowali” miejsce masakry, m.in. przybijając bagnetem do ściany ciało dziesięcioletniego Mariana Jurewicza. Następnie mieli sfotografować okaleczone zwłoki, a zdjęcia rozdawać mieszkańcom Augustowa.
Ofiary zbrodni zostały pochowane w zbiorowej mogile i na 50 lat zapanowało milczenie nad ich grobem. Nie wolno było o tym nawet wspominać, tak samo jak o wielu innych rosyjskich zbrodniach i samej okupacji Polski przez Związek Sowiecki wspólnie z Niemcami. Dopiero w 1988 rok staraniem jednego z mieszkańców Augustowa zbiorowa mogiła została odnowiona, a w 1993 roku zamordowanych więźniów upamiętnił niewielki pomnik.