Na naszych oczach spełniają się czarne powieści sinece fiction, mówiące o świecie z racjonowaną żywnością z laboratoriów i dostawami energii w określonych godzinach. Jako pierwsi zaczęli Niemcy. Kiedy Polska?
Wygląda na to, że tania, ciepła woda w kranie będzie niedługo poważną i ważną obietnicą wyborczą. Przynajmniej w Niemczech. Pierwsza spółdzielnia już zaczęła wyłączać mieszkańcom ciepłą wodę w kranach. Będzie ona dostępna tylko w określonych godzinach.
Niemcy bez ciepłej wody
„Lokatorzy 600 mieszkań zostali poinformowani o tym drastycznym kroku pismem wywieszonym przy drzwiach wejściowych do budynku”, zakomunikował popularny w Niemczech „Bild”. Ciepła woda będzie w kranach tylko w trzech porach dnia: 4:00 do 8:00 rano, między 11:00 a 13:00, w południe i od 17:00 do 21:00 wieczorem. Tę „radosną” nowinę zakomunikowała swoim lokatorom spółdzielnia w Dippoldiswalde (Saksonia).
Z troski o mieszkańców?
Nie ma się co łudzić, że to przypadek. – Nie chodzi o denerwowanie lokatorów, ale o przystosowanie się do tego, czego być może w przyszłym roku nie będziemy mogli już opłacić. Chcemy, żeby lokatorzy dobrze przeszli przez ten kryzys. Życie jest już wystarczająco kosztowne –powiedział mediom członek zarządu spółdzielni Falk Kuehn-Meisegeier. Innymi słowy – taka niemiecka tresura – lokatorzy mają się przystosować do tego, że: a) ciepła woda w kranach będzie tak kosztowna, że nie będzie ich na nią stać, więc b) będzie dostępna tylko w określonych godzinach. Jak się teraz przystosują, to będzie mniej bolało.
Lokatorzy mają na ten temat inne zdanie. – To jest nie do przyjęcia. Mieszkanie uznaje się za wolne od wad, jeśli ciepła woda jest dostępna przez całą dobę – oświadczył Florian Bau ze stowarzyszenia lokatorów w Saksonii. – Wyłączanie ciepłej wody w określonych godzinach byłoby teoretycznie możliwe, ale na postawie wspólnych ustaleń miedzy spółdzielnią a lokatorami. Wszyscy muszą w tym uczestniczyć – podsumował działacz, który chyba zapomniał, w jakim kraju mieszka.
To nie koniec. Portal N-TV poinformował, że w kwietniu ta sama spółdzielnia podwoiła wysokość zaliczek na koszty eksploatacji, motywując to wzrostem kosztów energii. Lokalny dostawca pobierał opłaty rzędu 100 tys. euro, a w chwili obecnej – 400 tys. euro. Ktoś musi tę lukę zapełnić i tym kimś są lokatorzy. Wygląda więc na to, że spółdzielnia daje im wybór – albo wyższe rachunki, albo ciepła woda w określonych godzinach. Skończyć się może na jednym i drugim.
Nie będzie niczego?
Jeśli ktoś myśli, że Polski problem nie dotyczy, wierzy, że magazyny mamy pełne gazu a i o węgiel możemy być spokojni, to jest w błędzie. Już za kilka miesięcy możemy „cieszyć się” z powyższego niemieckiego rozwiązania. Urząd Regulacji Energetyki (URE) jasno zapowiada – będą podwyżki ciepła systemowego. Według Urzędu sięgną kilkudziesięciu procent. Ciepłownie nie są tak optymistyczne – według nich podwyżki sięgną kilkuset procent. Dotkną to ok. 15 mln gospodarstw domowych w Polsce. To oznacza drastyczne podwyżki czynszów za mieszkania.
Właściciele domków z władnym ogrzewaniem nie mają powodu, by odczuwać ulgę. Pomijając docelowy zakaz ogrzewania domów węglem, gazem, olejem opałowym czy nawet drewnem, w tym roku ceny węgla, pomimo rządowych rekompensat, pójdą w górę tak bardzo, że i ogrzewanie domków będzie znacznie droższe.
Jak drogo zapłacimy, jeszcze nie wiadomo.
– Nie możemy podać, ile dokładnie wynoszą podwyżki cen ciepła systemowego. Jednak wiemy, że ich skala będzie wahać od kilkudziesięciu do nawet kilkuset procent. W niektórych sytuacjach będą to podwyżki o ponad 100 proc. Zróżnicowanie zależy od rodzaju wykorzystywanego przez ciepłownię paliwa. Różnica w cenach zależy nie tylko do tego, czy ciepłownia wykorzystuje gaz, czy węgiel, ale także od tego, czy jest to węgiel krajowy, czy importowany – tłumaczył dziennikowi „Rzeczpospolita” i Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, cytowany przez portal Business Insider.
Szef URE Rafał Gawin przyznaje, że wzrosną nie tylko ceny ogrzewania. Droższa będzie ciepła woda, prąd i gaz. Ale i to nie koniec. – My ze swojej strony robimy wszystko, żeby ich nie zabrakło – powiedział Gawin.
A z tego wynika, że może chodzić nie tylko o ceny, ale i o… niedobory. Czyżby więc chciał w ten sposób przygotować naród do tego, że ciepła woda i prąd będą tylko w określonych godzinach nie dlatego, że drogo, tylko dlatego, że zwyczajnie ich nie będzie?
Winny oczywiście jest Putin. Nikt nie zadaje pytania, czy tylko on. I czy aby te wszystkie podwyżki i inne ograniczenia nie mają nic wspólnego z wdrażanym programem „Fit for 55”?
Źródło
Tysol.pl, „Rzeczpospolita”, Business Insider, ilustracja – Demotywatory