Koronawirus ma wrócić. Minister zdrowia na razie uspokaja, ale niczego nie wyklucza. Media komunikują, że szczepionki już nie chronią, ale lepiej się szczepić. Co na to lekarze? I o co w tym wszystkim chodzi?
– W ciągu ostatnich dwóch tygodni obserwujemy bardzo wyraźny wzrost liczby zakażeń COVID-19. Roboczo przyjęliśmy, że poniżej 5 tys. hospitalizacji w Polsce nie będą podejmowane żadne kroki restrykcyjne – oznajmił minister zdrowia Adam Niedzielski na konferencji prasowej.
Od czasu, kiedy Putin „wyłączył pandemię”, a w związku z ogromnym napływem uciekinierów do Polski, Ministerstwo Zdrowia wyłączyło komunikowanie narodowi o codziennych zakażeniach, właściwie nikt się koronawirusem nie zajmował. Najwyraźniej jakieś czynniki uznały, że Zachód już się na tyle oswoił z wojną, że można powrócić do covidowej narracji i zacząć na nowo kampanię strachu. W końcu setki milionów dawek szczepionek zalegają po magazynach i coś trzeba tym zrobić, zanim wyborcy w różnych państwach zaczną pytać nie tylko o koszty zakupu szczepionek ale i ich utylizacji. W ten sposób na samym początku lata powróciła narracja o wzroście zachorowań i o nowej fali koronawirusa, która już atakuje, ale naprawdę to rozpędzi się. jak ludzie wrócą z wakacji. Co prawda szczepionki na tę nową odmianę nie działają, ale i tak lepiej się odszczepić. Co się ma towar zmarnować. W międzyczasie koncerny wyprodukują szczepionki na nowy wariant i cała „zabawa” zacznie się od nowa.
Maseczki się nie sprzedają?
W ten trend idealnie wpisuje się Adam Niedzielski, który już zaczyna straszenie. – Wskaźnik R, czyli tzw. wskaźnik reprodukcji, zwiększył się do poziomu bliskiego 1,5, a to jest jeden z najwyższych poziomów, jakie obserwowaliśmy w trakcie pandemii – oznajmił i dodał, że obecnie 450 osób jest hospitalizowanych, w tym 16 znajduje się pod respiratorami. Faktycznie 450 osób na 38 milionów plus 4 miliony uciekinierów z Ukrainy to wstrząsające dane. Aż dziw, że polska służba zdrowia to wytrzymuje. I że Ministerstwo Zdrowia nie zamówiło jeszcze kolejnych respiratorów u jakiegoś handlarza bronią z firmą zarejestrowaną w stodole.
Niedzielski dodał, że zakażenia tym razem wyglądają inaczej. – Część tych hospitalizacji nie wynika z oceny stanu zdrowia pacjentów, który byłby upoważniający do hospitalizacji, tylko to są pacjenci w stanach lekkich, którzy przyjmują w trybach ambulatoryjnym i szpitalnym leki, które stosujemy w zakresie zwalczania COVID-19 – powiedział. Na razie możemy spać spokojnie, ale czujnie. Niedzielski zapowiedział bowiem, że żadne restrykcje nie będą wprowadzane do czasu, kiedy na 42 miliony mieszkańców Polski do szpitali z powodu koronawirusa nie trafi 5 tys. osób. Jak trafi, to niewykluczony jest powrót restrykcji. Powrót jest możliwy i wcześniej, jeśli „sytuacja będzie nakazywała szybszą reakcję”. Niedzielski nie sprecyzował, jaką „sytuację” miał na myśli. Na razie tylko „rekomenduje” osobom po 70. roku życia i osobom z osłabioną odpornością noszenie maseczek w „przestrzeniach zamkniętych”, szczególnie w sklepach i transporcie publicznym. Czyżby maseczki przestały się sprzedawać?
Kto i dlaczego choruje?
Jest i pocieszająca wiadomość. Minister stwierdził, że w Polsce immunizacji, czyli odporności na koronawirusa, „nie jest szybki”. – Jeszcze w styczniu mieliśmy zaledwie osiemdziesiąt kilka procent immunizacji w społeczeństwie, a (…) na przełomie kwietnia i maja było to powyżej 90 proc., więc na razie nie wydaje się, żeby ta immunizacja drastycznie spadała – powiedział. Czyli mamy do czynienia z zupełnie innym zjawiskiem niż w zaszczepionej Europie Zachodniej, gdzie spadek immunizacji jest podobno galopujący a liczba zakażeń wzrasta w gwałtownym tempie. Czyżby jednak polskie, niezaszczepione społeczeństwo było odporniejsze niż potraktowane dwiema-trzema dawkami szczepionki społeczeństwo włoskie czy francuskie?
Co na to lekarze?
Jeśli chodzi o lekarzy, to zdanie zmieniają nawet ci, którzy jeszcze parę miesięcy temu domagali się wręcz masowych szczepień.
– W kwestii COVID-19 nic się w ostatnim czasie nie zmieniło; ta choroba po prostu jest i warto przyjąć to do wiadomości – skomentował ostatnie doniesienia medialne wirusolog prof. Włodzimierz Gut.
Prof. Gut dodał też, że nowa „fala koronawirusa” nie wywoła już problemów w systemie ochrony zdrowia, a także nie spowoduje w Polsce masowych hospitalizacji i zgonów, których był pewien jeszcze we wrześniu 2021 r. podkreślając, że właśnie tak skończy się opór społeczeństwa przed szczepieniami.
– Troszeczkę śmieszy mnie to ostatnie zintensyfikowanie dyskusji o COVID-19. Jeżeli bowiem od dawna mówię, że zarówno zachorowanie, jak i szczepionka, nie zabezpieczają przed ponownym zakażeniem wirusem SARS-CoV-2, to czemu dziwimy się, że zakażeń jest okresowo więcej? – zapytał retorycznie prof. Gut (jeszcze we wrześniu 2021 – wielki zwolennik zaszczepienia 85 proc. Polaków jako jedynego „zabezpieczenia” przed zgonami).
Teraz mówi, że wirus SARS-CoV-2 po prostu z nami zostanie. Zgonów ani zalania szpitali chorymi najwyraźniej też nie przewiduje. – Nie musimy się już martwić w związku z COVID-19 o wydolność służby zdrowia. Ponad 90 procent osób zetknęło się już bowiem z wirusem. Zgony i ciężkie przebiegi na masową skalę także już nam nie grożą – uspokaja profesor (co za odmiana!).
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi…
Profesor dodaje, że teraz to przede wszystkim koncernom farmaceutycznym „w jakiejś mierze zależy”, aby temat był cały czas „w obiegu medialnym. Dlaczego?
– Jak jest choroba, to są potrzebne leki. Na lekach się zarabia, a i część koncernów zbudowała swoją bardzo mocną pozycję od początku epidemii – podsumował profesor, który sam zachęcał do „masowego szczepienia”. On tego nie powiedział, ale oczywiste jest, że jeszcze więcej zarabia się na szczepionkach, bo przecież leczy się populację chorych, siłą rzeczy mniejszą od populacji zdrowych, podlegających szczepieniu.
– Z naukowego punktu widzenia nic się nadzwyczajnego w związku z COVID-19 obecnie nie dzieje. Wręcz mamy normalność. Przestaliśmy myć ręce po wyjściu z toalety. Ruchliwość jest wyższa niż w 2019 roku. 1-2 procent populacji nosi maseczki. Wirus ma więc wygodnie. Populacja jest jednak przyzwyczajona i w jakiejś mierze odporna, więc system ochrony zdrowia jest bezpieczny – dodał prof. Gut.
Ale, kasa jest kasa… Może się więc zdarzyć i tak, że „sytuacja” dojrzeje do zakupu kolejnych partii szczepionek, wyprodukowanych w samą porę, żeby uratować ludzkość przed kolejną falą koronawirusa, o której długo i szeroko poinformują media. Przypadkowo sowicie za to opłacone…
Źródło:
Najwyższy Czas, Ministerstwo Zdrowia, PAP.
Kasa musi się zgadzać 😉
Prof. Gut już nie raz w ramach szczerości obnażał kłamstwa covidowe, którymi karmili nas ‘eksperci’ rządowi. Na razie mamy bardzo zmienną pogodę, raz gorąco ,raz zimno więc to sprzyja infekcjom które atakują ludzi. Zachorowalność jest spora. Jazda dopiero może zacząć się jesienią. Niech więc wezmą się za szczepienie Ukraińców których wpuszczając do Polski Na granicach nie byli testowani więc jeżeli dojdzie do sytuacjach jakiej już miały miejsce wcześniej to będę ich winiła że są roznosicielami chorób. Nie inaczej.