INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

09:42 | piątek | 26.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Dzięki Unii Europejskiej pożegnasz na zawsze ulubione kosmetyki  

Czas czytania: 4 min.

Kartka z kalendarza polskiego

26 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

„Zielony Ład” to nie tylko dewastacja rolnictwa i zakaz jedzenia i noszenia tego, co lubisz, nie mówiąc o podróżowaniu samochodem czy kominku w domu. Wkrótce będziesz mógł zapomnieć o ulubionych kosmetykach. Zatroszczy się to Komisja Europejska.

W największym skrócie – dostępne na rynku kosmetyki będą musiały przejść zmianę – „od molekuły po opakowanie”. W ramach „Zielonego Ładu” Komisja Europejska planuje rewizję rozporządzenia kosmetycznego. Po niej, zdaniem branży kosmetycznej, z rynku będzie musiało zniknąć ok. 49 proc. stosowanych obecnie filtrów UV i 70 proc. substancji konserwujących, które są w kosmetykach niezbędne. W praktyce oznacza to upadek wielu firm kosmetycznych, które nie udźwigną wydziwiania KE.

- reklama -

Portal Bankier.pl podał, że planowana rewizja ma przede wszystkim wdrożyć Strategię ws. Zrównoważonych Chemikaliów (Chemicals Sustainability Strategy, CSS), która jest jednym z kluczowych elementów Zielonego Ładu. Zmiany dotkną pięciu obszarów produkcji kosmetyków: zarządzania substancjami, współczynnika oceny mieszanin (MAF), definicji nanomateriału, przyszłości komitetu naukowego SCCS oraz oznakowania produktów. Jeśli wejdą w życie, Komisja Europejska zamorduje europejski przemysł kosmetyczny. Także firmy kosmetyczne z Polski.

 – Jeśli te regulacje wejdą w życie takim kształcie, stracimy naszą konkurencyjność. Naszą rolę przejmie Azja i Korea, bo jestem pewna, że oni za tego typu regulacją nie pójdą – oceniła w rozmowie z portalem Bankier.pl Blanka Chmurzyńska-Brown dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego. – W tej chwili na rynku UE mamy około 600 tys. formuł, inaczej mówiąc, produktów kosmetycznych na sklepowych półkach. Jeśli wdrożymy te mechanizmy, które proponuje Komisja Europejska, ok. 570 tys. z tych formuł będzie wymagać reformulacji, bardzo kosztownych zmian na poziomie składników produktów kosmetycznych. – dodała.

Krem jak nawozy sztuczne

- reklama -

Formalnie Komisja Europejska domaga się wyeliminowania z kosmetyków substancji „szczególnie niebezpiecznych”. Branża kosmetyczna postulat ten stanowczo popiera. W końcu nikomu nie zależy na „truciu” klientów. Problem polega na mechanizmach jego wdrożenia, ewidentnie sporządzanych przez osobę, która o przemyśle kosmetycznym i w ogóle chemii jako takiej nie ma pojęcia i nawet nie rozumie, o czym pojęcie mający mówią (w przypadku Komisji Europejskiej to standard).

KE chce oceniać substancje chemiczne na zasadzie zerojedynkowej, czyli dobre albo niedobre, bezpieczne albo niebezpieczne. Tymczasem sektor kosmetyczny tak nie działa. My oceniamy substancje chemiczne stosowane w naszych produktach w oparciu o jedną, starą jak świat zasadę, że to dawka i warunki stosowania danej substancji przesądzają o tym, czy jest ona niebezpieczna, czy nie – wyjaśniła w portalu Bankier.pl dyrektor generalna związku Kosmetyczni.pl. – W tej chwili oceniamy substancje w oparciu o ocenę bezpieczeństwa i to działa bez zarzutów, nie mamy żadnych sytuacji krytycznych, które wymagałyby aż takiej reakcji. Mamy ramy prawne i one nie wymagają aż tak fundamentalnych zmian. – dodała.

W Polsce legislacja kosmetyczna od ponad 40 lat opiera się na zasadzie bezpieczeństwa i zarządzaniu substancjami zgodnie z oceną ryzyka. To, że zasada nie jest nowa, nie znaczy, że się nie sprawdza w praktyce – jest ona uważana za  jedną z najbardziej rygorystycznych na świecie. Podobne obowiązują w innych krajach Unii. Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego podkreśla, że zmiany zaproponowane przez KE radykalnie zaostrzają ocenę ryzyka i zbliżają prawodawstwo kosmetyczne do chemicznego, opartego na ocenie zagrożenia. Tymczasem kosmetologia jest bliższa farmacji aniżeli np. produkcji nawozów sztucznych.

- reklama -

Kto na tym zyska?

Jeśli plany Komisji wejdą w życie, upadnie setki, może nawet tysiące firm kosmetycznych, a reszta z powodu wprowadzenia zmian, będzie musiała zmienić swoje produkty. Efektem będzie np. konieczność wycofania 49 proc. stosowanych obecnie w kosmetykach filtrów UV, czyli… narażenie konsumentów na raka skóry – czerniaka, jeden z najgroźniejszych nowotworów. Radykalnemu skróceniu ulegnie okres przydatności do użycia np. kremów czy balsamów.

Możliwości będą więc dwie – jeśli producent będzie musiał wymienić kilka składników w formule produktu, to najprawdopodobniej w ogóle z niego zrezygnuje. Albo wymieni i drastycznie podniesienie jego cenę, bo przecież ktoś za tę wymianę i zmianę całej technologii produkcji będzie musiał zapłacić.

Kto na tym więc zyska? Odpowiedź jest prosta – producenci kosmetyków z Azji, których unijne dyrektywy nie obowiązują. Niestety, nikt nie sprawdza, czy czasem właśnie tam nie należy szukać źródła problemu i „pomysłowości” Komisji Europejskiej. Może ktoś za takie przepisy zapłacił. I teraz żąda rezultatu. W końcu czym jest danie w łapę unijnym eurokraom paru milionów euro, gdy gra idzie o miliardy?

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

1 KOMENTARZ

Subskrybuj
Powiadom o

1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Burmistrzowa
23.08.2022 08:43

OrzeszQ! Nie będzie już kremu Nivea 🙁

reklama spot_img

Ostatnio dodane

Toż to szok!

A tak się starała... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Donald Tusk podjął już decyzję - Janina...

Przeczytaj jeszcze to!

1
0
Podziel się z nami swoją opiniąx