INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

14:41 | piątek | 26.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Alleluja! Chrystus Zmartwychwstał!

Czas czytania: 12 min.

Kartka z kalendarza polskiego

26 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

W sprawie Całunu Turyńskiego wszystko da się wyjaśnić i wytłumaczyć – w żydowski całun, przechowywany w Turynie, ok. roku 30 zostało zawinięte ciało Jezusa z Nazaretu – Syna Bożego, który umęczon pod ponckim Piłatem, dnia trzeciego zmartwychwstał, gdyż było niemożliwe, by śmierć panowała nad Nim.

A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus miłował  i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscuWtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych. (J 20, 1-9).

- reklama -

Taki opis Zmartwychwstania Pańskiego jest czytany we wszystkich kościołach na całym świecie. Powstał z martwych. Największe wydarzenie w dziejach ludzkości. Pusty Grób w Jerozolimie odwiedzają miliony ludzi. Przychodzą, jak Apostołowie, by zobaczyć „miejsce, gdzie leżał” i zobaczyć, że „nie ma Go (…) bo zmartwychwstał, jak powiedział”. Znacznie mniej osób miało szczęście zobaczyć niezwykłą relikwię, która wciąż stanowi dla nauki wielką zagadkę – Całun Turyński.

Dwa wizerunki

Całun to długo pas tkanego ręcznie płótna o wymiarach: długość 437 cm, szerokość od 113 do 112,5 cm (po konserwacji w 2002). Waga materiału wynosi 2,5 kg. Płótno utkane zostało z nici lnianej (ze śladową domieszką włókien bawełny indyjskiej, pozostałych po poprzedniej pracy), splotem „trzy na jeden”, stosowanym w starożytności w Syrii i jako lepszy o powszechniejszego splotu  „jeden na jeden” – znacznie podnoszącym cenę takiego płótna. Widnieje na nim wizerunek nagiego mężczyzny o atletycznej budowie, z brodą i wąsami oraz długimi do ramion włosami zaplecionymi w wiele luźnych warkoczy. Jego ciało znaczy 600 różnej wielkości ran, 120 ran powstałych od uderzeń biczem oraz pojedyncza rana kłuta między 5. i 6. żebrem. Obraz jest dwojaki.

- reklama -

Jeden stanowi odcisk straszliwie zmaltretowanego ciała, które było całe we krwi i płynach ustrojowych. Na ten obraz nakłada się drugi – w kolorze sepii. Jego mikroskopowe badanie wykazało, że obraz został utworzony przez „pałeczki” widoczne na grzbietach włókien tkaniny. Pałeczki te są prostopadłe do kierunku pasów tkaniny. Tworzą one formę drukową widoczną właśnie jako obraz ciała. Odległość pomiędzy pałeczkami wynosi około 0,55mm, natomiast widoczna w skali makroskopowej zmiana zabarwienia płótna jest związana z wielkością i zaczernieniem pałeczek (w miejscach jasnych pałeczki są małe i jasne, w miejscach ciemnych – duże i ciemne). Badania wykazały, że pałeczki te nie zostały naniesione na płótno (nie są np. rodzajem jakiegoś barwnika użytego przez malarza), lecz w miejscach, w których są one widoczne nastąpiło lokalne powierzchniowe utlenienie włókien o głębokości do 40 mikronów. Również analiza fourierowska obrazu ciała wskazuje, że nie powstał on w wyniku pracy malarza – nie stwierdzono ruchu pędzla. Innymi słowy – ani jeden, ani drugi wizerunek nie został namalowany. Ten pierwszy to „odcisk” ciała okrutnie skatowanego człowieka, ten drugi – został jakby „wypalony” dużym wybuchem energii od środka.

Pyłki roślin

W 1973 i 1978 Max Frei-Sulzer, szwajcarski biolog i kryminolog, zbadał Całun Turyński. Odkrył na nim pyłki 58 różnych gatunków roślin. Spośród nich tylko 17 stanowiły rośliny rosnące w Europie, pozostałe 41 charakterystycznych było natomiast dla flory Azji i Afryki. Frei odkrył, że istnieje tylko jeden obszar geograficzny, w którym spotyka się aż 38 z tych 41 rodzajów pyłków: Judea. Autentyczność Całunu Turyńskiego badał też uznawany za najlepszego na świecie badacza flory Palestyny izraelski botanik – Avinoam Danin. Stwierdził on że Całun prawdopodobnie musiał pochodzić z Judei. Odkrył na nim pyłki endemiczne dla obszaru Ziemi Świętej: czystka kreteńskiego, parolistu krzaczastego (gatunek kapara) oraz Gundelia tournefortii (gatunek krzewu ciernistego). Wszystkie one kwitną na wiosnę i nie występują razem nigdzie poza Judeą. Z kolei amerykański naukowiec Alan Whanger stwierdził też koncentrację pyłków Gundelia tournefortii (krzewu ciernistego) wokół głowy na całunie. Jego zdaniem upoważnia to do wniosku, że korona cierniowa sporządzona została właśnie z cierni tej rośliny. Ich odkrycia potwierdziły badania DNA przeprowadzone w 2015r.

- reklama -

DNA Boga

Skoro zaś o badaniach DNA mowa, to badania śladów krwi pozostawionej na Całunie pozwoliły na ustalenie jej gruby – AB – najrzadziej występującej na świecie (za to posiadanej przez ok. 18 proc. Żydów).  Ciało z Całunu Turyńskiego zostało w nim „odbite” w tzw. stanie rigor mortis, czyli śmiertelnego skostnienia. Jest to stan, w którym mięśnie sztywnieją utrzymując ciało w pozycji, jaką miało w momencie zgonu lub tuż po nim. Zesztywnienie ciała wskazuje zdaniem lekarzy, chemików i fizyków, że człowiek zawinięty w ten całun umarł na krzyżu i że po śmierci jego serce zostało przebite ostrym przedmiotem. Co ciekawe – stan rigor mortis utrzymuje się przez 12 do 24 godzin po śmierci i znika 36-40 godzin po śmierci. Kolejnym fenomenem są skrzepy krwi zachowane na Całunie. Skrzepy formują się bowiem do 20 godzin po śmierci. Oznacza to, że ciało było zawinięte w całun nie mniej niż 20 ale nie dłużej niż 30 godzin po śmierci. W końcu patolodzy stwierdzili, że pomimo ogromnych obrażeń, na całunie nie było ani jednego śladu rozkładu ciała, które zostało weń zawinięte. Po prostu – w całun zawinięto zwłoki mężczyzny, w okrutny sposób skatowanego i ukrzyżowanego. Pozostało w nim nie mniej niż 20 godzin, przechodząc wszystkie procesy biochemiczne, jakie zachodzą w zwłokach po śmierci, po czym ok. 30 godzin od chwili zgonu, zanim nastąpił proces rozkładu – znikło. Znikło, gdyż na Całunie nie znaleziono ani jedno śladu odrywania tkaniny od ciała, a przy rozmiarach obrażeń, jakie zadano człowiekowi w zawiniętemu w całun, ślady takie musiałby pozostać.

„Podpis”

To jednak nie wszystko. Na powiekach człowieka zawiniętego w całun odcisnęły się położone na nich monety – obie wybite w czasach rządów Palestyną przez Poncjusza Piłata. Monety z Całunu zawierają litery  i symbole charakterystyczne dla monet będących w obiegu w Palestynie w latach 29 – 32 rok n.e., a wybijanych w tym czasie w Jerozolimie, szczególnie powstałych z okazji urodzin żony Cezara Tyberiusza w 29 roku n.e. Kilka takich monet znajduje się w prywatnych kolekcjach, stąd możliwe było porównanie symboli na nich z symbolami z Całunu Turyńskiego. W końcu – Całun Turyński jest dokładnie podpisany. Podpisany w sposób dosłowny, bo w okolicy twarzy człowieka z Całunu zostały odkryte litery greckie i rzymskie. Analiza komputerowa pozwoliła na odkrycie na Całunie następujących słów (w tłumaczeniu na jęz. polski): na śmierć, Nazarejczyk, Jezus, Tyberiusz, zaświadczam, zdjęty wieczorem.  W 2009 Barbara Frale, mediewistka, doszła do wniosku po dalszych badaniach, że napis na całunie jest odbiciem aktu zgonu Jezusa. Jej zdaniem mógł brzmieć następująco: W 16. roku panowania Cesarza Tyberiusza Jezus Nazarejczyk zdjęty wczesnym wieczorem po tym, jak został skazany przez rzymskiego sędziego na śmierć, gdyż władze żydowskie uznały go winnym, zostaje odesłany w celu pogrzebania z zastrzeżeniem, że może zostać wydany rodzinie dopiero po upływie pełnego roku. Podpisano przez. W tej sprawie odezwały się też głosy krytyczne, jednak słowa przy użyciu odpowiednich technik rzeczywiście dają się odczytać. Mamy tu znowu zgodność z Ewangeliami, opisującymi naciski na Piłata, by ten postawił straż przy grobie Jezusa. W końcu – rzymianie lubujący się w formułach i formułkach zadbali także o procedury przy wydaniu ciał skazańców ich rodzinom.

„Zmartwychwstał, jak powiedział”

No dobrze – powie ktoś – to wszystko ślady śmierci. A gdzie śladu zmartwychwstania? Na tym samym płótnie. Wizerunek człowieka z Całunu składa się z dwóch nałożonych na siebie odbić – ran i… no właśnie – czego? Najnowsze badania wykazały po raz kolejny, że odbicie ciała „wypalone” na Całunie Turyńskim jest trójwymiarowe i w 3D,  „wykonane” tak, jak człowiek widzi inną osobę. Według innych badań, jeśli spojrzy się na wizerunek człowieka z Całunu Turyńskiego z boku, to jego postać wygląda, jak zawieszona w powietrzu. Badania przeprowadzone przez fizyków, wykazały że odbicie ciała na Całunie Turyńskim zachowuje cechy tzw. Horyzontu Zdarzeń. Z grubsza rzecz biorąc (bo samo zjawisko dość trudno wytłumaczyć), ów Horyzont to granica w czasoprzestrzeni, po przekroczeniu której prędkość ucieczki dla dowolnego obiektu i fali przekracza prędkość światła. I żaden obiekt, nawet światło emitowane z wnętrza horyzontu, nie jest w stanie opuścić tego obszaru. Wszystko, co przenika przez horyzont zdarzeń od strony obserwatora, znika. Ta skomplikowana definicja oznacza w praktyce, że trójwymiarowy obraz człowieka z Całunu został na nim wypalony na skutek mini-eksplozji światła (nie ciepła!), a ciało, które było w Całunie – zniknęło. Został po nim tylko właśnie „wypalony” światłem ślad – trójwymiarowe odbicie, które… zmienia swoje właściwości. Ten wizerunek nie został wypalony energią cieplną, nie powstał też w wyniku wydzielania się jakichkolwiek oparów. Co więcej – Horyzont Zdarzeń jest używany do opisu np. czarnych dziur w kosmosie. To dowodzi, że odzwierciedlenie sposobu, a jaki powstał trójwymiarowy wizerunek z Całunu znajduje odbicie w… kosmosie, a żadem obserwator „z zewnątrz” nie może w nim uczestniczyć.  W grudniu 2011 roku włoscy naukowcy z Narodowej Agencji Nowych Technik i Energii oraz Zrównoważonego Rozwoju Gospodarczego (wł. ENEA, Ente per le Nuove Tecnologie, l’Energia e l’Ambiente) po pięcioletnich badaniach stwierdzili, że głębokość barwienia Całunu wynosi około 200 nanometrów, co odpowiada grubości ściany komórkowej pojedynczego włókna materiału. Techniki sprzed XXI wieku nie pozwalają na barwienie na tak małą głębokość. Według Włochów taki efekt można osiągnąć tylko za pomocą lasera z zakresu ultrafioletowego o mocy 34 miliardów watów.

Dlaczego?

Warto zastanowić się, w tym miejscu, dlaczego Ewangelie tak wyraźnie podkreślają obecność w grobie Jezusa płócien, w które zawinięte było Jego ciało. Dlaczego Apostołowie ujrzawszy te płótna uwierzyli, że Jezus zmartwychwstał? Dlaczego nie pomyśleli, że ktoś wykradł ciało ich Mistrza? Musieli zobaczyć coś, co ich przekonało. Dowód. Są tylko dwie możliwości. Zobaczyli, że ciała Jezusa nie ma, chociaż nie zostało odwinięte i zauważyli coś na samych płótnach. Oczywiście można postawić pytanie – skoro było to takie ważne, dlaczego Ewangeliści nie napisali wprost, że chodziło o wizerunek Jezusa, znany dziś z Całunu Turyńskiego? Oczywiście na to pytanie jest odpowiedź – Ewangelie były spisywane przez Żydów, których obowiązywał najsurowszy zakaz sporządzania i posiadania wizerunków ludzi (w ortodoksyjnych rodzinach żydowskich dziewczynki do dziś bawią się lalkami bez twarzy). Ewangeliści nie mogli więc wprost napisać, że św. Jan i św. Piotr zobaczyli na płótnach wizerunek Jezusa. Napisali tyle, ile mogli, licząc, że ich czytelnicy zrozumieją. Według pochodzącej z II w. „Ewangelii Hebrajczyków” to św. Piotr zabrał płótna z grobu. Wydaje się dość oczywiste, że nie chwalił się nimi zbyt głośno, gdyż wówczas mogły zostać po prostu zniszczone w czasie pierwszych prześladowań chrześcijan. Przez następne tysiąc lat nie wiadomo dokładnie, co działo się z całunem z Grobu Pańskiego. Wszystkie relacje nie są wystarczająco udokumentowane, aby przyjmować je za pewnik. W skrócie rzecz ujmując najczęściej przyjmuje się, że Całun trafił najpierw do Edessy (dziś Şanlıurfa w południowo-wschodniej Turcji), stamtąd do Konstantynopola, a po jego zdobyciu przez krzyżowców do Aten. Według innej wersji płótno do roku 1291 miało przebywać w Akce, jednej z ostatnich twierdz krzyżowców w Palestynie, a następnie trafić na Cypr, a w 1306r. – do Paryża. W 1357r., całun pojawił się w Szampanii, w miejscowości Lirey, gdzie jako własność Joanny de Vergy, wdowy po rycerzu Godfrydzie de Charny, był obiektem kultu w miejscowym kościele pod nazwą „całun z Lirey”. Jej wnuczka – Małgorzata de Charny wywiozła Całun w 1418 do Monfort – zamku swojego męża Humberta de Villersexel, hrabiego de la Roche – a następnie do innego zamku w Saint-Hippolyte-sur-Doubs. Po śmierci hrabiego Małgorzata wywiozła relikwię do Liège i Genewy. Potem były kościoły w: Verceil, Turynie, Ivrée, Chambéry (tu całun omal nie spłonął w pożarze świątyni), Savigliano, Rivoli i Pignerol. W końcu, w 1578 książęta Sabaudii przenieśli Całun do Turynu (który był stolicą ich państwa od 1562), gdzie całun znajduje się do dziś. Ze względu na swoją wartość niezwykle rzadko jest pokazywany publicznie, ale kilkakrotnie został przebadany przez naukowców. Za każdym razem wymyka się nauce.

Próżna byłaby nasza wiara…

Oczywiście, nie brak głosów (zwykle w rodzaju Dana Browna), że Całun Turyński to sprytny falsyfikat (wspomniany Dan Brown przypisywał jego stworzenie a jakże – Leonardowi da Vinci). Byłby to jednak najlepiej, najstaranniej wykonany falsyfikat w dziejach ludzkości, nie mówiąc o tym, że sporządzony przy zastosowaniu metod nieznanych najtęższym współczesnym umysłom na Ziemi. Te najtęższe umysły stają wobec tego „zwykłego” kawałka płótna całkowicie bezradne. I chociaż nawet Kościół katolicki do Całunu podchodzi z czcią ale i dużą ostrożnością, naukowcy nie wahają się postawić na szali całego swojego autorytetu. W 2012r.  prof. Bruno Fabbiani z Politechniki Turyńskiej (uczeń Dennisa Gabora, laureata Nagrody Nobla), który bada sprawę całunu od 1998, powiedział: – W swojej karierze naukowej zetknąłem się tylko z dwoma przedmiotami, które nie są wytłumaczalne naukowo: Całunem Turyńskim i obrazem utrwalonym w źrenicy Matki Boskiej z Guadalupe. To dwa wizerunki, o których po dokonaniu serii badań można z całą pewnością powiedzieć, że nie zostały uczynione ludzką ręką.

Francuski chirurg Pierre Barbet dodał: Nawet obecnie żaden z nas nie wykonałby tego rodzaju obrazu, nie popełniając jakichś pomyłek, a polski mediewista prof. Idzi Panic stwierdził: To jest nie do wyjaśnienia. Każde ze zjawisk odwzorowanych na Całunie Turyńskim możemy wyjaśnić z osobna, ale nie da się wyjaśnić ich jednoczesnego występowania.

A może naukowcy się mylą i w sprawie Całunu Turyńskiego wszystko da się wyjaśnić i wytłumaczyć. Przecież z ich pracy, z ich wypowiedzi wynika jedyne możliwe i logiczne wyjaśnienie – w żydowski całun, przechowywany w Turynie, ok. roku 30 zostało zawinięte ciało Jezusa z Nazaretu – Syna Bożego, który umęczon pod ponckim Piłatem, dnia trzeciego zmartwychwstał, gdyż było niemożliwe, by śmierć panowała nad Nim. Może po prostu – od dwóch tysięcy lat mamy przed oczami dowód, że Jezus jest Bogiem. Przecież, jak mówi św. Paweł – próżna byłaby nasza wiara, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał.

Źródła:

Alfred Palla., „Całun Turyński jednak autentykiem – Krew na płótnie”, www.kosciol.pl

Analiza Całunu Turyńskiego, www,czybogistnieje

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Toż to szok!

A tak się starała... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Donald Tusk podjął już decyzję - Janina...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx