Uczeń podglądający koleżanki w szatni czy toalecie, do tej pory musiał liczyć się z dużymi problemami. Od marca w Hiszpanii może to robić jawnie i bezkarnie, a problemy będą miały te uczennice, które przeciwko temu zaprotestują. Takie “standardy” to marzenie opozycji w Polsce?
W Hiszpanii na początku marca weszła w życie ustawa pozwalająca osobom powyżej 16 roku życia bez ograniczeń rejestrować swoją płeć odmienną od biologicznej w dokumentach urzędu stanu cywilnego. To samo mogą robić dzieci w wieku 14 – 16 lat, z tym że muszą mieć zgodę rodziców. Nawet dwunastolatki mogą zarejestrować płeć odmienną od biologicznej, z tym, że muszą mieć do tego zatwierdzenie sądowe.
W ten sposób jeśli chłopcy chcą sobie popatrzeć na koleżanki w szatniach czy łazienkach, wystarczy zgłoszenie do urzędu stanu cywilnego i oświadczenie, że czują się kobietami. Jak się już napatrzą, to będą mogli się przerejestrować. Molestowane w ten sposób ich koleżanki nie mają nic do gadania. No, chyba, że chcą być oskarżone o homofobię i usunięte ze szkół i z zasięgu wzroku podglądających je kolegów. Oczywiście w całym tym procederze nie są wymagana badania lekarskie ani psychologiczne – wystarczy samo oświadczenie nastolatka. A że płci narobiło się bez liku, to w dowolnym miesiącu można sobie ją dowolnie wybierać i zgłaszać.
Bat na rodziców
A co jeśli rodzice nie zgadzają się na to szaleństwo? Władze znalazły na to sposób. „Jeżeli legalni przedstawiciele [tak ustawa określa rodziców] nie respektują tożsamości seksualnej nieletniego, zostaną zawiadomione służby ds. rodziny regionalnego ministerstwa opieki społecznej” – głosi cytowany przez PAP dokument w Kastylii.
„W przypadku sprzeciwu przedstawicieli prawnych [inna nazwa rodziców] dyrekcja zawiadomi służby socjalne o niezgodności w podejściu do sprawy nieletniego znajdującego się w sytuacji transpłciowości” – wskazano w dokumencie instruktażowym dla szkół w Katalonii, cytowanym przez „El Mundo” i PAP.
Wyspy Kanaryjskie rozważają składanie doniesień, jeżeli „nieletni nie ma wsparcia rodziny dla swojej decyzji”. W Galicji, jeżeli nie można przekonać „prawnych przedstawicieli”, to kluczowe znaczenie będzie mieć „najlepszy interes nieletniego”, a dyrektor szkoły podejmie „odpowiednie działania”. Te „odpowiednie działania” to procedury stosowane w przypadkach… znęcania się nad dziećmi.
Nad przestrzeganiem dostosowania świata do wybranej aktualnie przez dziecko płci, mają czuwać szkoły i biada tej, która aktualnej płci ucznia nie będzie respektować. Żeby przyzwyczaić dzieci do braku podziału na dwie płcie, niektóre hiszpańskie szkoły wprowadzają już koedukacyjne toalety, co ma „sprzyjać integracji”. Oczywiście uczniowie mają też prawo np. uprawiać sport zgodnie z deklarowaną płcią, więc uczeń, który w sporcie ma zerowe osiągi, może ogłosić się uczennicą i startować w zawodach z uczennicami. Oczywiście bez np. obniżenia poziomu męskich hormonów.
Gdzie zdrowy rozsądek?
Przeciwko usankcjonowanej powyższą ustawą ingerencji państwa w prawa rodziców protestuje hiszpański Kościół. Przewodniczący Konferencji Biskupów Juan Jose Otella zarzucił lewicowemu rządowi nierespektowanie neutralności państwa i wolności rodzin, o wprowadzanie ideologii gender do szkół i dyskryminowanie uczniów chrześcijańskich oraz łamanie hiszpańskiej Konstytucji, która art. 27 uznaje prawo rodziców do edukowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami moralnymi i religijnymi. Problem w tym, że lewicowe władze Hiszpanii zabrały się już wcześniej za „opiłowanie katolików”, więc ich stanowisko ani zdrowy rozsądek nie mają najmniejszego znaczenia. Zaś dokładnie tego samego chce dla polskich dzieci, ich rodziców i szkół obecna opozycja.
Czy leci z nami psychiatra ?
takie dzieci wyrejestrowałbym z rodziny i znalazłbym dla nich tęczową rodzinę zastępczą
tu, lekarz nie pomoże,Sybir i tajga . , oraz kopalnie w RPA..to naprawdę pomoże . i
i powie nie mam czasu zarobiony jestem .