INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

07:22 | piątek | 03.05.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Wołyń: nigdy nie będzie „dobrego czasu”?

Czas czytania: 2 min.

Kartka z kalendarza polskiego

3 maja

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Być może powinniśmy wyzbyć się złudzeń: Ukraina jako państwo nigdy nie uzna odpowiedzialności OUN/UPA na Wołyniu za ludobójstwo – podobnie jak Turcja nigdy nie uznała rzezi Ormian za ludobójstwo, nie potępiła jej, ani nie przyjęła za nią odpowiedzialności. A na rozmowę o Wołyniu nigdy nie będzie „dobrego czasu”.

“Polscy „słudzy narodu ukraińskiego” nieustannie próbują nas przekonać, że teraz nie jest dobry czas, aby rozmawiać z Ukrainą o Wołyniu, bo państwo to walczy z rosyjską agresją”, pisze na łamach najnowszego numeru “Warszawskiej Gazety” Paweł Sonisz. I zadaje kolejne pytania oraz wysuwa wnioski na najbliższą przyszłość. I wcale nie są one optymistyczne.

- reklama -

“Dlaczego w takim razie dobrego czasu nie było przed wybuchem wojny? „Bo Ukraina budowała swoją tożsamość, poszukiwała mitu państwotwórczego i potrzebowała czasu, aby dojrzeć do historycznej refleksji” – odpowiadają polscy słudzy. Zatem zapewniam, że dobrego czasu na rozmowę o Wołyniu nie będzie także bo zakończeniu wojny, bo wówczas Ukraina będzie odbudowywała się i „przepracowywała traumę”. Jeśli zaś Ukraina tę wojnę wygra (czego zresztą wypada jej życzyć) – dobrego czasu nie będzie tym bardziej, bo zwycięzca za nic nie musi przepraszać”, pisze.

Przypomina, że sprawa wcale nie jest oczywista – nie możemy oczekiwać przeprosin od państwa ukraińskiego, bo gdy doszło do tego ludobójstwa – Ukraina jako państwo nie istniała. “Powinniśmy oczekiwać i żądać potępienia zbrodniczej działalności OUN/UPA na Wołyniu, Podolu i w dawnej Małopolsce Wschodniej w latach 1942-44”, pisze Paweł Sonisz i od razu zauważa, że tych przeprosin raczej się nie doczekamy. Być może nigdy się nie doczekamy. Dobrej woli politycznej do takiego gestu nie ma. Prezydent Zełenski miał okazję, by go wykonać w czasie swojej wizyty w Polsce i tego nie zrobił. Nie zrobił też tego występując w polskim Sejmie przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefanczuk. On tylko złożył wyrazy szczerego współczucia, a to nie jest jednoznaczne z przeprosinami.

“Wystarczy jednak wpisać w wyszukiwarkę Google po ukraińsku słowa Dzień Bohaterów, aby „wyskoczyły” podobne plakaty z postaciami Petlury, Konowalca oraz Stepana Bandery i rozkazodawcy rzezi wołyńskiej – Romana Szuchewycza. I to jest przyczyna problemu: polskie oczekiwanie i żądanie potępienia OUN/UPA nie zostanie spełnione, ponieważ ich przywódcy znajdują się dzisiaj w kanonie oficjalnych narodowych bohaterów Ukrainy”, podsumowuje sytuację i naiwność polskiej strony, wierzącej jeszcze w przyznanie się i przeprosiny ze strony Ukrainy, autor artykułu.

- reklama -

Cały artykuł Pawła Sonisza tylko w najnowszym numerze “Warszawskiej Gazety”. Od piątku 16 czerwca w sprzedaży w całej Polsce.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Netanjahu cały w strachu

Jedni nie mogą nie mogą strzelać, inni mogą. Międzynarodowy Trybunał Karny jednych może sądzić, innych - za takie same...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx