Ja chwaliłem prezydenta Donalda Trumpa – dodał Sikorski. Trudno orzec, czy Sikorski ma odbiorców tych słów za głupków, czy sam jest po prostu politycznym głupkiem, uważającym, że jak wygłosi to na schodach przed MSZ, to wszyscy uwierzą.
– Nie kojarzę żadnych cytatów z okresu rządu Donalda Tuska krytycznych wobec Donalda Trumpa – mówił na konferencji prasowej szef MSZ Radosław Sikroski. Pięknie, jednak za rządów Donalda Tuska obecny prezydent USA nie był politykiem, tylko przedsiębiorcą, który w dodatku nie robił interesów w Polsce. Do polityki Trump wszedł, jak Tusk siedział już w brukselskiej hodowli Angeli Merkel, a prezydentem został, gdy Tusk i Radek byli już w opozycji. – Ja chwaliłem prezydenta Donalda Trumpa – dodał Sikorski. Trudno orzec, czy Sikorski ma odbiorców tych słów za głupków, czy sam jest po prostu politycznym głupkiem, uważającym, że jak wygłosi to na schodach przed MSZ, to wszyscy uwierzą. Przypomnijmy więc, jak wyglądały te „pochwały” i co pan minister miał do powiedzenia o stosunkach polsko-amerykańskich. (…)
W 2020 r. na łączach w tefałenowskich „Fakty po faktach” wywiązał się następujący dialog:
Grzegorz Kajdanowicz: – To na koniec jeszcze zapytam, jak pan widzi przyszłość ustępującego, zakładam cały czas – prezydenta Donalda Trumpa? Będzie politycznym i biznesowym emerytem?
Radosław Sikorski: – Ja myślę, że otrzyma azyl polityczny w Federacji Rosyjskiej i zamieszka w willi przez miedzę z prezydentem Janukowyczem.
Zapewne miał rozbawić ówczesną opozycję i jej zwolenników, ale to „brzydko się zestarzało”. Trump nie tylko nie przeszedł na emeryturę i nie wyjechał, ale jeszcze wygrał wybory i znowu został jednym z najpotężniejszych polityków na świecie.
Żona – męża korona
W tych „pochwałach” Donalda Trumpa minister zawsze mógł liczyć na żonę. On „chwalił” Trumpa po swojemu, Anne Applebaum po swojemu. Przez ostatnie lata swoją małżonkę – amerykańską dziennikarkę żydowskiego pochodzenia przedstawiał jako wpływową publicystkę, a gdy w 2010 r. chciał wywalczyć nominację na kandydata PO na prezydenta (przegrał z Komorowskim), podkreślał, jak bardzo Polskę wzmocniłaby taka pierwsza dama. – Ktoś, kto już jest znany na Zachodzie, z żoną Amerykanką, to byłoby coś, co byłoby wydarzeniem medialnym, politycznym, intelektualnym dla Europy – tak w 2010 r. przekonywał członków PO, żeby poparli go jako kandydata na kandydata. (…)
Jak jest teraz? Kto i do kogo donosił? Cały tekst Aldony Zaorskiej tylko w najnowszym numerze tygodnika “Warszawska Gazeta”. Już w sprzedaży! Także w wersji internetowej!