W Polsce metodą oceny dorobku i pracy naukowca jest przyznawanie tzw. punktów. Polega to na tym, że każda publikacja otrzymuje odpowiednią liczbę punktów, zależną od urzędowej oceny „wartości” naukowej czasopisma, w której się znalazła.
Taki sposób oceniania był wielokrotnie krytykowany, ma bowiem prowadzić do tzw. punktozy, czyli koncentrowania się naukowców na zbieraniu punktów, a nie na konkretnej pracy.
Sporo do życzenia pozostawia także sam wybór punktowanych czasopism naukowych. Zdaniem krytyków może on prowadzić do dziwacznych sytuacji.
I tak na przykład w sieci pojawiła się informacja, że w nowym wykazie czasopism wzrosła punktacja wszystkich tych tytułów, w których publikował… Przemysław Czarnek, dzisiejszy minister edukacji i nauki.
– I tak m.in. za artykuł w „Przeglądzie Sejmowym” można było poprzednio otrzymać 70 punktów, obecnie – 100. Periodyk „Teka Komisji Prawniczej PAN Oddział w Lublinie” miał 40 punktów, teraz ma 100. „Biuletyn Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Wydziału Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego” miał 20 punktów, teraz – 70 – pisze „Rzeczpospolita”.
Podobnie wyżej jest teraz ocenianie „Christianitas” (20 pkt) i „Teologia Polityczna” (40 pkt), a także czasopismo „Fides, Ratio et Patria. Studia Toruńskie” (40 pkt), wydawane przez uczelnię założoną przez ojca Tadeusza Rydzyka.
Sam minister w rozmowie z Onetem twierdzi, że zmiany zostały dokonane na prośbę środowisk akademickich i on sam w żaden sposób ich nie wspierał.
– Pytanie tylko o to, w jaki sposób faworyzowanie tych naukowców i tych uczelni, które sprzyjają dobrej zmianie, ma podnieść prestiż polskich uczelni i polskich naukowców na świecie? – stawia pytanie „Rzeczpospolita”.
Źródło: Rzeczpospolita