INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

01:12 | czwartek | 25.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

KTO PO DUDZIE?

Czas czytania: 3 min.

Kartka z kalendarza polskiego

25 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Najważniejszym zadaniem prawicy w najbliższych latach będzie utrzymanie w roku 2025 Pałacu Prezydenckiego. Czy do walki w naszym imieniu stanie wówczas kobieta?

Oczywiście do kolejnej kampanii prezydenckiej mamy jeszcze ponad 3 lata. To kawał czasu, przez ten okres może się wiele wydarzyć i zmienić. Z drugiej strony – coraz częściej w polityce zdarza się myśleć wyłącznie w kategoriach doraźnych celów i zadań. Dla odmiany – poświęćmy kilka chwil długofalowemu wróżeniu z (polityczny) fusów.
O tym, jak ważne będzie utrzymanie Pałacu Prezydenckiego dla niepodległościowej prawicy, nie trzeba nikogo przekonywać. Jeżeli prawica w 2023 r. wygra po raz trzeci wybory do sejmu (a miejmy nadzieję, że tak się stanie!) – współpraca z prezydentem będzie niezbędna dla efektywności rządzenia. Gdyby w Pałacu Prezydenckim zasiadł jakiś lewak, Tusk czy inny Trzaskowski – zdobędzie tym samym możliwość swobodnego brużdżenia, czyli torpedowania legislacyjnych prac rządu i sejmu. A w trzeciej kadencji raczej trudno będzie prawicy o większość kwalifikowaną (3/5 głosów w sejmie), pozwalającą odrzucać prezydenckie weta.
Gdyby natomiast wydarzyła się tragedia i po wyborach parlamentarnych 2023 r. władzę objął konglomerat totalnej opozycji (czytaj: targowicy) i lewaków – wówczas pałac prezydencki będzie bastionem, a zarazem bezpiecznikiem, pozwalającym chronić Polskę przed ekspansją lewackich pomysłów. Tyle, że w 2025 r. redutę tę będzie trzeba utrzymać.

- reklama -

Z przyczyn oczywistych, czyli konstytucyjnych, do walki nie stanie Andrzej Duda – urząd prezydenta RP można pełnić przez najwyżej 2 kadencje. Potrzebny więc będzie nowy skuteczny człowiek, zdolny wygrać ze starym Tuskiem i młodym Hołownią (po pierwszej turze ich elektoraty zapewne się zleją, czyli zsumują). Można założyć, że premier Mateusz Morawiecki będzie już zbyt „zużyty” w czasie rządzenia; już dzisiaj widać, że jego charyzma jest cokolwiek drewniana.

W takiej sytuacji może się okazać, że przyjdzie czas na… pierwszą kobietę na urzędzie Prezydenta RP. I nie będzie to bynajmniej obecna marszałek sejmu Elżbieta Witek, która raz po raz daje – niestety, niestety – popisy arogancji. A to karząc posłów Konfederacji za brak maseczek na sali plenarnej, a to sięgając po wsparcie lewicy i targowicy dla ustawy dotyczącej segregacji sanitarnej (to tylko przykłady z ostatnich tygodni). Tak na marginesie: promaseczkowe akcje marszałek Witek można określić dwoma określeniami: „głupota” lub „nadgorliwość”, ewentualnie „strzał w kolano”. Witek na sali sejmowej urządza histerie, wymagając od posłów Konfederacji zakładania masek, a równocześnie w mediach pojawiają się zdjęcia ważnych polityków obozu Prawa i Sprawiedliwości zabawiających się przy stołach bez maseczek (np. premier Morawiecki i prezes NBP Glapiński). W takiej sytuacji Witek tylko daje pretekst, aby jej partii zarzucać hipokryzję.

Na szczęście Prawo i Sprawiedliwość ma w zapasie dwie znacznie lepsze potencjalne kandydatki na urząd prezydenta RP. Ma je w odwodzie, czyli w Brukseli. Chodzi oczywiście o Beatę Szydło i Małgorzatę Wassermann. Obie mają zalety. Szydło jest dobrze pamiętana i oceniana z czasów, kiedy sprawowała urząd premiera – odeszła z tej funkcji z tarczą i z godnością. Natomiast Wasserman cieszy się opinią osoby twardej, pracowitej i uczciwej, o dużym przygotowaniu merytorycznym. Na dodatek, sprawując mandaty europosłów, obie nie „zużywają” się w bieżącej walce politycznej. Szczerze mówiąc – gdyby w 2025 r. Zjednoczona Prawica miała wybierać, którą z nich wystawić w wyborach prezydenckich, będzie to bardzo trudny orzech do zgryzienia. Szydło – merytorycznie może gasić Tuska, Wassermann bez trudu „pozamiatałaby” niestabilnego emocjonalnie Hołownię.
Kobieta nigdy nie została wybrana na urząd Prezydenta RP. Kiedy w 2019 r. Platforma Obywatelska próbowała to osiągnąć – wszystko zakończyło się totalną kompromitacją. Małgorzata Kidawa-Błońska została wycofana jeszcze przed pierwszą turą. Niektórzy mówią, że Polska jest kobietą. Jeśli to prawda, to zasługuje na kobietę-prezydenta, która będzie odważna i mądra. Czyli z prawicy.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Oj, nie tak panowie, nie tak…

Niemal wszyscy, którzy twierdzą, że prezes powinien odejść, jednocześnie przekonują, że przed odejściem powinien namaścić swojego następcę. Tu jest,...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx