Przez 14 godzin francuscy strażacy gasili pożar atomowego okrętu podwodnego SSN Perle. Mimo że akcja zakończyła się sukcesem, specjaliści ostrzegają przed niebezpieczeństwem radioaktywnego wycieku.
14 godzin trwała w porcie Tulon akcja gaszenia francuskiego okrętu podwodnego SSN Perle o napędzie atomowym. O skali incydentu świadczy liczba „kilkuset” strażaków oraz 150 pracowników stoczni, którzy walczyli z pożarem.
Jak przypominają agencje, ogień wybuchł podczas planowanego remontu w trudno dostępnym przedziale atomowej jednostki. Francuskie ministerstwo obrony odmawia komentarzy na temat stopnia uszkodzenia okrętu i wielkości strat materialnych.
Tymczasem niezależni eksperci wojskowi oceniają, że uszkodzenia są bardzo poważne, ich usunięcie, podobnie jak remont całej jednostki będą długotrwałe i związane z olbrzymimi kosztami.
Najważniejsze jest pytanie o bezpieczeństwo radiacyjne. Ministerstwo obrony kategorycznie zaprzecza, aby pożar spowodował wyciek substancji radioaktywnych z płonącego okrętu.
Perle znajdował się w doku remontowym i na jego pokładzie nie było paliwa jądrowego ani innych obiektów radioaktywnych – informuje ministerstwo. Jak komentują media, pod nazwą „inne obiekty” francuska marynarka wojenna rozumie rakiety z głowicami jądrowymi, które są etatowym uzbrojeniem SSN Perle.
Niemniej jednak niezależni eksperci są odmiennego zdania. W przeciwieństwie do władz wojskowych republiki, ostrzegają przed możliwością przedostania się do atmosfery cząsteczek radioaktywnych z płonącej jednostki i skażeniem okolicznych terenów.
Jak cytuje ich opinię agencja AFP: „rekomendują dowództwu marynarki wojennej i lokalnym władzom, aby nie lekceważyły niebezpieczeństwa napromieniowania ratowników ani okolicznej ludności”.
Okręt podwodny SSN Perle o długości 76 metrów jest jedną z sześciu atomowych jednostek uderzeniowych marynarki wojennej. Okręt został zwodowany w 1993 r. i od lutego 2020 r. jest remontowany w porcie Tulonie, głównej bazie francuskiej floty.