Pojawia się coraz więcej informacji na temat konfliktów pojawiających się w obozie Zjednoczonej Prawicy. Lider PiS musi ułożyć się z koalicjantami, aby podpisać nową umowę koalicyjną na początku września.
O sprawie na łamach „Rzeczpospolitej” pisze Piotr Zaremba, od lat opisujący wszystko, co dzieje się politycznie wokół Jarosława Kaczyńskiego.
– Jarosław Kaczyński ma problem. Musi się ułożyć z koalicjantami w sprawie tak zwanej rekonstrukcji rządu. Ale przecież nikt mu nie kazał uruchamiać rządowego kołowrotka. I fundować swoim ministrom oraz politykom Zjednoczonej Prawicy wielotygodniowej niepewności. Dobrze się tym bawi? Zajmuje media? Ale czy na pewno? – pyta Zaremba.
Publicysta dodaje, że toczy się wojna o wpływy między premierem Mateuszem Morawieckim, a ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro:
– Jeden z największych jastrzębi z Solidarnej Polski, Janusz Kowalski z Opola, nazwał Morawieckiego na zamkniętym spotkaniu zdrajcą. A sam Ziobro zapowiedział, że jego posłowie zagłosują przeciw informacji premiera, co oznaczałoby jej odrzucenie. Kaczyński wpadł w złość. Kazał przekazać Kowalskiemu i Ziobrze, że w takim razie zdrajcą jest także i on. Ostatecznie szef Solidarnej Polski nie tylko nie wystąpił w głosowaniu przeciw rządowi, ale w ostatniej chwili złożył spóźnioną deklarację lojalności wobec premiera – pisze publicysta.
Wskazuje, że Ziobro mocno krytykuje premiera Morawieckiego, jednocześnie stale rzucając mu kłody pod nogi. Co ciekawe w samym PiS minister sprawiedliwości ma sojusznika w postaci byłem premier Beacie Szydło.
Zaremba w tekście rzuca otwarte pytanie: czy Zbigniew Ziobro chciałby w przyszłości zająć miejsce Jarosława Kaczyńskiego?
– Tak naprawdę nie wiadomo, co jest w jego przypadku ostateczną stawką. Czy spróbuje się narzucić Kaczyńskiemu jako ewentualny kandydat do namaszczenia na następcę? A może myśli, że weźmie sobie kiedyś kierownictwo nad całą prawicą, bo namaści go elektorat – stąd taka troska o wyrazistość? Może wreszcie stawiać na budowanie w przyszłości oddzielnej formacji – do spółki z Konfederacją, z którą teraz tak często współbrzmi, wręcz dzieli się głosami – analizuje publicysta.
Cały tekst na stronach dziennika Rzeczpospolita