INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

03:19 | poniedziałek | 25.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Tego nikt nie ujawni! „Pandemia” to przedostatni krok do kontroli nad nami

Czas czytania: 9 min.

Kartka z kalendarza polskiego

25 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

Szanowny Czytelniku! Nie prosimy Cię, żebyś przestał uważać i lekceważył wszystkie zalecenia. Prosimy: nie daj się zastraszyć! Walcz o życie i zdrowie swoje i Twoich bliskich. To nasza jedyna szansa, zanim wszyscy wylądujemy w jednej wielkiej psychuszce.

– Uporządkujmy najpierw kilka faktów. Po pierwsze: wirus SARS-CoV-2 istnieje. Podobnie, jak tysiące innych wirusów, z którymi stykamy się na co dzień, nawet o tym nie wiedząc.

- reklama -

Po drugie: nie ma czegoś takiego, jak choroba bezobjawowa. Ze swej definicji, wbijanej do głów studentom I roku medycyny, choroba jest nie tylko przeciwieństwem zdrowia, ale stanem, kiedy organizm czuje się źle, a owego złego samopoczucia nie można jednak powiązać z krótkotrwałym, przejściowym uwarunkowaniem psychologicznym lub bytowym, lecz z dolegliwościami wywołanymi przez zmiany strukturalne lub zmienioną czynność organizmu. Osoby, które przechodzą zakażenie koronawirsuem bezobjawowo, nie są chore.

Po trzecie: SARS-CoV-2 może przyczynić się do śmierci, ale – co mówią sami lekarze – wśród osób już poważnie chorych. Dlatego umierający na COVID-19 mieli zwykle choroby współistniejące, przy czym były wypadki, że zostały one zdiagnozowane dopiero po zakażaniu koronawirusem.


W dodatku planeta Ziemia jest jedną wielką pożywką dla wirusów. Jeden litr wody morskiej może zawierać nawet 100 mld wirusów. Gdyby były tak groźne, jak wmawia nam się odnośnie Sars-CoV-2, nie mielibyśmy szans na przetrwanie. Nawet gdy jesteśmy w pełni zdrowi, w naszych płucach znajdują się 174 gatunki wirusów. Ile wirusów jest na Ziemi? Szacuje się, że 10 do potęgi 34 (czyli 1 i 31 zer). To więcej, niż zdołaliśmy policzyć gwiazd w znanym nam Wszechświecie. Gdyby były tak groźne, jak nam się wmawia odnośnie wirusa SARS-CoV-2, nie przetrwalibyśmy. Tylko na ssakach bazuje 320 tys. wirusów. W dodatku wirusy ciągle mutują. A jednak ktoś kazał ludziom uwierzyć, że jeden wirus z tej ogromnej liczby jest dla nich śmiertelnie groźny.

- reklama -


Oczywiście uwierzyli w to ludzie „cywilizowani”, mający dostęp do Internetu, telewizji, bieżącej wody w łazience i kuchni, trzech obfitych posiłków dziennie i podobnych luksusów. Afrykańskie czy południowoamerykańskie plemiona, żyjące tak samo jak ich przodkowie 1000 lat temu, pewnie coś tam o nowej chorobie usłyszały, ale jest ona dla nich czystą abstrakcją. Podobnie jak dla tysięcy ludzi żyjących za mniej niż dolar dziennie. Teoretycznie, bez maseczek, płynów do dezynfekcji, bieżącej, czystej wody, powinni już dawno wszyscy umrzeć. A jednak żyją. Umierają ci z bogatych, sytych państw, a i to w mniejszej liczbie, niż wskazywałaby ogólnoświatowa panika.

Na dzień 24 sierpnia na świecie wykryto 23,6 mln przypadków zakażania SARS-CoV-2. Zmarło 813 tys. chorych. Przyjrzyjmy się tym liczbom. Na Ziemi żyje 7,5 mld ludzi. Zachorowało prawie 24 mln ludzi. To nawet nie jest 0,1 proc. Na całej kuli ziemskiej na COVID-19 zmarło 813 tys. ludzi. Jeszcze mniej. O jakiej pandemii więc w ogóle mówimy?

Mniej ludzi choruje, mniej umiera

- reklama -

Lekarze, którzy początkowo, zapewne w dobrej wierze, sami zachęcali ludzi do zamknięcia się w domach, po tygodniach „walki” przekonali się, że koronawirus nie zabija, nawet osób starszych. Jeśli zabija, to ludzi poważnie chorych i nie wiadomo, czy to Sars-CoV-2 jest winien ich śmierci, czy choroby, na które wcześniej cierpieli, a COVID-19 został im tylko wpisany w akt zgonu. Ba! Nawet masowe wpisywanie COVID-19 jako przyczyny śmierci, „nie podbiło” statystyk, które wykazują, że kontakt z koronawirusem miało znacznie więcej ludzi niż podają wiodące media, a liczba zgonów nie odbiega od czasów sprzed pandemii. Powołując się na ustalenia lekarzy z poszczególnych krajów, portal CAI24 obnaża wielkie oszustwo rzekomej pandemii. Nie ma też wzrostu zachorowań na choroby, które miał dodatkowo wywoływać wirus Sars-CoV-2.

„Badania na przeciwciała u duńskich dawców krwi wykazały bardzo niską śmiertelność na Covid-19 (IFR), wynoszącą 0,08 proc. dla osób poniżej 70 roku życia. Nowe badanie nad obecnością przeciwciał w Iranie, kraju pokazanego jako jeden z bardziej dotkniętych pandemią, wykazało śmiertelność na poziomie od 0,08 do 0,12 proc.” – podał portal CAI24.pl. To bardzo mało. Okazało się, że na drugim końcu świata, w Japonii, kontakt z koronawirusem miało od 400 do nawet 800 razy więcej osób niż dotychczas sądzono. Po prostu przeszli go bez żadnych objawów.

Badanie przeprowadzone w Niemczech z udziałem wiodącego wirusologa Christiana Drostena pokazało, że prawie jedna trzecia populacji ma już pewną odporność komórkową na koronawirusa powodującego COVID-19. To oznacza, że mieli już z nim kontakt i nie zachorowali. Okazało się także, że chociaż media ostrzegały, iż w związku z COVID-19 coraz więcej dzieci zachoruje na tak zwaną chorobę Kawasaki, to obecnie zgłasza się mniej przypadków tej choroby niż zwykle (dane z Wielkiej Brytanii), a w kilku zgłoszonych przypadkach tylko około połowa wykazała pozytywny wynik testu na obecność nowego koronawirusa. Innymi słowy nie ma wzrostu zachorowań na Kawaski z powodu koronawirusa.

Francuski lekarz dementuje

W liście otwartym do francuskiego Ministerstwa Zdrowia francuski lekarz nazwał koronawirus „największym oszustwem zdrowotnym XXI w.”. Podobnie jak wcześniej chociażby belgijscy lekarze, powołując się na statystki medyczne, stwierdził, że niebezpieczeństwo wirusa dla całej populacji jest porównywalne do grypy.

Największym niebezpieczeństwem dla ludzi nie jest dziś Sars-CoV-2, tylko konsekwencje wprowadzonych restrykcji. W dodatku okazuje się, że we Francji pierwszy przypadek COVID-19 był leczony już pod koniec grudnia 2019 r., czyli… miesiąc wcześniej niż wcześniej zakładano. Oficjalnie leczono go z powodu zapalenia płuc związanego z grypą. Dopiero potem takie przypadki zaczęto kwalifikować jako COVID-19. Oznacza to, że w Europie Sars-Cov-2 pojawił się znacznie wcześniej niż sądzono. Gdyby był tak groźny i tak zaraźliwy, jak od miesięcy słyszymy, masowe zachorowania nastąpiłby znacznie wcześniej. Nic takiego nie miało miejsca. Co ciekawe, dwa europejskie kraje, które nie zamknęły się przed koronawirusem – Szwecja i Białoruś – wcale nie odnotowały większej liczby zgonów ani zachorowań niż kraje, które wprowadziły bardzo ostre restrykcje. Szwecja doczekała się nawet pochwały WHO. Tej samej organizacji, która zachowuje się w sprawie koronawirusa jak chorągiewka na wietrze. Białoruś, która podjęła najmniej akcji przeciwko COVID-19 ze wszystkich krajów europejskich i nawet nie odwołała dużych wydarzeń, takich jak mecze piłki nożnej, po ponad dwóch miesiącach „pandemii” odnotowała tylko 103 pozytywne (lub podejrzane) zgony z COVID-19. Łukaszenka nazwał koronawirusa „psychozą”. Dopiero gdy doszło do masowych protestów, Białorusini dowiedzieli się, że „chorują” na COVID-19. Być może teraz liczba „zachorowań” w tym kraju gwałtownie wzrośnie – po wyciągnięciu ludzi na ulice i realizacji planu usunięcia Łukaszenki Białorusinów trzeba będzie zamknąć w domach. Biedni, nie wiedzą nawet, co ich czeka. Tymczasem psychiatrzy i psychologowie mówią wprost – ludzi nie będzie zabijać koronawirus, tylko problemy psychologiczne, depresja, samobójstwa wywołane poczuciem beznadziei czy pogorszeniem jakości życia. Ludzi nie zabije koronawirus, tylko stres.

Po co więc to wszystko?

Teorii na temat, kto i dlaczego wywołał ogólnoświatową panikę, jest coraz więcej. Przeważnie są wyszydzane przez tych, którzy wierzą w „zupkę z niedogotowanego nietoperza” i ochronne funkcje kawałka materiału na twarzy przed przenikaniem drobin widocznych tylko pod mikroskopem elektronowym, a i to nie każdym. Najczęściej powtarzana jest teoria o chciwości koncernów farmaceutycznych, które postanowiły zarobić miliardy dolarów na wciskaniu ludziom szczepionek lub lekarstw o nieznanym składzie i niesprawdzonych skutkach ubocznych. Ale to nie jedyny trop.

Edward Snowden, były pracownik CIA, w 2013 r. ujawnił, że amerykański rząd używa programów szpiegowskich przeciw własnym obywatelom. Ta wiedza zniszczyła mu życie, a on sam był poszukiwany bardziej niż najwięksi terroryści. Dziś twierdzi, że koronawirus był potrzebny rządom do zwiększenia kontroli obywateli.

Ludzie obawiający się o życie najbliższych zgodzą się na wszystko i będą posłusznymi narzędziami w rękach tej czy innej władzy. To identyczny mechanizm, jak ten stosowany przez dynastię Kimów w Korei Północnej. Cały świat się zastanawia, jak im się to udało. A metoda była (i jest prosta) – jedyny słuszny przekaz, który mieszkańcy słyszą od dnia narodzenia do śmierci plus karanie za bunt całej rodziny. Nawet za samobójstwo – rodzina samobójcy idzie do obozu koncentracyjnego. Koreańczycy może nie dbaliby o własne życie, ale dbają o życie najbliższych. Ci, którzy uciekną, albo muszą uciec całą rodziną, albo żyć ze świadomością, że za ich wolność śmiercią poprzedzoną torturami albo obozem koncentracyjnym zapłacili ich najbliżsi. Teraz władze cywilizowanych krajów chcą zastosować podobny mechanizm – „Europejczyku, jeśli kochasz swojego dziadka, babcię, rodziców, dzieci, poddaj się ograniczeniom, jakie narzuca władza. Jeśli nie – będziesz miał ich na sumieniu”. Dokładnie taki przekaz słyszymy od miesięcy.

To dopiero początek

W końcu te uprawnienia władz zostaną połączone z możliwościami sztucznej inteligencji. Wiedzą już, czego szukasz w Internecie, lokalizują twój telefon, wiedzą, jakie masz tętno. Sztuczna inteligencja pozwoli im na więcej – powiedział w jednym z wywiadów Snowden. To już się dzieje. Na „ciasteczka” w Internecie nikt nie zwraca uwagi. W kolejnych krajach są wprowadzane aplikacje śledzące ich użytkownika pod kątem kontaktu z osobą zakażoną koronawirusem (nawet przypadkowym, takim jak podróż tym samym tramwajem). Gazeta „Wall Street Journal” już na początku kwietnia ujawniła, że amerykański rząd i podległe mu agencje wchodzące w skład Departamentu Zdrowia już teraz śledzą telefony obywateli, by „lepiej zrozumieć zachowania Amerykanów w czasie epidemii koronawirusa. Aplikacje śledzące, które wtedy były nowością, nikogo nie dziwią. Co więcej – takie śledzące aplikacje są pokazywane jako dobrodziejstwo. Przy pomocy odpowiednich internetowych aplikacji można dziś już nawet… prowadzić ciążę. Ostatnie tygodnie to jedna wielka pochwała sztucznej inteligencji. Mamy się cieszyć, że możemy z niej korzystać. Mamy poczuć się wyjątkowi, jakbyśmy wszyscy mieszkali w willach z basenem i jednym przyciskiem pilota otwierali sobie dach rzeczonej willi. To jedno wielkie oszustwo. „Pandemia” to tylko przedostatni krok do całkowitej kontroli nad nami. Ostatnim będzie podanie nam szczepionki, która ochroni nas przed „katarem”, a w zamian odrze z naszych myśl, poglądów czy gustu. O tej szczepionce, o tym, skąd się wziął koncern Moderna, który ją właśnie tworzy, o tym, czym będzie i do czego dążą jej twórcy – już za tydzień.

Szanowny Czytelniku, pamiętaj! To nie są żarty ani teorie spiskowe. To możliwości współczesnej nauki i fakty. Nie prosimy Cię, żebyś przestał uważać i lekceważył wszystkie zalecenia. Prosimy: nie daj się zastraszyć! Walcz o życie i zdrowie swoje i Twoich bliskich. To nasza jedyna szansa, zanim wszyscy wylądujemy w jednej wielkiej psychuszce.


Antoni Martecki

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jak Sikorski „chwalił” Donalda Trumpa

 Ja chwaliłem prezydenta Donalda Trumpa – dodał Sikorski. Trudno orzec, czy Sikorski ma odbiorców tych słów za głupków, czy...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx