Na przełomie kwietnia i maja rząd chciałby już powoli zacząć zmniejszać obostrzenia tak, aby Polacy mogli wracać do pracy. W tej sytuacji zwiększona dostępność testów będzie bardzo pożądana.
Jak poinformował 11 kwietnia wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, już w najbliższych dniach będzie możliwe badanie na obecność koronawirusa 20 tys. próbek na dobę. Kraska powiedział także, że we wszystkich województwach zostali powołani koordynatorzy ds. laboratoriów. Mają oni kierować ruchem próbek do laboratoriów, co ma pozwolić optymalnie wykorzystać zdolności laboratoriów i usprawnić testowanie. A przepływ próbek będzie się zwiększał.
Wszystko dlatego, że Państwowy Zakład Higieny pozytywnie ocenił polski test na koronawirusa. Został on opracowany w Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu i zaraz po Świętach Wielkanocnych ma ruszyć jego produkcja. Co ważne, molekularny test na SARS-CoV-2 będzie szybko dawał wyniki. Nie mniej istotne jest, że został opracowany nie tylko w ekspresowym tempie 3 tygodni, ale jest niedrogi. Według szacunków Instytutu jego koszt to ok. 53 zł, podczas gdy dotychczas stosowane testy kosztowały w granicach 500 zł. W dodatku produkcja testu nie jest kłopotliwa. Dzięki rządowej dotacji Instytut chce w najbliższym czasie wyprodukować 150 tys. testów.
Państwowy Zakład Higieny poinformował także, że w najbliższym czasie będzie się natomiast zajmował badaniem kolejnego testu produkowanego w Polsce. Jeśli i on zyska rekomendację, będzie można wszcząć jego produkcję i przebadać kolejne tysiące osób. To ważne, obecnie bowiem na kwarantannie przebywa 166 tys. osób, a władze spodziewają się szczytu zachorowań po Świętach Wielkanocnych. Z drugiej strony na przełomie kwietnia i maja rząd chciałby już powoli zacząć zmniejszać obostrzenia tak, aby Polacy mogli wracać do pracy. W tej sytuacji zwiększona dostępność testów będzie bardzo pożądana.
Źródło: PAP