Zgodnie z programem rozwoju niskoemisyjnej energetyki wodorowej przygotowanym przez ministerstwo energii, w 2030 r. Rosja będzie eksportowała rocznie ok. 3 mln ton paliwa i 12 mln ton w 2050. Dokument szacuje niezbędne inwestycje na kwotę 26 mld dol. Ze względu na krótkie terminy i duże ryzyko niepowodzenia, eksperci wątpią w opłacalność wodorowego programu – informuje „Kommiersant”.
Gazeta publikuje założenia rozwoju energetyki wodorowej na lata 2030-2050 r. Dokument zakłada 4 scenariusze produkcji i eksportu. Chodzi zarówno o tzw. niebieski wodór, który powstaje w procesie obróbki metanu z wykorzystaniem Co2, jak i zielone paliwo wytwarzane w procesie elektrolizy, z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii.
Autorzy przyjęli za podstawę scenariusz, zgodnie z którym w 2030 r. Rosja będzie produkowała 2,75–2,9 mln ton wodoru rocznie oraz 11,3–11,9 mln ton w 2050 r. Scenariusz przyspieszonego rozwoju eksportu zakłada zwiększenie dostaw do 6,4 mln ton w 2030 r. i ok. 30 mln ton w 2050 r.
Z kolei scenariusz intensywnego rozwoju wewnętrznego rynku wodoru zakłada wzrost zużycia wodoru w przedziale 1-4 mln ton. Wraz ze zwiększeniem krajowego popytu na wodór, w 2050 r. udział odnawialnych źródeł energii w bilansie energetycznym Rosji wzrośnie do 32 proc. czyli 97 gigawatów. Gazeta zauważa jednak, że taka ilość nowych mocy OZE wygląda na przeszacowaną w stosunku do obecnych możliwości inwestycyjnych.
Ponadto dokument wymienia 10 programów pilotażowych eksportu wodoru, tymczasem bez wsparcia rządowego tylko projekty na Jamale, Sachalinie i w Jakucji mają dodatnią stopę zwrotu. Wskaźniki rentowności pozostałych lokalizacji są ujemne. Aby poprawić saldo, ministerstwo energii proponuje, m.in. dofinansowanie infrastruktury logistycznej. Chodzi o terminale przeładunkowe, zakłady produkcyjne i sieć transportową, których budowa pochłonie 8,6 mld dol. przy założeniu, że inwestycje zwrócą się za 30 lat.
Według „Kommiersanta” dokument wspomina o zagrożeniach, które mogą wpłynąć na wynik. Niepokoi zdolność Chin do zaopatrywania się w wodór bez importu lub perspektywa spadku cen związana z analogicznymi projektami Arabii Saudyjskiej.
Za największe ryzyko gazeta uważa jednak ewentualne opóźnienia w stosunku do planowanych terminów uruchomienia rosyjskich mocy produkcyjnych. Niepewność wynika z konieczności zarezerwowania odpowiedniej ilości gazu ziemnego oraz generacji odnawialnych źródeł energii dla każdego z 10 projektów. Dziennik wskazuje także na zbyt krótkie terminy budowy niezbędnej infrastruktury eksportowej, certyfikacji produkowanego wodoru oraz na zawarcie wiążących umów z importerami. Brak również planów zapasowych na wypadek spadków cen wodoru na światowych rynkach, wynikających z ewentualnej nadprodukcji.
A szwaby z ruskimi i tak kontrakty podpiszą. I znów jak z gazem będą później płakać. Ten ich pęd do wielko-mocarstwowości i miłość do ruskich – wali im po prostu na łeb.