Nauczycielka języka angielskiego w jednej z wielkopolskich szkół zdecydowała, że nie będzie nosiła maseczki w szkole. Poinformowała o tym dyrekcje placówki.
Wskazywał przy tym na brak podstaw prawnych do nakładania tego typu obowiązku. Po pewnym czasie, ze wsparciem prawnika, udało się nauczycielce przekonać zwierzchników i maseczki w pracy nie używa.
– Uświadomiłyśmy dyrekcji szkoły, że wytyczne sanepidu czy rządu nie są źródłem prawa, więc nikt nie może ponieść odpowiedzialności za niestosowanie się do nich – mówiła w rozmowie z portalem wp.pl mec. Maja Gidian, pomagająca nauczycielce angielskiego.
W jej opinii obowiązek noszenia maseczek jest niezgodny z konstytucją. Powołując się na opinie niektórych lekarzy, że maseczki częściej szkodzą niż chronią i ograniczają dostąp do tlenu, nauczycielka zastanawia się nad zasadnością noszenia maseczek przez dzieci, zwłaszcza, że w klasie mogą je zdejmować. Portal przytacza też opinię wirusologa dr Tomasza Dzieciątkowskiego:
– Ręce opadają. Skoro ludzie nie słuchają autorytetów lekarskich, to chyba nic im nie pomoże. Mamy mnóstwo badań, które potwierdzają, że maseczki nas chronią i nie ma możliwości, by organizm był niedotleniony.
Źródło:wp.pl