Paweł Przybylski ps. „Ramzes” uciekł. To właśnie jego oskarżenia miały służyć do zatrzymywania ludzi… ale okazało się, że notorycznie kłamał.
„Ramzes” przez lata uchodził za najcenniejszego świadka poznańskiej prokuratury. Jego zeznania służyły jako podstawa do podejmowania działań wobec słynnych gangsterów.
Na rozprawy przyjeżdżał w otoczeniu antyterrorystów z karabinami. Mieli go chronić przed zemstą gangsterów, których obciążał zeznaniami.
Filmowy wręcz show trwał do czasu, gdy wyszło na jaw… że „Ramzes” po prostu kłamał! Gangster sam próbował uniknąć więzienia – w 2014 roku dwie kobiety oskarżyły go o gwałt, a psycholog uznał ich relacje za wiarygodne.
Wówczas to „Ramzes” poszedł na układ ze śledczymi. Obciążył zeznaniami śmietankę poznańskiego półświatka, a prokuratorka w nagrodę umorzyła mu sprawę zgwałcenia dwóch kobiet.
Sądy zaczęły jednak łapać „Ramzesa” na kłamstwach. Było tak m.in. w głośnej sprawie śmierci Ewy Tylman.
„Ramzesa” zeznał, że chłopak oskarżony o zabójstwo młodej kobiety przyznał mu się w więzieniu do zbrodni. Sąd ustalił jednak, że to niemożliwe, bo nie mieli ze sobą kontaktu.
Wkrótce dziennikarze dotarli do nagrania, na którym „Ramzes” sam przyznał się, że oskarżał niewinne osoby, bo nie chciał siedzieć za gwałty.
Śledztwo w sprawie kłamstw „Ramzesa” przeniesiono do Zielonej Góry. Wówczas wyszło na jaw, że „Ramzes” kłamał też w innych sprawach.
W ubiegłym roku poznański sąd w dwóch procesach skazał „Ramzesa” za składanie fałszywych zeznań. Za bezpodstawne pomówienie gangstera „Westerna” dostał dwa lata więzienia.
Za kłamstwa w sprawie śmierci Ewy Tylman – rok i trzy miesiące. W obu przypadkach były to wyroki bez zawieszenia.
„Ramzes” miał trafić do zakładu karnego 14 grudnia. Ale jak się okazało… gangster zapadł się pod ziemię.
Obecnie szuka go policja.