Proponujemy Państwu lekturę oryginalnego tekstu Elżbiety Brzeskiej, który jest kwintesencją postrzegania przez autorkę doświadczeń kowidowych (jeszcze nie zamkniętych…). Najbardziej zdumiewające zaś jest to, że Elżbieta Brzeska dochodzi do swojej prawdy o kowidzie i problematycznej „pandemii” przy okazji lektury znanej książki Waldemara Łysiaka, wydanej 32 lata temu!
* * *
Elżbieta Brzeska
Twórczość Waldemara Łysiaka znają wszyscy… I tu od razu pierwszy ZONK. Sorry, ja nie znałam… Zastanawiałam się, od jakiej książki zacząć moją przygodę z jego twórczością. Przeczytałam biografię mistrza, napisaną przez Sławomira Gralkę, i zaczęłam od „Dobrego”.
To już prawie pół wieku, bo pisał „Dobrego” jeszcze w latach 80., a wydał po raz pierwszy w roku 1990. Aby zmobilizować się do lektury, przeczytałam najpierw opisy wydawnicze: „pierwsza część trylogii heroiczno-łotrzykowskiej”; „napisana jako powieść sensacyjna”; „tytuł jest aluzją do <Złego> Tyrmanda”; „utwór antykomunistyczny”; „akcja toczy się na warszawskiej Pradze w latach 70. i 80.”.
Tyle, jeśli chodzi o zachętę. A lenistwo podpowiadało: No i po co czytać o tym, co już było? Przecież ja tych lat sprzed prawie pół wieku nie pamiętam. Pamiętają je moi rodzice, dziadkowie. Nawet nie wiem, czy to, co przeczytam, jest prawdą. Do tego autor, który nagle zniknął ze sceny jako publicysta, jakby się wypalił, i choć był znany przed laty z ciętego języka i trafnej oceny bieżącej sytuacji, teraz jest Wielkim Nieobecnym.
To jest aktualne!
Jakież było moje zdumienie, narastające podczas lektury „Dobrego”! Może to lata, w których osadzona jest powieść, a może szczególne ujęcie postaci głównego bohatera spowodowały, że czytając, nie myślałam o przeszłości, tylko o tym, co dziś, co trwa. Tu i teraz! Dwuwymiarowość sytuacji: zderzenie opowieści rodziców o tamtym czasie z ulicą w roku 2022… Niewiarygodna korelacja! Przypadek? „Nie ma zbiegów okoliczności. Są tylko znaki”… (ks. Bronisław Bozowski). Przeznaczenie? Marszałek Piłsudski mówił, że „Naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”… Czy my szanujemy przeszłość? Czy wyciągnęliśmy z niej wnioski?
Nie zamierzam tu pisać kolejnej recenzji „Dobrego”. Niech każdy sam spotka się z tym dziełem, ale czytajcie z paralelą pod powiekami. Czytajcie nie dosłownie, ale jako wielką alegorię. Pandemia, medialna indoktrynacja, światowy rząd, wrzeszczące kobiety na ulicy. Wiem, że to jest moja, subiektywna interpretacja tego, „co autor miał na myśli”. Ale ja naprawdę widzę w „Dobrym” nie lata 70., lecz świat z mojego podwórka, z okna, z telewizora i z komputera!
Fantastyczny dialog bohaterów:
– Wdechowa kniga, szefie, takie historyczne mi leżą, ten numer z zaćmieniem słońca Prus klawo wymyślił…
– To nie jest rzecz historyczna, <Fokstrot>, tylko polityczna, najlepsza powieść o robieniu władzy. Kapłani byli mądrymi nikczemnikami i mieli tę robotę we krwi, tak jak ty masz w nogach tango […]. A więc posłuchaj: tajemnicą naszą jest znajomość tajemnic natury. Mamy dwie nauki: jedną dla ciemnego ludu, drugą dla światłych mędrców. Pierwsza polega na bajkach, wymyślonych przez ludzi i przypisywanych bogom, to wystarcza dla tłumu. Druga obejmuje kosmogonię, astronomię i fizykę, uczy dochodzić od objawów do przyczyn i tym sposobem daje nam klucz do wyjaśnienia zjawisk”.
Czyż to nie jest wyjaśnienie „pandemii” koronawirusa?! Inny ważny cytat: „Ta czysta wiedza, której lud nie mógłby zrozumieć, podnosi człowieka, oswobadza go od bojaźni i innych ludzkich słabostek, a zbliża do bóstwa”… Znane nam są postacie z życia politycznego którym władza uderzyła do głowy , którym nie wystarcza już bogactwo. Pragną Nowego Porządku Świata – chcą nim władać, chcą zastąpić Boga!
Albo ten fragment, przytoczony przez Łysiaka z mało znanej powieści Czingiza Ajmatowa „Dzień dłuższy niż wiek”, o plemieniu „mankurtyzującym” swoich niewolników:
„Zabijali ich pamięć okrutnym sposobem. Na wygoloną dokładnie głowę niewolnika wciskali «czapkę» ze skóry szyjnej świeżo zarżniętego wielbłąda, przylepiając ją tak szczelnie, że przylegała jak czepek kąpielowy. Potem zakuwali w dyby, żeby nieszczęśnik nie mógł dotknąć ziemi głową i wystawiali go na palące promienie słońca. Skóra wysychała, ściskając głowę jak żelazna obręcz. Po kilku dniach wyjący z bólu niewolnik doznawał zaćmienia umysłu i albo umierał, albo na zawsze tracił pamięć, przekształcając się w mankurta – człowieka bez woli i bez przeszłości. Miał on cały szereg <zalet>. Był posłuszny jak bydlę i bezpieczny. Największą zmorą właścicieli niewolników jest możliwość buntu, a mankurt nie wiedział, co to bunt, tak jak nie znał swego imienia i wszystkiego, co przeżył, zanim uczyniono go mankurtem. Wystarczyło karmić go, albowiem pies nie ma większej potrzeby nad zaspokajanie głodu. Odebrać w ten sposób człowiekowi godność, odbierając mu żywą pamięć, to najcięższa ze zbrodni przeciw naturze ludzkiej”.
Do tego szokujący fragment wywiadu z Ajmatowem: „Chciałem powiedzieć, że ów proces <mankurtyzacji” jest obecnie bardzo rozpowszechniony. Ciąży na każdym z nas”! Nie znam lepszego podsumowania obecnej sytuacji na całym świecie niż cytowany przez Łysiaka Ajmatow!
Media głównego ścieku
wciskają nam na głowę wielbłądzi czepek, pełen kłamstw i fałszywych informacji. Ściskają nam czerep codziennymi czerwonymi paskami na ekranie telewizora, ze statystyką choroby, śmierci i ozdrowień. Narzucają narrację śmiertelnej choroby, przed którą ochronić nas może tylko zastosowanie się do „wytycznych”. Jak długo wytrzymamy na tym palącym słońcu dezinformacji? Czy póki skóra kłamstwa jeszcze nie wyschła, będzie nas stać na bunt mankurtów?!
Mam nadzieję że tak. Jeśli się nie obudzimy, skończymy jak potulne stado, z którym można zrobić wszystko. Ale czy ten bunt uda się z ludźmi zamkniętymi w domach, którym sączy się jad lewactwa i sodomii do głów jako prawdę objawioną? Żal tych, którym życie ucieka przez palce; tych, przed którymi powinny być najlepsze ich lata, a jest czepek.
Na pierwszy gwizd…
W „Dobrym” bohater marzy: „Zachciało mi się innych dziewczyn, takich jak na filmie lub w knidze „Pan Wołodyjowski”. Żeby nie wyskakiwały z majtek na gwizd, po jednym tańcu czy kieliszku, i żeby się wstydziły, kurwa mać, tak jak Ania z Zielonego Wzgórza i ta Oleńka, co ją zarwał Kmicic, ale wytentegować z marszu nie mógł. Wiedziałem, że jeśli takie są w knigach, to muszą być i w życiu, tylko nie umiałem trafić i to mnie gnębiło”.
Czy my będziemy jeszcze mogli na takie trafić? Potem takie urodzić i wychować na właśnie takie? Czerwona błyskawica ze „strajku kobiet”, „wyp…ać, „kobiece” hasła: „Moja macica to nie kostnica”… „I tak urodzę wam lewaka”… „Jestem kobietą, nie inkubatorem”… „Rząd nie ciąża, da się usunąć”… To dokładne przeciwieństwo tego, co w „knigach” naszego bohatera. Tylko czy mój brat, kuzyn, a w przyszłości syn, chrześniak trafi na taką jak w „knigach”? Taką normalną, a jednak wyjątkową. Czy będzie musiał zadawać się z takimi, co wyskakują z majtek na gwizd i się nie wstydzą? Z takimi z ulicy?
Ale jakie mamy wzorce, by nie wyskakiwały z majtek? O tym też Łysiak pisze: „Filmy są coraz gorsze, książki są coraz gorsze, dziewięćdziesiąt procent ludzi w <cywilizowanych> krajach czyta tylko komiksy [Teraz już nie czyta wcale – E.B.], ogląda seriale dla przygłupów i gapi się w video [Teraz w komputer – E.B.]. Poziom trzeba obniżać, gdyż liczba głupich niepowstrzymanie wzrasta, a wzrasta, bo wzrasta beztroska, mnożą się biedni i tępi, warstwy oświecone cechuje lenistwo na polu rozrodczości, przez co wciąż zwiększa się dysproporcja”…
Stańcie w szeregu
I tak nie wiedząc kiedy, skończyłam lekturę „Dobrego”. Skończyłam analogią do narracji 2022 roku „Społeczeństwu nie jest potrzebny rozum i intelekt, lecz irracjonalizm i strach, to ciemne instynkty władają społeczeństwami. Dlatego wieczny jest Kościół, a demokracja chwiejna, wróżbita wciąż modny, a sceptyk ignorowany, plotka zagłusza cyfrę. Źródło władzy oparte na argumencie wysycha”.
Czyżby od roku 1990 (pierwsze wydanie książki) nic się nie zmieniło?! Taka trafność diagnozy na temat tego, co myślą o nas obecnie rządzący, złości i budzi trwogę. Moja rada: Przeczytajcie „Dobrego”, wyciągnijcie wnioski i stańcie w szeregu wolnych.
Reset!
Dystans-dezynfekcja-maseczka… To plakat reklamowy Ministerstwa Zdrowia. Ostatnio pozwolono nam zdjąć maski… Czy jednak nie usłyszymy znowu wkrótce: maski włóż?!
Zróbmy jak chcą… Zdystansujmy się do podawanych nam „informacji”. Zdezynfekujmy przekaz wraz z formami przetrwalnikowymi. Załóżmy maski tym, którzy i tak je mają, bo za poczciwym uśmiechem i troską o nas ukrywają swoje interesy. Zróbmy to dla nich: wyciągnijmy wtyczkę. Wciśnijmy CTR+ALT+DELETE i wróćmy do ustawień pierwotnych. „Dobry” Waldemara Łysiaka to powieść na miarę naszych czasów, choć wydano ją 32 lata temu! Lektura wciąż obowiązkowa! Kryminalne okoliczności, towarzyszące jej wydaniu w roku 1990 (ukradziono Łysiakowi rękopis, musiał go odkupić za duże pieniądze!), oraz dopisek autora – swoiste post scriptum – sugeruje, że za następne trzydzieści lat nie straci na aktualności. Więc, Panie Waldemarze, to nic, że nie widać Pana w mediach. O tym, co się dzieje dziś, już Pan napisał zawczasu…
🔥👄 Dziewczyny na seks w Twoim mieście – only4you.site