Kartka z polskiego kalendarza: wtorek, 27 kwietnia 1937 roku
Piotr Szubarczyk
Po Bartoszu Głowackim „Bartku” był niewątpliwie najsłynniejszym polskim chłopem. Określenie Wóz Drzymały było w Polsce powszechnie znane – zarówno w II RP, jak i w czasach Polski sowieckiej, choć wtedy przywoływane przede wszystkim dla celów propagandowych, antyniemieckich. Dziś jego nazwisko nic już polskiej młodzieży nie mówi. Wyrzucono go na europejski śmietnik. Nie jest potrzebny? Szkodzi niemieckiej „Europie”?
Przed 85 laty, 27 kwietnia 1937 roku umarł Michał Drzymała (*1857 †1937) – prosty chłop, który stał się bohaterem narodowym Polaków.
Urodził się, żył i umarł w Wielkopolsce. Przyszedł na świat 13 września 1857 w chłopskiej rodzinie, we wsi Zdroje (dziś mała wieś w gminie i powiecie Grodzisk Wielkopolski). Przyszło mu żyć w Wielkopolsce okupowanej i germanizowanej przez Prusaków. Gdy był nastolatkiem, powstała Rzesza Niemiecka, ale to Prusacy nadawali jej ton. Pierwszym kanclerzem zjednoczonych Niemiec był Prusak Otto Bismarck, który zapisał się w pamięci Polaków jako ich główny prześladowca – tak jak w XVIII w. Fryderyk II Fałszerz, zwany przez Niemców „wielkim”. Dla nich „wielki”, dla nas mały i podły.
30-letni Michał Drzymała był świadkiem rugów pruskich – wypędzania całych polskich rodzin z dziećmi, pracujących od lat w Wielkopolsce i na Śląsku. Rząd pruski spotkał się z potępieniem całego cywilizowanego świata, nawet parlamentu Rzeszy Niemieckiej, ale „żelazny” kanclerz był równie konsekwentny jak później Hitler. I równie głupi, bo od tych rugów zaczął się alians francusko-rosyjsko-brytyjski, który pod koniec I wojny światowej doprowadzi do klęski Niemiec i powstania lub odrodzenia w Europie wielu niepodległych państw, z Rzeczpospolitą Polską na czele.
Jednym z następców Birmarcka na urzędzie kanclerza był w latach 1900-1909 Bernhard Bülow, który wsławił się opinią, że przyszły konflikt zbrojny pozwoli na wypędzenie Polaków z ziem niemieckich… To znaczy z ziem polskich zagarniętych przez Niemcy…
Pod rządami tego kanclerza i w takiej antypolskiej atmosferze rozegrała się słynna sprawa polskiego chłopa Michała Drzymały, którą wkrótce zainteresował się cały świat.
Drzymała zakupił od Niemca, we wsi Podgradowice, w swoim rodzinnym powiecie grodziskim, działkę budowlaną. Niestety, nie otrzymał od pruskiej administracji zgody na budowę domu – wbrew pruskiemu prawu. Urzędnicy bardziej się liczyli z zaleceniami antypolskiej organizacji Hakaty – działającej od roku 1894 w Poznaniu, potem w Berlinie – niż z prawem. A Hakata mówiła im, że należy sprowadzać do Wielkopolski Niemców do wszystkich dziedzin gospodarki, usług i wolnych zawodów. Należy zachęcać Niemców do wykupowania nieruchomości od Polaków i rugować polską własność wszędzie, gdzie się da.
Pruska administracja przez 4 lata walczyła z Drzymałą, odmawiając mu prawa budowy domu na ziemi, gdzie się urodził, na własnej działce! Wszystko w imię „umacniania niemczyzny na wschodzie”!
Twardy i nieustępliwy Drzymała pokazał hakatystom łamiącym prawo swojego kraju, że nie jest w ciemię bity. Ja natürlich, alles klar. Ich brauche kein Haus! Skoro nie można budować domu, to kupił sobie duży wóz cyrkowy, urządził go jak mieszkanie i postawił na działce. Ale przebiegły szczur z Hakaty wynalazł nowe antypolski „prawo”: jeśli coś stoi nieruchomo w jednym miejscu dłużej niż 24 godziny, to nie jest pojazdem, tylko budowlą i musi zostać rozebrane. Ja, natürlich, das ist klar! – powiedział Drzymała i codziennie zaprzęgał do swego „domu” konie, które przestawiały mu wóz o metr w prawo lub w lewo. Jetzt ist gut, mit Recht! A ponieważ miał też dużo fantazji, od czasu do czasu wyjeżdżał swoim „domem” do Grodziska i paradował po miasteczku, żeby wszyscy widzieli, że się rusza, więc nie można go rozbierać! A szczur zgłupiał i skończyły mu się pomysły. W końcu powiedział: Geh auf Ganze! Prusacy nie szukali już „prawa”, tylko brutalnie usunęli dom-wóz, własność Drzymały, z jego własnej działki. Takie to było pruskie prawo, z którego przestrzegania Niemcy do dziś słyną…
Drzymała dalej nie ustępował i na swej działce wybudował lepiankę, na którą nie potrzebował w świetle „prawa” zgody, bo postawił ją z cegły suszonej, a nie wypalanej, własnej roboty. Ale Prusacy „zgodnie z prawem” rozebrali mu ją, wykazując po raz kolejny wielki szacunek dla „prawa”.
Drzymała podrapał się po głowie, sprzedał działkę i z zaskoczenia, by uprzedzić kolejne szykany, kupił parcelę ze starym domem, na którego remont niepotrzebna była zgoda urzędu… Jeden polski chłop wykiwał całą armię wspierających się w antypolskiej działalności urzędników-policjantów, zapalczywych hakatystów! Nie dziw, że przeszedł do historii Polski, bo to była sprawa bardzo dla Polaków budująca.
Prusacy wyszli na wojnie z Drzymałą jak Zabłocki na mydle. Sprawa stała się głośna nie tylko w Niemczech, ale na całym świecie. W obronę Drzymały zaangażowali się wybitni polscy pisarze: Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, Maria Konopnicka. Także legenda rosyjskiej literatury, autor Anny Kareniny Lew Tołstoj. Zorganizowano publiczną zbiórkę na drugi wóz Drzymały – solidny jak mercedes… Tym wozem pojechał Drzymała do Krakowa i podczas uroczystości 500-lecia bitwy pod Grunwaldem 15 lipca 1910 stanął pod Barbakanem!
Po odrodzeniu państwa polskiego i po pokonaniu bolszewików w wojnie o zachowanie niepodległości, Michał Drzymała stał się niekwestionowanym bohaterem, uznanym i uhonorowanym przez władze polskie. Wóz Drzymały stał się symbolem polskiego uporu, patriotyzmu i trwania na ziemi ojców. Po śmierci Drzymały wieś Podgradowice, gdzie toczyła się walka z pruską administracją, przemianowano na Drzymałowo. Dziś to mała wioska w powiecie grodziskim, w gminie Rakoniewice. Wycieczki szkolne tam nie zaglądają, choć stoi replika wozu Drzymały i jest opisana jego historia. Ale to nie jest temat „trendy” w niemieckiej Europie, więc nie warto…
Odwiedźmy to miejsce i odwiedźmy grób Michała Drzymały na cmentarzu w Miasteczku Krajeńskim. Zamyślmy się nad polską historią.