Pozostaje tylko poczekać na apel Tuska o międzynarodową kontrolę wyborów w Polsce. Tylko niech nie zapomni kupić kontrolerom pampersów – będą musieli przecież siedzieć cały dzień na komisjami wyborczymi.
Donald Tusk odzyskał mowę po zeznaniach Marcina W. o reklamówce pełnej euro. Przestał się domagać powołania sejmowej komisji śledczej i zajął się wyborami. Przeszłymi i przyszłymi. Co do tych przeszłych, ogłosił, że nie były uczciwe, bo gdyby były uczciwe, to wygrałby je Rafał Trzaskowski. W ten sposób oznajmił, że wybory, w których nie wygrywa jego ugrupowanie/kandydat są nie tylko niedemokratyczne ale i nie uczciwe. Towarzysz Jasiński z serialu „Dom” byłby z Tuska i jego wywodów dumny.
Co do przyszłych wyborów, wyraził obawę, że też będą nieuczciwe, stąd ważna jest ich kontrola. – Niestety sfałszowanie wyborów, jeśli tam będzie zdeterminowany pisior, a ktoś pójdzie sobie na obiad, to to jest minuta, żeby unieważnić dziesiątki głosów, bo się dostawia krzyżyk dodatkowy i głos jest nieważny i oni naprawdę mają nieźle to opanowane – ogłosił. „Pisor”. Oto „kultura polityczna” Platformy w pełnej krasie. I to mówi facet, który na jednym oddechu jest w stanie zarzucić PiS mowę nienawiści i jednocześnie gość, za rządów którego serwery Państwowej Komisji Wyborczej znajdowały się w Rosji, a w czasie wyborów samorządowych rzeczona Komisja nijak nie mogła policzyć głosów. Wybory wygrał koalicjant Platformy, czyli PSL, albowiem, jak powszechnie wiadomo w dużych ośrodkach miejskich zawsze wygrywa marginalna „partia chłopska”, która przegrywa na wsiach.
Tusk oczywiście wie, że przegrywa, więc świadomie nakręca atmosferę nienawiści i wątpliwości. Po klęsce będzie jak znalazł do żalenia się na brukselskich salonach. Zwłaszcza, że Tusk, było nie było – lider opozycji w Polsce – stwierdził wprost: – W Polsce są jeszcze wolne wybory, ale nie ma uczciwych wyborów. To oświadczenie można uznać za skierowane nie tyle do garstki jego wyborców, co do jego przyjaciół w Komisji Europejskiej. Pozostaje tylko poczekać na jego rozpaczliwe apele o międzynarodową kontrolę wyborów w Polsce. Tylko niech nie zapomni kupić kontrolerom pampersów – będą musieli przecież siedzieć cały dzień na komisjami wyborczymi. Co będzie, jak takiemu kontrolerowi zachce się sikać? Albo jeszcze gorzej? Pójdzie do toalety, a tu hyc – jakiś pisior dosypie głosów, albo przy ich liczeniu nastawia krzyżyków na głosach na Donalda i je unieważni? Pampersy to w tej sytuacji absolutna konieczność. Współczuć tylko należy normalnym ludziom, którzy będą musieli obok tych „stróżów wyborczych” Tuska siedzieć. Platforma Obywatelska – Pampersy Obowiązkowe. To by się nawet zgadzało.
Tak. Tow. DT, ksywka Bruxelczyk, z komunistycznej i niemieckiej UE Niemiec (vide von der Liar, Market, rodem ze Stasi i DDR), zrobi wszystko to, aby wygrać, zwyciężyć i osiągnąć sukces… oczywiście na koszt cudzy, polskiego naiwnego i łatwowiernego podatnika (i wyborcy). Z pieniędzy innych, bo własnych ani on, ani jego kumple nie mają; jadą na koszt Polaków od lat, wielu, bardzo wielu, zbyt wielu.
Niestety.
Kiedy polskie otrzeźwienie, czy choćby refleksja?!
Rodacy…