Do czego prowadzi lewackie szaleństwo i przymus korzystania z samochodów elektrycznych lub transportu zbiorowego zamiast samochodów spalinowych, pokazuje przykład Belgii. Statystki nie kłamią – bogatych Belgów nie stać na kupno samochodów.
Od jakiegoś czasu mamy zachwycać się holenderskimi czy belgijskimi rozwiązaniami – promenadami, ścieżkami rowerowymi i spacerowymi zamiast ulic i rowerami zamiast samochodów. Prawda jest taka, że mieszkańcy tych państw wcale nie wybierają rowerów, ich po prostu nie stać na samochody.
Staczająca się Belgia
Do czego prowadzi lewackie szaleństwo i przymus korzystania z samochodów elektrycznych lub transportu zbiorowego zamiast samochodów spalinowych, pokazuje przykład Belgii. Tamtejszy rząd cieszy się 46 proc. nowych samochodów zarejestrowanych w ubiegłym roku w tym kraju to pojazdy hybrydowe i elektryczne. W liczbach wygląda to tak: w 2022 roku w Belgii zarejestrowano 374 tys. samochodów osobowych, z czego prawie połowa to były elektryki i hybrydy. Warto w tym miejscu wskazać, że w roku 2019 zarejestrowano 557 tys. nowych aut. Spadek zaczął się od pandemii. W krytycznym 2020 roku zarejestrowano 439 tys. pojazdów, ale już w 2021 roku, kiedy rozpoczął się Wielki Reset już tylko 392 tys. W 2022 roku – jeszcze mniej.
Bieda
W dodatku w bogatej Belgii elektryki kupują przedsiębiorstwa. Nie klienci indywidualni, tylko zamożne firmy. Przeciętnych Belgów, z ich wysokimi dochodami już nie stać na zakup elektryków, a wiele wskazuje, że będzie tylko gorzej.
Aż 71 proc. elektrycznych samochodów, zarejestrowanych w 2022 roku, zostało zakupionych przed przedsiębiorstwa, głównie dlatego, że firmy są objęte licznymi i korzystnymi ulgami na zakup takich samochodów. Klienci indywidualni o ulgach mogą zapomnieć – im ma wystarczyć propaganda o ratowaniu takim zakupem planety. Oczywiście, o kosztach produkcji elektryków i zatruciu środowiska związanym z wydobywaniem litu, niezbędnego do akumulatorów, braku stacji ładowania i słabej wydajności takich samochodów, nikt nie mówi.
Cel tego jest jasny, i zieloni zamordyści wcale tego nie ukrywają – ludzie mają przenieść się do „miast piętnastominutowych”, czyli takich, gdzie wszędzie dotrą poruszając się rowerem w obrębie 15 minut drogi od domu. Dalsze podróże będą mogli odbywać transportem zbiorowym lub wynajętymi samochodami. Zasada „nie będziesz mieć nic i będziesz szczęśliwy” jest coraz skuteczniej wcielana w życie.
źródło: PCH24
. . . bolszewizmu brukselskiego ciąg dalszy
Narody jak te barany godzą się na wszystko. Nie mogę tego pojąć co dzieje , żadnej reakcji, żadnego sprzeciwu nie ma. Przyjdzie czas opamiętania ale może być za póżno. Żło w zarodku należy tępić.