To, co robi w Sejmie rotacyjny marszałek Hołownia przestaje być zabawne. Pan rotacyjny swoim zachowaniem coraz bardziej dryfuje w stronę Palikota i tylko patrzeć, kiedy na obrady Sejmu przydźwiga świński łeb.
Szósty grudnia. Pierwsze posiedzenie Sejmu RP X kadencji. W stronę mównicy zmierza poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk. Rotacyjny marszałek Hołownia: – Jakie gorące okrzyki w stronę pana posła: – Dawaj Zbychu. dawaj!
Poseł Kuźmiuk zaapelował o przerwę w obradach, zwołanie Konwentu Seniorów i uzupełnienie porządku obrad o ustawę dotyczącą wakacji kredytowych. – Panie Marszałku, pan zdecydował, że pierwsze czytanie obydwu projektów ustaw odbędzie się na posiedzeniu Komisji Finansów Publicznych. Rzeczywiście, pan przewodniczący zaplanował takie posiedzenie, ale wczoraj z niejasnych powodów je odwołał i nie poinformował posłów, kiedy się odbędzie. (…) Można więc odnieść wrażenie, że po zapewnieniu pana marszałka o likwidacji zamrażarki w pańskim gabinecie, taka zamrażarka pojawiła się u przewodniczących komisji sejmowych. Taka sytuacja jest niedopuszczalna, panie marszałku. – mówił Kuźmiuk, ignorując uwagę Hołowni. I przypominając rotacyjnemu i jego koleżkom, że projekt Polski 2050 dotyczy jedynie 50-60 tys. gospodarstw domowych, a więc bardzo niewielkiej liczby, w dodatku raczej nie gospodarstw domowych ludzi młodych.
Najwyraźniej rotacyjny, który przed kampanią prezydencką przeszedł stosowne szkolenia, postanowił skorzystać z nabytej na nich wiedzy i wyprowadzić uderzenie wyprzedzające, zanim Zbigniew Kuźmiuk uświadomi wielkiej widowni Hołowni, jak jest “przerabiana” przez rotacyjnego i jego koleżków. Hołownia pozostał na poziomie kampanii wyborczej, kiedy pierwszym celem jest wyprowadzenie przeciwnika z równowagi na oczach wszystkich (Kwaśniewski) lub poza nimi (Tusk). Dlatego wciąż zachowuje się jak stronniczy konferansjer konkursu, kpiący z jego uczestników, których uważa za gorszych od siebie i zakumplowany z jury, w tym przypadku – sejmową większością. On nawet nie udaje obiektywizmu.
I tak to wygląda – z jednej strony próba merytorycznej dyskusji, z drugiej, można odnieść wrażenie – gówniarzeria ubawiona tym, że może sobie z politycznych przeciwników drwić, a konferansjer nie tylko tej politycznej gówniarzerii nie przywoła do porządku, ale jeszcze ochoczo stanie na jej czele. Byle tylko podbić oglądalność. Tyle tylko, że Sejm Rzeczypospolitej Polskiej to nie show amerykańskiej stacji umoczonej w interesy z Rosją. Rotacyjny Hołownia wkroczył na drogę “świeżości w polityce”, wytyczoną przez Palikota i odważnie kroczy w stronę chamstwa i prostactwa, bo trudno inaczej ocenić jego słowa wobec posła reprezentującego 8 milionów Polaków. Do Tuska też tak powie? A jak któryś z jego kolegów zaproponuje, żeby go inny poseł w d… pocałował, to Hołownia też to powtórzy? Oglądalność na pewno by miał. Może nawet wystarczającą na złoty przycisk od YouTube’a.
Oczywiście gwiazdki wspomnianej stacji, intelektualnie pozostające na poziomie produkowanych przez nią programów z cyklu “każdy z każdym pod palmami i nad basenami”, będą się konferansjerem zachwycać. Polacy, poza gimbazą, której imponuje “odwaga” puszczania bąków w pokoju nauczycielskim, już niekoniecznie. Obrady Sejmu prowadzone przez Hołownię coraz bardziej przypominają prostacki kabareton z publiką rechoczącą z prymitywnych dowcipów. Otóż Panie Rotacyjny Marszałku – nie o to chodzi.
