INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

10:24 | czwartek | 21.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Promocja zbrodni i obrzydliwości

Czas czytania: 5 min.

Kartka z kalendarza polskiego

21 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

Ceremonia otwarcia Igrzysk XXXIII Olimpiady okazała się ceremoniowaniem genderowej orgii połączonej z napluciem w twarz chrześcijanom z całego świata.

Miało być spektakularnie. Było obrzydliwie. Symbole Igrzysk Olimpijskich w Paryżu to: naplucie w twarz chrześcijanom, flaga olimpijska wciągnięta na maszt do góry nogami (“skrojenie” kibicom przeciwnej drużyny piłkarskiej ich flagi i wywieszenie jej na meczu do góry nogami to największa możliwa obelga) i “widowisko” wyglądające jak połączenie elgiebetowskiej orgii seksualnej i satanistyczno-masońską wizją świata.

- reklama -

Z całej ceremonii najbardziej zostanie zapamiętana profanacja Ostatniej Wieczerzy – starannie przemyślana i zaplanowana w najdrobniejszym szczególe tak, by najmocniej uderzyć chrześcijan w ogólności, a katolików w szczególności. Za stołem zamiast Jezusa świat zobaczył tłustą didżęjkę udającą Maryję – z “nimbem” i wbitym w niego siedmioma drutami. Te siedem drutów to szyderstwo z siedmiu boleści Maryi, jakich doznała w Wielki Piątek, a w ikonografii przedstawianych jako siedem mieczy wbitych w serce Maryi. Didżejkę otaczali półnadzy transwestyci i drag queen parodiujący Apostołów ze słynnego fresku Leonarda da Vinici. Wśród nich było dziecko, co wręcz ocierało się o promocję pedofilii. To nie koniec, bo na stole pojawiło się też “danie główne” – tłusty, goły facet, pomalowany na niebiesko wyobrażający Dionizosa, pogańskiego boga pijaństwa, ćpania i orgii seksualnych.

Tłusta parodia Maryi i goły, pomalowany na niebiesko bożek jako baranek paschalny w otoczeniu drag queen, transwestytów i gejów – oto “szacunek” Francji dla chrześcijan.

To była kulminacja, bo cała impreza od początku sprawiała wrażenie promocji ideologii LGBT, czego dowodem “pokaz mody” na moście, który bynajmniej nie odtwarzał francuskiego wpływu na modę ale był paradą już nawet nie gejów, ale transwestytów i drag queen wypinających wiadomo co, pomiędzy którymi pojawiało się… dziecko (to samo, co na parodii Ostatniej Wieczerzy). A jak już pojawiła się Francuzka, to tylko po to, żeby… uprawiać seks zbiorowy z dwoma facetami (czyżby normalizacja wydarzeń z francuskich ulic?). A może Francuzi chcieli się przypodobać holenderskiemu gwałcicielowi i pedofilowi z wyrokiem, który bierze udział w imprezie promującej sport, przyjaźń i pokój?

Ani wcześniej, ani później nie było lepiej. Wielką Rewolucję Francuską pokazano pod dawnym paryskim więzieniem, a wyobraziła ją… Maria Antonina trzymająca w ręku ociekającą krwią własną głowę i śpiewająca rewolucyjną piosenkę. Potem więzienie, dzięki efektom pirotechnicznym, “spłynęło krwią”, czemu akompaniowała francuska heavy metolowa grupa Gojira. Bo przecież ścinanie ludziom głów jest takie humanitarne, pokojowe i zgodne z ideą olimpizmu.

- reklama -

Co było jeszcze? “Imagine” – słynny utwór Johna Lennona, będący jak stwierdził sam autor – promocją komunizmu. Piosenka o świecie bez Nieba i bez piekła pod nami, o świecie bez państw, bez narodów, bez własności, w którym ludzie żyją bez przyszłości. Komunistyczno-masoński hymn stworzony przez przedstawiciela kawiorowej lewicy, który nie miał najmniejszego zamiaru się do niego stosować (mieszkający w jednym z najdroższych apartamentowców w Nowym Jorku Lennon był zapalonym kolekcjonerem sztuki czy takich dóbr jak naturalne futra, a wartość jego majątku jest szacowna na 800 mln USD). “Imagine” zostało wyśpiewane na ogarniętej płomieniami czarnej wyspie wyglądającej jak wycinek piekła ociekający topiącą się smołą.

Był jeszcze – jeździec Apokalipsy (a może jeźdżczyni?) na stalowym szkielecie konia galopujący Sekwaną. Jego “umaszczenie” i sposób pokazania wskazywać może na czwartego jeźdźca – śmierć. “I widziałem, a oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było Śmierć, a Otchłań mu towarzyszyła; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez zwierzęta ziemskie” – co biorąc pod uwagę wcześniejszą prezentację by się nawet zgadzało – przedstawiony w profanacji Ostatniej Wieczerzy świat może czekać już tylko śmierć. Znamienne jest to, że jeździec nie miał twarzy – niczym diabelski Sauron z trylogii Tolkiena “Władca Pierścieni” (też ciekawe, że znicz olimpijski miał właśnie formę okręgu podczepionego do balonu).

Jeździec z przyczepioną do pleców olimpijską flagą dotarł pod wieżę Eiffla, gdzie przesiadł się na prawdziwego konia i dowiózł flagę pod maszt, przy którym elementem dekoracyjnym był złoty byk z olbrzymim łbem i towarzyszący mu złoty kozioł, po czym przekazał flagę nie sportowcom, nie dzieciom, tylko czwórce żołnierzy francuskiej armii, oczywiście dobranych zgodnie z polityczną poprawnością, którzy wciągnęli ją na maszt… do góry nogami. W tym przypadku ulewa okazała się sprzymierzeńcem Francuzów, bo flaga nie miała szansy załopotać na wietrze.

- reklama -

Co jeszcze pozostanie z tej ceremonii? Snoop Dogg – amerykański raper znany z zamiłowania do tzw. jarania zioła, niosący olimpijską pochodnię, symbolizującą uprawianie sportu, co ćpaniem nie ma nic wspólnego. Wygwizdany Macron i reprezentacja Izraela. Puste trybuny pod Wieżą Eiffla i na bulwarach. Sportowcy niosący co chwilę przygasający znicz przez wymarłe, zalane strugami wody miasto.

Oto współczesna Francja – tłusta, odrażająca, nurzająca się w rozpuście i z tego dumna. Francji, dawnej Francji – symbolu elegancji kobiet i dobrych manier mężczyzn, miejsca, gdzie kwitła nauka i rozwijała się sztuka, już nie ma. To, co zostało – zginie.Jak to powiedział Stefan Kisielewski: „Pocieszam się tylko, że ta stara k…a Francja odcierpi jeszcze za naszą krzywdę, zawsze nas zdradzała i sprzedawała!”. Tylko ona sama nie widzi, że napis “mene, mene, tekel, ufarsin” już nad jej głową się pojawił.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Mega MAGA! Czyli słynne „fight, fight, fight!”

Agenda Kamali Harris była głównie ideologiczna, przesycona rozmaitymi „wokistowskimi” miazmatami, natomiast agenda Trumpa była praktyczna, odwołująca się do codziennych...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx