17 grudnia 1970
Od 14 grudnia pracownicy zakładów na Wybrzeżu w proteście przeciwko drastycznym podwyżkom, podjęli strajk. 17 grudnia władze zdecydowały się wykorzystać wojsko. W wyniku starć wiele osób po obu stronach zostało poszkodowanych.
Rano, na przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia, oddziały Milicji Obywatelskiej i wojska ostrzelały tłum pracowników Stoczni im. Komuny Paryskiej, którzy odpowiadając na apele władz, zdecydowali się podjąć pracę. Według ustaleń prokuratury śmierć poniosło 10 osób. W tej sytuacji robotnicy na nowo zastrajkowali. W centrum Gdyni uformowano pochód z biało-czerwonymi flagami, który ruszył ulicami 10 Lutego i Marchlewskiego w kierunku przystanku Gdynia-Stocznia, gdzie starł się z wojskiem. Pochód zebrał się ponownie na ul. Czerwonych Kosynierów i ruszył do centrum Gdyni. Na czele pochodu niesiono na drzwiach ciało zabitego młodego mężczyzny (Zbyszka Godlewskiego), za nim niesiono pomazane krwią narodowe flagi. Pochód ten doszedł do urzędu miejskiego przy ulicy Świętojańskiej, gdzie doszło do kolejnych starć. W tym pochodzie wzięli udział przedstawiciele wszystkich zawodów i grup społecznych. Na ulicach Słupska i Elbląga trwały demonstracje.
W Szczecinie do strajkujących dołączyli pracownicy Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego, którzy opuściwszy teren zakładu pracy przeszli do centrum. Spotkanie nastąpiło przed niechronionym budynkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Ok. 10-tysięczny tłum nie doczekawszy się na spotkanie z I sekretarzem Antonim Walaszkiem wdarł się do wnętrza demolując je i podpalając. Następnie protestujący robotnicy sprowokowani próbą rozproszenia zgromadzenia ruszyli w pogoń za oddziałem ZOMO spiesznie wycofującym się w kierunku gmachu Komendy Wojewódzkiej MO nieopodal. Obiekt KW MO także został zaatakowany kamieniami i podjęto próbę jego podpalenia wraz z zabarykadowanymi we wnętrzu milicjantami. Wówczas milicja i wojsko otworzyło do tłumu ogień. Kres zamieszkom w tym rejonie miasta położyły serie z broni maszynowej czołgów 12 Dywizji Zmechanizowanej. Tłum rozproszył się a wydarzenia były kontynuowane do późnych godzin wieczornych, m.in. zaatakowano prokuraturę i więzienie oraz demolowano sklepy. Tego dnia w Szczecinie poległo 13 osób, w tym przypadkowe ofiary nieuczestniczące w proteście.
Jednocześnie służby publiczne zaczęły stopniowo tłumić strajki i demonstracje na Wybrzeżu.
Następnego dnia stocznia w Szczecinie została otoczona przez wojsko. Pomimo ogłoszenia strajku okupacyjnego, pod Stocznią z rąk “służb” zginęły kolejne dwie osoby. W Elblągu zdecydowano się na użycie siły, co zaowocowało starciami z demonstrantami. Do miast północnej Polski przyłączyły się Białystok, Nysa, Oświęcim, Warszawa i Wrocław, gdzie zorganizowano nowe strajki. Miały one mniejszą skalę i były krótkotrwałe, w przeciwieństwie do tych z Gdańska, Gdyni czy Szczecina. W sobotę 19 grudnia trwał już tylko strajk w Szczecinie (przywódcą był Mieczysław Dopierała), który dobiegł końca 22 grudnia. Stocznie i porty Gdańska i Gdyni nie pracowały. We wszystkich objętych zamieszkami miastach Wybrzeża obowiązywały stan wyjątkowy i godzina milicyjna.
W wyniku represji w grudniu 1970 zostało zabitych 41 osób: 1 w Elblągu, 6 w Gdańsku, 16 w Szczecinie i 18 w Gdyni. Ranne zostały 1164 osoby. Zatrzymano przeszło 3 tysiące osób. To bilans oficjalny, ale ten prawdziwy jest wciąż nieznany.

