Jak poinformowało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, sekretarz stanu Szymon Szynkowski vel Sęk wezwał dziś chargé d’affaires Niemiec w związku z “związku z sekwencją artykułów w niemieckich mediach“ dotyczących polskich wyborów prezydenckich.
Zdaniem polskiego urzędnika ukazujące się za Odrą publikacje „operują manipulacjami” i „rodzą podejrzenia o chęć wpłynięcia na dem. proces wyborczy”, budzą wreszcie “zdecydowany sprzeciw”.
– Niszczący wpływ takich publikacji na relacje PL-DE winien być przedmiotem wspólnej troski – napisał na Twitterze Szymon Szynkowski vel Sęk.
Początek dyplomatycznemu zamieszaniu dał materiał dziennika „Fakt” o ułaskawieniu przez Andrzeja Dudę mężczyzny skazanego za pedofilię. Kancelaria prezydenta nie bez racji tłumaczyła, że artykuł jest całkowicie niewiarygodny. Samą publikację prezydent nazwał „oszczerstwem” i „podłością”.
Na marginesie całej sprawy okazało się, że w Warszawie nie ma urzędującego ambasadora Republiki Federalnej. Sprawujący dotychczas tę funkcję Rolf Nikel zakończył swoją misję 30 czerwca. Polska natomiast zwleka z wydaniem agrément (czyli zgody na przyjęcie określonej osoby w charakterze szefa misji dyplomatycznej) dla Arndta Freytaga von Loringhovena.
W dyplomacji zwłoka związana z wydaniem agrément związana jest bądź z zastrzeżeniami wobec nowego ambasadora, bądź też oznacza ochłodzenie stosunków dwustronnych i traktowana jest jako akt nieprzyjazny.
Źródło: Rzeczpospolita