INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

07:46 | piątek | 22.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Najodważniejszy człowiek II wojny światowej

Czas czytania: 5 min.

Kartka z kalendarza polskiego

22 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

Poniedziałek 25 maja 1948 r.

Był jednym z najodważniejszych ludzi II wojny światowej. Dobrowolnie wszedł do niemieckiego piekła, przekazał światu, co się tam dzieje. Nigdy się nie poddał. Komuniści go zabili. Nigdy nie zdradzili, gdzie pochowali.

- reklama -

Jego życiorysem można by obdzielić kilka osób i każda zostałaby bohaterem. Jego życie to więcej niż gotowy scenariusz na film, jakiego nie wymyśliłby obdarzony największą fantazją scenarzysta z Hollywood. Rotmistrz, a właściwie od 2013 r. – już pułkownik Witold Pilecki.

Młodość

Urodził się 13 maja 1901 r. w rodzinie o patriotycznych tradycjach. Wychował w Wilnie. Od wczesnej młodości miał iście ułańską fantazję –  miał 17 lat, gdy wraz ze swoją harcerską drużyną… na magazyny wojskowe pod Orłem, zaopatrując się w niezbędne mundury i broń celem przebicia się do I Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego. Plan się nie powiódł ale Pilecki oraz kilku jego kolegów przedostało się do odradzającej się Polski. W latach 1918-1921 służył w Wojsku Polskim walcząc w wojnie polsko-bolszewickiej. Dopiero po jej zakończeniu, w 1921 r. zdał maturę. Rozpoczął studia rolnicze i na Akademii Sztuk Pięknych, ale przerwał naukę na tej uczelni. Odzyskał rodzinny majątek, położony niedaleko Lidy, ożenił się, na świat przyszły jego dzieci – syn Andrzej i córka Zofia. A potem w jego spokojne życie weszła wojna.

- reklama -

Jedyny taki bohater

Zmobilizowany w 1939 r. wziął udział w kampanii wrześniowej. Po jej upadku przedostał się do Warszawy i rozpoczął działalność w konspiracji – w Tajnej Armii Polskiej, która na przełomie 1941 i 1942 r. połączyła się z ZWZ. W 1940 r. nazwa Auschwitz niewiele Polakom mówiła. Wiedzieli, że Niemcy w dawnych koszarach w Oświęcimiu założyli obóz koncentracyjny, ale nie wiedzieli, co to oznacza. Witold Pilecki postanowił dać się aresztować Niemcom, by w ten sposób dostać się do obozu i sprawdzić, co się tam dzieje. Otrzymał rozkaz od komendanta Roweckiego „Grota” i z fałszywymi dokumentami na nazwisko Tomasz Serafiński 19 września 1940 r. celowo wszedł w łapankę. Już w nocy z 20 na 21 września 1940 r. został przywieziony do Auschwitz. Niemcy, nigdy nie zorientowali się, kogo mają. A Pilecki w tym piekle na ziemi zorganizował ruch oporu. Związek Organizacji Wojskowej nigdy nie został przez Niemców wykryty, chociaż jego członkowie zorganizowali nawet i słuchali… radia. Związek przekazywał też wiadomości na zewnątrz obozu, a Pilecki opracowywał raport o przeprowadzanym przez Niemców ludobójstwie. Zagrożony przewiezieniem do innego obozu, w nocy z 26 na 27  kwietnia 1943 r. Pilecki oraz dwóch jego kolegów uciekło z obozu. Pilecki wrócił do Warszawy i do konspiracji. Walczył w Powstaniu Warszawskim, a dowodzona przez niego „Reduta Witolda”, położona w rejonie Placu Starynkiewicza, pozostała niezdobyta przez całe Powstanie.

Walka bez końca

- reklama -

Po Powstaniu przebywał w obozie jenieckim, wyzwolonym w maju 1945 r. Wrócił do Warszawy w grudniu 1945 r. i ponownie podjął działalność w działaniu, tym razem antykomunistycznym. Stworzona przez niego siatka gromadziła informacje o powojennej sytuacji politycznej w Polsce, kontaktowała się z partyzanckimi oddziałami leśnymi. Pilecki wciąż gromadził materiały o Auschwitz i spisywał swoje wspomnienia z pobytu w obozie. Bezpieka szybko wpadła na jego ślad. W 1946 r. otrzymał rozkaz opuszczenia kraju. Nie wykonał go – nie miał zastępcy ani następcy. Także żona nie chciała ryzykować ucieczki za granicę z małymi dziećmi, a Witold nie chciał opuszczać rodziny. Został.

Proces

Aresztowany na początku maja 1947 r. przeszedł piekielne śledztwo, w czasie którego był tak torturowany, że w czasie jednego z widzeń wyznał żonie „Oświęcim to była igraszka”. Całkowicie sfingowany proces Witolda Pileckiego rozpoczął się 3 marca 1947 r. Pilecki stawał przed sądem z połamanymi obojczykami i wyrwanymi paznokciami. W takim stanie widziała go żona. Skład sędziowski był niezgodny z wówczas obowiązującym prawem, ale to nie miało znaczenia – wyrok był z góry ustalony. Już 15 marca 1948 rotmistrz Pilecki został skazany na karę śmierci. W drugiej instancji, 3 maja 1948, Najwyższy Sąd Wojskowy wyrok ten utrzymał w mocy. Witold Pilecki, jeden z najodważniejszych ludzi II wojny światowej został stracony 25 maja 1948 r. w podziemiach więzienia mokotowskiego przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Wyrok wykonał kat Mokotowa – funkcjonariusz bezpieki po czterech klasach przedwojennej szkoły powszechnej – Piotr Śmietański. Z zachowanego protokołu wykonania tego wyroku wynika, że rotmistrz Pilecki został zabity metodą katyńską – strzałem w tył głowy.

A potem była tylko salwa

Na protokole wykonania wyroku śmierci podpisali się:

  • por. Ryszard Mońko, zastępca Naczelnika Więzienia Mokotowskiego, który zarządził egzekucję Witolda Pileckiego. „Wykonywałem tylko czynności administracyjne”, powiedział po latach przesłuchiwany przez prokuraturę IPN. Nie miał sobie nic do zarzucenia.  Do końca życia pobierał wysoką emeryturę.
  • mjr Stanisław Cypryszewski, wiceprokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej, odpowiedzialny również za skazanie majora Hieronima Dekutowskiego.
  • Piotr Śmietański, który pozbawił życia Witolda Pileckiego metoda katyńską – strzałem w tył głowy.

Żaden z nich nigdy za tę zbrodnię nie odpowiedział.

Świadkiem ostatniej drogi rotmistrza był ks. Jan Stępień, który pod koniec lat 40. był również osadzony w katowni ubeckiej na Mokotowie. Po latach tak ją wspominał: „Nie zapomnę tego widoku. Prowadzono dwóch skazanych. Pierwszy pojawił się Witold Pilecki. Miał usta zawiązane białą opaską. Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. I  nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego… A potem salwa”.

Ubecy zmusili wcześniej Pileckiego do połknięcia nasion zboża, uderzyli go pięściami w żołądek, żeby spowodować ból i zakneblowali, żeby w chwili śmierci nie mógł choćby zawołać „Niech żyje Polska”, jak robili to niekiedy więźniowie przed rozstrzelaniem.

Miejsce pogrzebania największego polskiego bohatera II wojny światowej wciąż pozostaje nieznane.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx