Donald Trump ogłosił Księżyc amerykańską strefą interesów. Prezydencki dekret daje biznesowi prawo eksploatacji bogactw naturalnych ziemskiego satelity.
Donald Trump podpisał dekret wspierający amerykański biznes w zagospodarowaniu Księżyca. Jak poinformowała służba prasowa Białego Domu, decyzja dotyczy również obecności USA na innych planetach.
Od tej chwili USA nie uznają Księżyca za wspólne dobro całej ludzkości. Wprowadza w zamian prawo prywatnej własności, a więc wolnorynkowej działalności ekonomicznej. Tym samym USA przestają brać pod uwagę postanowienia rezolucji Organizacji Narodów Zjednoczonych w sprawie ludzkiej obecności na ziemskim satelicie. W grudniu 1979 r. Ogólne Zgromadzenie ONZ przegłosowało zasady działalności poszczególnych państw na Księżycu i innych ciałach niebieskich.
Waszyngton będzie kierował się następującą zasadą: „Z prawnego punktu widzenia Kosmos jest szczególnym obszarem ludzkiej działalności i z tego powodu USA przestają traktować Księżyc jako wspólne dobro ludzkie”. W zamian prezydent obiecał wsparciedla komercyjnego wykorzystania kosmicznych zasobów. Oznacza to prawo amerykańskiego biznesu do eksploatacji księżycowych bogactw naturalnych.
Moskwa zareagowała oburzeniem na decyzję Waszyngtonu. Rzecznik państwowej agencji „Roskosmos” nazwał dekret Trumpa „agresywnym planem okupacji innych planet”. Siergiej Sawieljow dodał, że historia zna przykłady napaści państw na cudze terytoria oraz uczy czym skończyły się takie awantury.
Sekretarz prasowy Kremla był wstrzemięźliwszy. Dmitrij Pieskow stwierdził, że krok Waszyngtonu wymaga wszechstronnej oceny prawnej. Zastrzegł jednak, że Moskwa nigdy nie uzna prywatyzacji Kosmosu. Trzeba podkreślić, że prawo międzynarodowe nie precyzujestatusu Księżyca. Umowa z 1967 r. zabrania jedynie rozmieszczania broni i baz wojskowych, a więc wykorzystania satelity do celów militarnych.
Z kolei rezolucja ONZ 1979 r. przyznaje tylko równe prawo wszystkich państw do badania ciał niebieskich. Jednak do ówczesnego porozumienia przystąpiło 18 państw. Zarówno USA, jak i ówczesny ZSRR, którego prawnym sukcesorem jest Rosja odmówiły złożenia swoich podpisów. Tak więc dekret Trumpa nie stoi w sprzeczności z literą i duchem międzynarodowych ustaleń.