Prokuratura zdecydowała, że nie wystąpi z wnioskiem o delegalizację Obozu Narodowo-Radykalnego. Domagała się tego była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Prokuratura Regionalna w Krakowie zdecydowała, że nie wystąpi z wnioskiem o delegalizację ONR. Według śledczych nie ma mowy o rażącym i uporczywym naruszeniu prawa przez prawicową organizację.
Decyzja zapadła po czterech latach badania wniosku Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ówczesna prezydent Warszawy argumentowała wniosek przykładami, kiedy to członkowie tej organizacji byli skazywani przez sądy za nawoływanie do nienawiści na tle rasowym, ksenofobię, a także propagowanie ustroju faszystowskiego.
„Organizacje nawołujące do nienawiści ze względów narodowościowych, etnicznych, rasowych czy wyznaniowych, zgodnie z Konstytucją RP, nie mogą legalnie manifestować. Dlatego prezydent m.st. Warszawy kolejny raz wnosi do Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego o delegalizację Obozu Narodowo-Radykalnego” – pisała do Zbigniewa Ziobry.
Sytuacja jest dość ciekawa, bo sama Hanna Gronkiewicz-Waltz jest postrzegana przez Platformę Obywatelską jako skrajnie prawicowa. W Platformie kpiono, że rozmawia z Duchem Świętym.
Sama Gronkiewicz-Waltz twierdziła kiedyś, że kandyduje na prezydenta Polski, bo tak wyczytała z ruchu warg Ojca Świętego. Jej koledzy mówili “Newsweekowi”, że potrafi chwycić za komórkę, zadzwonić do znajomego księdza i zacząć śpiewać do telefonu religijne pieśni.