Wszystkie sondaże wskazują, że PiS nie ma szans na samodzielną większość po najbliższych wyborach. Jednak zdaniem prof. Antoniego Dudka partia ma jeszcze asa w rękawie.
Prof. Antoni Dudek w wywiadzie dla portalu NaTemat wyjaśnił, jak PiS może spróbować utrzymać władzę w Polsce. Pierwszy plan to zmiana ordynacji wyborczej.
– Jarosław Kaczyński może (…) pokroić okręgi wyborcze pod partię rządzącą. Nie wiadomo, czy znajdzie do tego większość. Kukiz może tego nie poprzeć – zaznacza ekspert.
– Drugim elementem są wyprofilowane tarcze antyinflacyjne. PiS ma dokładne dane o nastrojach w poszczególnych powiatach. Oni prowadzą kosztujące grube miliony badania socjologiczne na ogromną skalę. Dzięki temu mogą pod hasłem “pomagamy najbardziej potrzebującym” oferować wsparcie za poparcie przy urnach. Wcześniej robiono to prymitywnie: programem 500 plus, 13. i 14. emeryturą. Teraz można pomagać niektórym grupom zawodowym, określonym powiatom, które raz popierają PiS, a raz opozycję. To trudne, ale tonący brzytwy się chwyta. Kaczyński nie ma alternatywy i będzie ratował się przed porażką kolejnymi wagonami kiełbasy wyborczej – dodaje ekspert.
Trzeci, najbardziej efektywny sposób, to wykończenie Lewicy i PSL. Jeśli partie te nie dostaną się do Sejmu to PiS – o ile będzie liderem – dostanie bonus i dodatkowe mandaty.
– Niewejście Lewicy do Sejmu w 2015 roku dało PiS 235 mandatów, mając 37 proc. głosów. Po 4 latach Zjednoczona Prawica miała ponad 43 proc. głosów, ale skończyło się na takiej samej liczbie mandatów. Dlaczego? Bo tym razem Lewica weszła – wskazuje prof. Dudek.
– Dla PiS najkorzystniejsze jest rozbicie opozycji na trzy bloki. Wtedy jest szansa, że trzeci blok nie wejdzie do Sejmu. Zakładam, że tam istnieje instynkt samozachowawczy i więcej niż dwóch bloków nie będzie – zaznacza profesor.