Sukces Bidena nie powstrzyma Rosji

Wizyta Joe Bidena w ogarniętej wojną Europie zjednoczyła sojuszników. Jednak prezydent USA powrócił do domu bez konkretnego pomysłu, jak faktycznie zakończyć brutalną agresję na Ukrainę, ocenia Politico.

– Odwiedzając Polskę Biden przyjrzał się z bliska wojennym spustoszeniom. Wcześniej wziął udział w trzech nadzwyczajnych szczytach dyplomatycznych, na których Zachód obiecał Rosji kolejne sankcje, a Ukrainie większe wsparcie obronne. Tymczasem rosyjskie pociski nadal bombardują ukraińskie miasta, a fundamenty wojny nie zostały skruszone. Konflikt prawdopodobnie zakończy się dopiero wtedy, gdy zdecyduje o tym Putin – komentuje Politico.

Portal wskazuje, że odporność Putina na międzynarodową presję i sankcje gospodarcze pozostawia Bidenowi i jego sojusznikom ograniczone możliwości wywierania nacisku. Prezydent USA wielokrotnie podkreślał niechęć do ryzyka konfrontacji z Rosją, która przerodziłaby się w III wojnę światową. Z drugiej strony, cztery dni spędzone w Europie zaowocowały najbardziej wyzywającym przemówieniem amerykańskiego prezydenta na temat Rosji od czasów Ronalda Reagana.

– Na miłość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy – powiedział Biden o Putinie. Mimo że prezydent w ostatnich dniach nazwał rosyjskiego przywódcę „rzeźnikiem” i zbrodniarzem wojennym, taka wypowiedź zaszokowała wytrawnych obserwatorów polityki zagranicznej.

9 słów przekreśliło ostrożność w potępianiu Putina bez prowokowania. Były oficer KGB od dawna obawia się, że Stany Zjednoczone będą próbowały go obalić, a wypowiedź Bidena może skłonić Kreml do rozszerzenia konfliktu.

Z drugiej strony Politico wskazuje, że już przed wizytą Bidena, rosyjska agresja wkroczyła w drugą fazę, wobec czego zakończenie wojny wydaje się jeszcze trudniejsze do wyobrażenia.

Według Politico, oświadczenie Kremla o zawężeniu celów do zajęcia Donbasu zostało sceptycznie potraktowane przez administrację amerykańską. Natomiast analitycy wojskowi uważają, że Putin może wycofać część sił lądowych. Zamiast tego będzie metodycznie niszczył Ukrainę bombardowaniami.

Gdyby nowy plan Moskwy miał się urzeczywistnić, postawiłby Bidena w trudnej sytuacji. Kreml zadowoli się tylko aneksją kolejnej części Ukrainy, czego Zachód nie uzna za propozycję zakończenia konfliktu. Co więcej, prezydent Wołodymyr Zełenski kategorycznie ogłosił, że nie odda żadnego terytorium w celu wynegocjowania pokoju.

Tymczasem Biden musi uwzględniać sytuację wewnętrzną w USA. Jego sondaże nie poprawiły się od początku konfliktu. Dlatego prezydent zapowiedział, że w miarę narastania kryzysu humanitarnego Stany Zjednoczone przyjmą ponad 100 tys. ukraińskich uchodźców. Następnie nacisnął na NATO, aby rozmieściło więcej żołnierzy na wschodniej flance Sojuszu. 

Zapewnił Ukrainie ponad 2 miliardy dolarów pomocy i wprowadził szereg paraliżujących sankcji, które niszczą rosyjską gospodarkę, ostrzegając jednocześnie Chiny przed konsekwencjami pomocy dla Putina. Jednak ogłoszenie wspólnego planu zmniejszenia zależności Europy od rosyjskiej energii jest postrzegane, jako mające niewielki, bezpośredni wpływ na kryzys.

– Wojna stała się nieoczekiwanym testem dla Bidena. Chociaż prezydent ożywił sojusze i udzielił Putinowi surowego ostrzeżenia, koniec konfliktu nie wydaje się bliższy – komentuje Politico.