Jest szansa, że poseł Franciszek Sterczewski straci immunitet. Nie za swoje najbardziej znane ekscesy czy wypowiedzi. Sterczewskiego może zgubić jazda na podwójnym gazie.
Franciszek Sterczewski, poseł Koalicji Obywatelskiej, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. transportu rowerowego i wiceprzewodniczący zespołów ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego i walki z wykluczeniem transportowym (a także członek komisji infrastruktury i podkomisji ds. transportu drogowego, drogownictwa, bezpieczeństwa ruchu drogowego i poczty) zasłynął lataniem z reklamówką wzdłuż granicy polsko-białoruskiej. Na jakiś czas zrobiło się o nim ciszej aż do 28 czerwca. Nad ranem poznańska policja zatrzymała jadącego zygzakiem rowerem Starczewskiego. Poseł przybył do Poznania, by oddać hołd ofiarom Poznańskiego Czerwca, tyle że wcześniej zabalował. Kiedy patrol policji próbował nakłonić go do „dmuchnięcia w balonik”, Starczewski oznajmił „ja dziękuję”, a następnie pokazał legitymację poselską. Próbował sprowokować policjantów, odmawiając wykonania ich poleceń, a gdy mu się to nie udało, przypiął niesprawny rower (bez wymaganego w nocy oświetlenia) do barierki przy ulicy i w dalszą drogę udał się pieszo. Gdy sprawa zrobiła się głośna, zarabiający krocie poseł, oznajmił, że wpłaci aż 5 tys. zł na pomoc ofiarom wypadków. Zapowiedział też zrzeczenie się immunitetu. Tego ostatniego do tej pory nie zrobił (w końcu to poseł Koalicji – jego obietnice wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą). Jest jednak możliwość, że immunitet straci. Do Komendy Głównej Policji trafiła dokumentacja dotycząca Franciszka Sterczewskiego, wysłana przez poznańską policję. To pierwszy krok przed wnioskiem o uchylenie posłowi immunitet. Z wnioskiem o uchylenie immunitetu poselskiego formalnie wystąpić może tylko Komenda Główna Policji. Poseł Sterczewski ma zaś odpowiadać m.in. za jazdę rowerem po alkoholu, brak oświetlenia, poruszanie się środkiem jezdni – a nie przy krawędzi – oraz niewykonywanie poleceń funkcjonariuszy. Nie wiadomo, kiedy kiedy Komenda Główna wystąpi z formalnym wnioskiem do marszałek Sejmu o zgodę na pociągnięcie Sterczewskiego do odpowiedzialności. Może nigdy. Ale jeśli wystąpi, to decyzja należy do Sejmu. I wtedy okaże się, czy obowiązuje w nim zasada „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych”. Na razie Starczewski nie wygląd na szczególnie zmartwionego.