Zapowiadana rok temu przez Niedzielskiego rezygnacja z zakupu szczepionek Pfizera nie mogła dojść do skutku bez zgody Komisji Europejskiej, która podpisała kontrakt w mieniu całej Unii. Polska była w tej grze pionkiem i wciąż nie wiadomo, czy uda się nam wyplątać z tego szaleństwa.
Jak się okazuje, słynny kontrakt na zakup szczepionek od Pfizera, którego rychłe rozwiązanie zapowiedział minister Adam Niedzielski rok temu, nie mógł być rozwiązany nie tylko z powodu braku zgody Pfizera ale i dlatego, że zgodę musiała wyrazić Komisja Europejska. Ta zaś twierdziła, że Polska nie może sama decydować o zakupie szczepionek, bowiem umowę na ich zakup można zmienić wyłącznie na szczeblu unijnym, gdyż to Bruksela ją zawarła. Ostatnio Polska osiągnęła wreszcie pewien sukces w relacjach z Brukselą – Komisja Europejska dała Niedzielskiemu „zielone światło” na rozmowy z Pfizerem. Przypadkowo stało się to, gdy na jaw wyszły konszachty szefowej Komisji Ursuli von der Leyen z dyrektorem generalnym Pfizera.
Szczepionkowu przymus rządowy
Miały miejsce – co za niespodzianka! – przed podpisaniem osławionej umowy ramowej, na mocy której Unia zamawiała szczepionki dla wszystkich. Wychodzi więc na to, że Polska jako państwo miała w tej sprawie niewiele do powiedzenia i że chwalenie się przez Ministerstwo Zdrowia zapobiegliwością, dzięki które miliony dawek zbawiennych szczepionek miały spłynąć nad Wisłę, było mocno na wyrost. Tym bardziej, że od początku było wiadomo, że opór społeczeństwa przeciwko szczepieniom jest tak duży, że prawdopodobne jest, iż będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Nawet nakręcanie „afery” z celebrytami szczepionymi poza kolejnością nie spowodowało gwałtownego rzucenia się narodu do punków szczepień. Nie pomogły sowicie opłacone media, promujące szczepienia na wszelkie sposoby ani histeria publicystów, atakujących „antyszczepionkowców”, wymyślających im od ruskiej agentury. Nie pomógł przykład polityków.
Rząd został ze szczepionkami jak Himilsbach z angielskim, a nawet gorzej – bo wciąż musi wydawać na nie publiczne pieniądze. Co gorsza – pieniądze, których nie ma. Jak przypomina „Dziennik Gazeta Prawna” od tego roku za szczepionki ma płacić NFZ. Dotychczas środki na ich zakup pochodziły z budżetu państwa. Dla podatnika to żadna różnica, bo tak czy inaczej to on nabija kabzę Pfizerowi. W praktyce problem jest. Na zakup szczepionek zagwarantowano w funduszu zapasowym NFZ 5,5 mld złotych. Tymczasem, jak podaje „DGP” w kasie NFZ już dziś brakuje ponad 10 mld zł. Piędzy z funduszu zapasowego, przeznaczonych na zakup niepotrzebnych szczepionek, ruszyć nie można. A koszy działalności służby zdrowia w Polsce rosną, chociażby ze względu na objęcie opieką zdrowotną uciekinierów z Ukrainy.
Układ za 35 mld euro
Do tej pory udało się „renegocjować” umowę z Moderną, która miłościwie odpuściła Polsce aż 60 proc. zakontraktowanych dostaw. W ten sposób z 7 mln zakupionych dawek, Polska musi odebrać i zapłacić „tylko” – 3 miliony. Uda się zaoszczędzić w ten sposób 420 mln złotych. Niedzielski już dziękował Modernie „za wyrozumiałość”, ale nie wydaje się, by na Pfizerze robiło to wrażenie. Dzięki bliskim kontraktom z szefową KE, koncern ustawił się w dużo lepszej sytuacji i właściwie bez jego zgody na rezygnację i bez przyzwolenia Komisji, każdy musi zacisnąć zęby, płakać i płacić. Chyba, że obie strony układu: Ursula von der Leyen i sama firma zaczną się bać, że na jaw wyjdą zakulisowe ustalenia a może i wartość walorów wymienionych przy tej okazji z „praworządną” Ursulą i dojdą do wniosku, że to mniej się opłaci, niż trwanie przy zawartym układzie. Jedyną nadzieją Polski jest to, że problem dotyczy nie tylko nas – Komisja Europejska zakontraktowała 1,8 mld dawek szczepionek (na 450 mln mieszkańców UE), najwięcej w firmie Pfizer-BionTech, o czym z radością donosiły media w 2021. Komisja forsowała bardzo ten pomysł, pomimo, że już wtedy widać było ogólnoeuropejską niechęć do szczepień. Tymczasem założenie było takie, że owe 1,8 mld dawek zostanie wykorzystane do końca 2023 roku, co oznaczało czterokrotne zaszczepienie w przeciągu dwóch lat każdego mieszkańca Unii – od niemowlaka po starca. Co więcej – żeby ten kontrakt zawrzeć pośpiesznie zmieniano unijne prawo dotyczące dopuszczania nowych wariantów szczepionek, które miały zwalczać kolejne warianty koronawirusa. Zmniejszono więc zestaw wymaganych danych, dzięki czemu Europejska Agencja Leków mogła dopuszczać do obrotu nowe preparaty!
Bezkarni
Komisja zwiększyła też zamówienia na szczepionki. I kazała być sobie za to wdzięczna. – Gdybyśmy nie negocjowali z BionTech/Pfizer już latem 2020 roku, teraz nie byłoby możliwe zwiększenie zamówień – chwaliła się von der Leyen w styczniu 2021 r., kiedy ogłoszono, że Komisja zamówi więcej dawek niż początkowo zakładano.
To był szczyt szczepionkowego szaleństwa, a KE podawała, że „zarezerwowane około 2,3 mld dawek szczepionki od sześciu firm. Lwią część tych kontraktów zagarnął właśnie Pfizer. Gdyby cały unijny kontrakt z Pfizera/BionTech doszedł do skutku, byłby wart 35 miliardów euro. Kiedy w sprawie zakupu szczepionek Unijna Prokuratura wszczęła śledztwo, Komisja Europejska odmówiła ujawnienia jakichkolwiek szczegółów dotyczących osobistej roli von der Leyen w rozmowach dotyczących kontraktu z Pfizerem. Prokuratura Unijna też poinformowała, że nie będzie podawała żadnych szczegółów dotyczących śledztwa. Teraz Komisja nagle spycha renegocjacje kontraktu na Polskę, świetnie wiedząc, że ułożyła go tak, że wszystko zależy od widzimisię Pfizera. Minister Niedzielski wciąż przekonuje, że w tej sprawie mamy coś do powiedzenia, zaś miliony dawek niepotrzebnej szczepionki zalegają po magazynach i nikt ich nie chce. I tylko Pfizer liczy zyski. Ciekawe, kiedy wybuchnie następna pandemia i jaka szczepionka będzie jedynym przed nią ratunkiem.
Chyba, że obie strony układu: Ursula von der Leyen i sama firma zaczną się bać, że na jaw wyjdą zakulisowe ustalenia a może i wartość walorów wymienionych przy tej okazji z „praworządną” Ursulą i dojdą do wniosku, że to mniej się opłaci, niż trwanie przy zawartym układzie. więc dlaczego tego się nie robi i tą świętą krowę nie zamyka się w więzieniu i pozbawia majątku. Czyż my , narody unii mamy tyrać po to tylko by nabijać kabzę cwaniakom?
Urszulki mąż jest zamieszany w aferę szczepionkowa więc lobbuje na jego korzyść. Niech szczepią Ukraińców, których hordy wpuścili do Polski bez szczepień, badań ,kwarantanny. Z tego więc względu odpuścili z covidem.