Szokujące wydarzenia w Wieliczce. Media informują, że sprawca trzykrotnego napadu na tamtejszy sklep, to nastoletni syn sędzi Sądu Najwyższego. Pytana sędzia SN podnosi głos i straszy dziennikarzy. Kasta i basta?
Urocza Wieliczka jest sławna dzięki niezwykłej kopalni soli – prawdziwej perełce i jednej z wizytówek turystycznych Polski. Ale miasto jak każde miasto – żyje swoim życiem. Ostatnio stało się areną… bandytyzmu. Jeden z tamtejszych sklepów „Żabka” upodobał sobie młody bandzior. Scenariusz zawsze był ten sam – zamaskowany mężczyzna wpadał do położonego w centrum miasta sklepu tuż przed jego zamknięciem o godz. 22.00 i grożąc pracownikom sklepu siekierą domagał się wydania mu utargu. Do pierwszego napadu doszło 28 kwietnia, do drugiego – 16 maja. W obu przypadkach plan się powiódł – sterroryzowane ekspedientki oddawały bandycie cały dzienny utarg, a on oddalał się w kierunku gęsto zabudowanego osiedla i tam… znikał. To, że doszło do dwóch napadów, naprowadziło policję na myśl, że może dojść i do trzeciego. Funkcjonariusze nie mylili się.
Rzeczywiście – 29 maja ok. godz. 22.30 zamaskowany mężczyzna z siekierą w ręku wpisał do tego samego sklepu i zażądał od przerażonej ekspedientki wydania dziennego utargu. Nie przewidział, że sklep jest pod obserwacją. W tym właśnie momencie do sklepu wpadli dwaj funkcjonariusze z bronią w ręku a za nimi dwaj kolejni – przestępca został załapany na gorącym uczynku.
Policjanci bez trudu ustalili tożsamość bandyty. Okazało się, że sprawca napadów jest niepełnoletni – bandzior ma tylko 17 lat. Formalnie sprawa jest prosta – 17 lat to wiek, kiedy sprawca może odpowiadać za swój czyn jak osoba dorosła. Bandycie już postawiono trzy zarzuty – dwa z nich dotyczą dokonania rozboju przy użyciu niebezpiecznego narzędzia (art. 280 § 2 kk), natomiast jeden usiłowania dokonania takiego rozboju. Sprawca napadów trafił do aresztu. Grozi mu kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 3 lata. Górna granica kary to 12 lat za kratami. Ale…
Ale może okazać się, że bandzior nie był świadomy swoich czynów, albowiem według nieoficjalnych informacji dziennikarzy „Super ekspresu” jest on… synem sędzi Sądu Najwyższego i znanej profesor prawa.
– Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z sędzią Sądu Najwyższego Martą Romańską. Zaczęła podnosić głos, straszyć, wypytywać o źródła i wmawiać, że nie wiadomo czy do przestępstwa doszło i że nie mamy prawa o tym mówić – napisał na Twitterze Samuel Pereira z TVP Info.
Teraz pozostaje tylko poczekać na wyrok sądu karnego. Wtedy na pewno okaże się, czy sprawca jest zwykłym bandytą i pójdzie siedzieć, czy rzeczywiście jest potomkiem członkini sędziowskiej kasty i wtedy ma całkiem spore szanse na uniewinnienie, a wyrok prędzej usłyszą media, które o sprawie poinformowały.
Kasta i basta?
Proponuję JESZCZE postawienie przed sądem mamusi i oskarżenie jej za zaniedbania w wychowaniu potomstwa!!! I wtedy sprawiedliwości stanie się zadość !!!
Kasta coś tam wymyśli np. że jest chory psychicznie. Obronią tego bandytę.
To nawet nie jest tzw. kasta sędziowska, tylko stary zaropiały stalinowski wrzód na dupie polskiego sądownictwa, który trzeba wypalić czerwonym żelazem.