Polska jest krajem z dynamicznie rosnącą gospodarką i własną walutą, więc jeżeli nie popełni w przyszłości błędów wymienionych państw UE, będzie nadal się rozwijać. Wtedy zmniejszy się polskie uzależnienie od unijnych funduszy.
(…)
Dwa tygodnie temu niemiecki dziennik „Die Welt” opublikował tekst korespondenta gazety w Brukseli Stefana Beutelsbachera zatytułowany „Kraje UE ignorują kary – ten dokument poddaje w wątpliwość władzę Brukseli”. Komisja Europejska już wielokrotnie nakładała kary na państwa członkowskie, na przykład w przypadku zbyt późnego wdrożenia dyrektyw. Tyle że wiele krajów ignoruje te kary, co ma pokazywać dokument uzyskany przez dziennik „Die Welt”. „Najwyraźniej Komisja Europejska nie spełnia swojej roli strażnika traktatów” – komentuje dziennik i cytuje przykład sprawy przeciwko Grecji (C-378/13) z 2014 r., która nadal jest otwarta. TSUE miał nakazać Grecji zapłacić 10 mln euro za to, że grecki rząd tolerował nielegalne składowiska odpadów, co stanowiło naruszenie prawa UE. Ale do dziś Ateny nie przekazały pieniędzy. Podobna sytuacja ma miejsce w sprawie C-367/14: pod koniec 2015 r. Włochy zostały ukarane grzywną w wysokości 30 mln euro po tym, jak przyznały nielegalną pomoc firmom w Wenecji. Rzym nie zapłacił jeszcze ani centa z tej kwoty. Według danych Komisji Europejskiej 16 kar nie zostało jeszcze zapłaconych od 2010 r., który jest rokiem, do którego sięgają dane statystyczne. Całkowita kwota zaległości nie została ujawniona. Ze względu na poufność niemiecki komisarz ds. budżetu Johannes Hahn poinformował dziennikarzy, że żadne dane liczbowe dotyczące toczących się spraw nie mogą zostać ujawnione. Ale orzeczenia TSUE mają pokazywać, że w grę wchodzą „setki milionów euro”. Według dziennika „Die Welt” rodzi to wątpliwości co do władzy KE. Gazeta stawia pytanie, jak silny jest ponadnarodowy organ, którego sankcje nie wydają się zbytnio przeszkadzać rządom krajowym? „Komisja Europejska nie wypełnia swojej roli strażnika traktatów wystarczająco skutecznie” – mówi w wywiadzie niemiecki eurodeputowany Moritz Körner. „Postępowania w sprawie naruszenia przepisów, które trwają dłużej niż dekadę, wskazują na instytucjonalna porażkę”. Körner wzywa do fundamentalnej reformy systemu: „Obywatele nie rozumieją, że te procedury trwają wiele lat”. Tak jakby przeciętny obywatel UE przejmował się takimi sprawami. (…)
Unijna biurokracja żeruje na państwach słabych, doprowadzonych do stanu kryzysu przez unijne polityki (strefa euro) i przez roztrwonione unijne fundusze (bo „Unia daje”). Jako przykład wystarczy tutaj podać: Grecję, Włochy, Hiszpanię lub Portugalię. Ale także i Francję, która po wejściu do strefy euro straciła konkurencyjność wobec Niemiec. (…)
Co wynika z powyższego dla Polski i co Polska powinna w tej sytuacji zrobić – czytaj w całym tekście Stanislasa Balceraca na łamach najnowszej “Warszawskiej Gazety” i na stronie www.warszawskagazeta.pl