Szok, wstrząs i niedowierzanie – Donald Tusk poczęstował Polaków kiełbasą wyborczą bez pytania o zdanie Agnieszki Holland. Ona film zrobiła, żeby mógł wygrać, a ten wszedł na drogę PiS. Niewdzięcznik!
Po podpisaniu przez prezydenta “ustawy azylowej” rząd błyskawicznie wydał rozporządzenie na podstawie którego aż do wyborów na granicy polsko-białoruskiej prawo do azylu “biednych ludzi szukających swego miejsca na ziemi” zostało wstrzymane a ich wnioski nie będą przyjmowane.
Na tę okoliczność “odpaliła się” Agnieszka Holland. Reżyserka “Zielonej Granicy” obraziła się na Donalda Tuska, który zmienił zdanie i już nie protestuje przeciwko “haniebnej barierze”, tylko fotografuje się na jej tle. – To jest krok w bardzo złą stronę i na dokładkę działanie pozorne, ponieważ to nie zmienia niczego, de facto, w sprawie bezpieczeństwa na polskiej granicy, jeśli chodzi o napływ migrantów czy uchodźców przez tę granicę – dość przytomnie zauważyła córka stalinowca. Wygląda jednak na to, że reszta do niej nie dociera, bo nadal upiera się, że nielegalni imigranci wybierają się do Niemiec i “po doświadczeniach na polsko-białoruskiej granicy, gdzie migranci są
bici i maltretowani przez polskich mundurowych, uciekają stąd, jak się
tylko da”. Tym samym nadal swoją artystyczną wizję opartą na zmyśleniach “aktywiszczy” ogłasza prawdą, znieważając przy tym polskich żołnierzy i strażników granicznych. I dalej bredzi, że na naszej granicy “giną ludzie”. Co więcej wywodzi, że obrona granicy przed nielegalnym jej przekraczaniem jest… łamaniem prawa. – Chodzi o to, żeby zabrać argumenty Konfederacji i PiS, żeby udowodnić, że się jest twardym, mocnym, patriotycznym i zdecydowanym. Tylko że z tego powodu po pierwsze – cierpią ludzi, a po drugie – łamie się prawo. To prawo, za którym tak staliśmy murem – Konstytucję RP i umowy międzynarodowe. A także zwykłe prawo karne, ponieważ nieudzielenie pomocy jest karalne. – ogłosiła. No i wszystko jasne – nieudzielenie pomocy w przestępstwie jest karalne. Jak to dobrze, że mamy światłą inaczej reżyserkę!
No i w ogóle pani Holland roztrzęsła się wewnętrznie niczym Krystyna Janda po zbadaniu przeciwciał koronawirusa. – To znaczy legalizowanie faktu, że jakaś grupa społeczna jest wyjęta spod prawa i można ją bić i strzelać do niej bezkarnie. Takie prawo, dotyczące użycia broni na granicy, tzw. prawo strzelankowe, zwane też “licencją na zabijanie”, zostało uchwalone przez ten rząd. To faszyzuje nas wszystkich. Mówi się o przestępstwach, hordzie, watasze. A wicemarszałek Piotr Zgorzelski, którego miałam zawsze za łagodnego, umiarkowanego polityka i chrześcijanina, na dokładkę mówi o imigrantach na granicy: “bydlaki”, “bydło”. Gdzie my jesteśmy? Staczamy się po równi pochyłej w brunatne błoto. Pytam się czasami polityków, patrząc im w twarz, co zrobicie, jak przyjdą miliony migrantów? Płoty przecież nie wystarczą ani “ustawy strzelankowe”, ani to, że nie będziecie im udzielać azylu. Co zrobicie, pozostając w tej logice przemocy, która jest jedyną odpowiedzią na presję migracyjną, która jest w tej chwili minimalna? To są tysiące ludzi w skali roku, a nie miliony. W pierwszych dniach wojny w Ukrainie przyjęliśmy miliony uchodźców z Ukrainy. Świat się nie zawalił, prawda? Nie ma innej odpowiedzi? – histeryzowała niczym posełka-tramwajarka Henryka Krzywonos w równie dramatycznym tonie pytająca młodzież, co owa młodzież uczni, kiedy przyjdzie Kaczyński i zabierze jej internet.
Niestety, nie powiedziała, kto ma ocenić, kiedy presja migracyjna jest minimalna, a kiedy nie jest i do kogo należy ocena tego stanu. Może do niej? I jakoś nie zauważyła różnicy pomiędzy Ukraińcami, którzy w większości zamieszkali u innych Ukraińców i poszli do pracy od “inżynierów i lekarzy” wyciągających ręce po socjal. Nie zadeklarowała natomiast, ilu “inżynierów i lekarzy” ma zamiar przygarnąć w swoich nieruchomościach ani ilu będzie utrzymywać.
W każdym razie, biedna Agnieszka Holland przeżywa ciężkie chwile – Tusk miał otworzyć szeroko drzwi dla nielegalnych imigrantów, a zamiast tego zrobił dokładnie to, co PiS.