Robert Biedroń, europoseł Lewicy znany ze swojej gejowskiej orientacji i pobicia matki, został prawdopodobnie najbardziej znienawidzonym nadwiślańskim politykiem w internetowej sieci. Można powiedzieć – dokonał niemożliwego. Jak mu się to udało?
Biedroń postanowił skomentować spotkanie prezydenta Karola Nawrockiego z prezydentem USA. Na X zmieścił zdjęcie obu polityków obserwujących przelot klucza myśliwców F-16 „z luką” w środku. Był to hołd amerykańskiego prezydenta śp. mjr Macieja Krakowiana, który zginął podczas pokazu lotniczego w Radomiu właśnie pilotując F-16. Biedroń podpisał jednak to zdjęcie: „Szon patrol” na posterunku….

Dla wyjaśnienia – szon partole to trend wśród młodych chłopaków, którzy w kamizelkach z takim podpisem zaczęli robić zdjęcia wyzywająco ubranym dziewczętom i zamieszczać je w sieci. Słowo „szon” to pozbawione początku na literę „k” określenie bardziej rozebranej niż ubranej dziewczyny. Opnie na temat samych „patroli” są podzielone: feministki grzmią o obrażaniu „kobiet” i „talibach”, inni zwracają uwagę, że to tylko (i aż) dowód, że młodym chłopakom wcale nie podobają się roznegliżowane lolitki ubrane w stylu, który jeszcze niedawno jednoznacznie kojarzył się ze staniem pod latarnią. Okazało się jednak, że nawet dla tych, których „szon partole” oburzają, wpis Biedronia to było za wiele. „Mężo-żonę” Krzysztofa Śmiszka potępili wszyscy, nawet dziennikarze dalecy od sympatii dla obu prezydentów.
„Na moment zapominając o polityce – jest to po prostu porażające, że można w taki sposób wykorzystać zdjęcie z momentu (i to idealnie z tego momentu) upamiętnienia jednego z najwybitniejszych polskich pilotów wojskowych, który tragicznie zginął kilka dni wcześniej. Za takie akcje, jak tu pana Biedronia, powinno się gumować z przestrzeni publicznej. Autentycznie się brzydzę” – napisał redaktor naczelny WP Paweł Kapusta.
„Przecież to jest splunięcie na pamięć polskiego pilota, który zginął” – stwierdził dziennikarz Jakub Wiech.
„Ostatnie kilkadziesiąt miesięcy działalności politycznej Roberta Biedronia kojarzy mi się niemal wyłącznie z idiotycznymi tweetami. I niestety każdy kolejny jest gorszy od poprzedniego” – dorzucił Marek Mikołajczyk z „Dziennika Gazety Prawnej”. A to i tak łagodne komentarze w porównaniu z tymi od internautów.
Sukces na miarę Biedronia
To jednak nie koniec. Wpis Biedronia błyskawicznie stał się przedmiotem analizy Res Futura Data House, będącego częścią Europejskiego Kolektywu Analitycznego (Res Futura), zajmującego się analizami społecznymi i politycznymi. Dokonał on analizy reakcji internetu na popis Biedronia. Okazało się, że Biedroń został prawdopodobnie najbardziej znienawidzonym polskim politykiem w internecie, zbierając 98 proc. negatywnych komentarzy i 2 proc. komentarzy neutralnych.
„Jako pierwszy aktywny polityk publiczny uzyskał wynik negatywnego sentymentu na poziomie przekraczającym 95 proc., co nie miało precedensu w dotychczasowej analizie życia publicznego online. Do tej pory żaden polski polityk – niezależnie od opcji – nie osiągnął tak silnego, jednoznacznie wrogiego odbioru” – podsumował zespół analityków.
Trzeba przyznać – zostać najbardziej znienawidzonym politykiem, choćby “tylko” w sieci internet, to jednak jest „coś”. Politycy z prawej i lewej starają się o to latami, a Biedroń osiągnął to dzięki czterem słowom i jednemu zdjęciu. Dumny z tego nie był, bo jeszcze nie wybrzmiały wszystkie komentarze, a wpis usunął. Nowa Lewica zaś w panice zaczęła tłumaczyć, że autorem tego „nieśmiesznego żartu” był jeden z asystentów Biedronia i że ten, gdy tylko wpis zobaczył, kazał go usunąć. Taaa, jasne… Wszyscy “wierzymy” europosłowi.
Robert Biedroń – polityk, walczący z „mową nienawiści”, który pisał na X o terrorystach z krzyżem i biało-czerwoną flagą w ręku, Belweder nazwał „kryjówką kibola”, tym razem przebił sam siebie. Pokazał, jak wygląda najbardziej podły hejt. Za to na pewno nazwanie jego samego „układem napędowym roweru” (czego nie robię!), skończyłoby się oskarżeniem i procesem w sądzie. Taka to moralność lewacka.