W Rosji zakończyła się tygodniowa farsa powszechnego głosowania nad poprawkami do konstytucji. Kreml ogłosił, że idea przedłużenia prezydentury Władimira Putina, minimum do 2036 r. „zyskała ogólnonarodowe poparcie”. „Za” oddało głos 79 proc. biorących udział w referendum.
Już o 7 rano czasu moskiewskiego centralna komisja wyborcza pospieszyła z dobrą nowiną. Za poprawkami do konstytucji zagłosowało 77,98 proc. Rosjan, którzy wzięli udział w referendum. Tylko 21,26 proc. opowiedziało się przeciw.
Jak przypominają rosyjskie media, przedmiotem referendum było 46 poprawek do ustawy zasadniczej Federacji Rosyjskiej. Najważniejsza dotyczyła „wyzerowania” dotychczasowych kadencji prezydenckich Putina, które teraz liczą się od nowa.
Ze względu na wiek rosyjskiego lidera (68 lat) oraz fakt, że sprawuje władzę już od 20 lat, oznacza to, że Władimir Władimirowicz lub WWP jak nazywają go Rosjanie, został dożywotnim prezydentem.
O iście carskich uprawnieniach decydują inne z zaakceptowanych poprawek. Od tej chwili Putin absolutnie kontroluje rząd, sądy i prokuraturę. Nie potrzebuje już formalnej zgody Dumy, a parlament został pozbawiony prawa veta.
Ponadto do konstytucji został wpisany obowiązek prawnej ochrony rosyjskiej wersji historii. Szczególnie chodzi o przebieg II wojny światowej, a więc napaść na Polskę i pakt Ribbentrop-Mołotow.
Równie ważną zmianą jest zapis mówiący o prymacie prawa krajowego nad międzynarodowymi zobowiązaniami Rosji. Oznacza to, m.in. że Kreml nie musi już respektować wyroków międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości, przed który Rosjanie masowo składają apelacje.
Jak ocenia „The Financial Times”, referendum było farsą, o czym świadczą powszechne fałszerstwa wyników. Żeby osiągnąć pożądany wynik, Kreml po mistrzowsku wykorzystał ograniczenia epidemiczne, z powodu których głosowanie miało kompletnie nieprzejrzysty przebieg.
Niemniej jednak dziennik odnotowuje istnienie dwóch przyczółków antyputinowskiej opozycji. To Moskwa i Petersburg. W stolicy przeciwnicy Kremla uzyskali nieznaczną przewagę. Mieszkańcy rodzinnego miasta prezydenta odrzucili zdecydowanie poprawki do konstytucji.
